Świętość jest czuła

Reakcje Papieża na ludzkie cierpienie nie są tylko jakąś zewnętrzną pozą ani „ocieplaniem wizerunku” według wytycznych marketingu politycznego. Jego czułość wobec najbardziej potrzebujących płynie z osobistego doświadczenia miłości i bólu.

zdjęcie: wordpress.com

2014-03-03

Od chwili rozpoczęcia pontyfikatu Papieża Franciszka, 13 marca mija okrągły rok. Z tej okazji warto pochylić się nad najważniejszymi wydarzeniami z jego udziałem, zwłaszcza nad tymi, które odnoszą się do ludzi chorych i ubogich...

Imię: Franciszek

Już sam wybór kardynała Jorge Mario Bergoglio na Stolicę Apostolską zawierał w sobie kilka bezprecedensowych elementów. 266. następca św. Piotra jest bowiem pierwszym papieżem pochodzącym z Ameryki Południowej oraz pierwszym do takiej funkcji powołanym jezuitą. Również wyjątkowy okazał się wybór imienia, jakim miał odtąd posługiwać się nowy Ojciec Święty.

„Podczas wyboru obok mnie stał emerytowany arcybiskup Sao Paulo, kardynał Claudio Hummes – wielki przyjaciel – wspominał później Papież. Kiedy robiło się «niebezpiecznie», dodawał mi otuchy. A kiedy doszło do dwóch trzecich głosów, rozległy się zwyczajowe oklaski, bo wybrano papieża, on mnie objął, ucałował i powiedział: «Nie zapominaj o ubogich». Te słowa zapadły mi w serce: biedni, ubodzy. Potem w odniesieniu do ubogich pomyślałem natychmiast o św. Franciszku z Asyżu”.

Wybór imienia Biedaczyny, wskazuje z jednej strony na pragnienie podkreślenia cnoty ubóstwa w Kościele, z drugiej zaś na potrzebę bliskości z ludźmi ubogimi i potrzebującymi. „O jakże chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich!” – zapowiedział Papież Franciszek. Oznacza to również potrzebę bliskości z ludźmi chorymi, bo oni nieraz z racji swojego cierpienia potrzebują szczególnego wsparcia i pomocy. W końcu nawrócenie św. Franciszka dokonało się właśnie w kontekście spotkania z osobą chorą na trąd...

Ciekawe, że dziesięć lat wcześniej, 11 lutego przyjmując na audiencji w Watykanie delegację franciszkanów z Polski

Ukrainy Jan Paweł II powiedział: „Świat potrzebuje dziś nowego św. Franciszka z Asyżu! Na początku trzeciego tysiąclecia, chyba bardziej niż kiedykolwiek dotąd, ludzkość i świat czekają, aby przeniknął ich duch św. Franciszka”. I choć słowa te Jan Paweł II kierował do franciszkanów, trudno nie dopatrzeć się w nich celnego proroctwa...

Pocieszenie w chorobie

Reakcje Papieża na ludzkie cierpienie nie są tylko jakąś zewnętrzną pozą ani „ocieplaniem wizerunku” według wytycznych marketingu politycznego. Sam bowiem bardzo wcześnie, bo już podczas nauki w wieczorowym technikum chemicznym, zaraz po swoim nawróceniu, doświadczył ciężkiej choroby płuc. Początkowo lekarze zdiagnozowali ostry stan zapalny, ale potem odkryli jeszcze obecność trzech torbieli, co zmusiło ich do wycięcia młodemu człowiekowi górnej części prawego płuca. Jorge przeżywał nie tylko dolegliwości przed i bezpośrednio po operacji, ale i w czasie późniejszej rekonwalescencji, kiedy w drastyczny sposób usuwano płyn z jego płuc. Ból był tak silny, że doprowadzał młodego człowieka niemal do granic wytrzymałości. Nie pomagały proste słowa pocieszenia ze strony najbliższych, że „wszystko będzie dobrze i niebawem wróci do domu”...

Pewnego dnia młodego Jorge odwiedziła s. Dolores, która przygotowywała go do I Komunii Świętej. Tak wspominał tę wizytę po latach: „Siostra Dolores powiedziała mi coś, co mnie uderzyło i wlało w serce wiele pokoju:

«Upodabniasz się do Jezusa»”. „Ból – tłumaczy Bergoglio w książce-wywiadzie – nie jest cnotą samą w sobie, jednak cnotą może być sposób, w jaki się go przeżywa. Naszym powołaniem są pełnia i szczęście, a ból jest ograniczeniem w ich poszukiwaniu. Dlatego sens bólu człowiek może naprawdę zrozumieć tylko przez ból Boga, który stał się człowiekiem – Jezusa Chrystusa (...) Kluczem jest przyjęcie i postrzeganie krzyża jako niesienia zmartwychwstania – konkludował arcybiskup Buenos Aires. Każda próba ulżenia cierpieniu przyniesie częściowe rezultaty, jeśli nie opiera się na transcendencji, na tym, co nadprzyrodzone”.

Po stronie najsłabszych

Tamto doświadczenie pozostawiło w życiu młodego Jorge ważny ślad, który towarzyszył mu przez całe późniejsze życie, najpierw zakonne w Towarzystwie Jezusowym (od 21. roku życia), później biskupie, wreszcie arcybiskupie, kiedy jako ordynariusz Buenos Aires nieraz wstawiał się za ludźmi chorymi i starymi.

W rozmowie z rabinem Abrahamem Skórką kardynał Jorge Mario Bergoglio mówił: „Myślę, że obserwujemy teraz zjawisko ukrytej eutanazji: instytucje socjalne płacą za określone leczenie, po czym mówią: «Niech Bóg ma cię w swojej opiece». Nie dba się należycie o starych ludzi, lecz traktuje się ich jak niepotrzebny balast. Czasem pozbawia się pacjenta lekarstw i zwykłej opieki, a to go zabija”. I choć słowa te dotyczyły głównie służby zdrowia w Argentynie, to jednak trudno uniknąć pytania, czy w jakieś mierze nie dotyczą one również nas...

Winę za wspomniany stan rzeczy kardynał upatruje w niepokojących tendencjach kulturowych współczesnego świata: „W konsumpcyjnym, hedonistycznie nastawionym, egoistycznym społeczeństwie przyzwyczailiśmy się do tego, że istnieją ludzie zbędni. Wśród nich zaś na pierwszym miejscu znajdują się ludzie starzy. (...) Tylu ludzi opuszcza rodziców, którzy ich karmili, wychowywali, pupy im wycierali. Boli mnie to, płakać mi się chce w środku. Że już nie wspomnę o wszystkim, co nazywam eutanazją ukrytą – o złych warunkach życia starych ludzi w szpitalach i w domach opieki, o tym, że nie daje im się lekarstw i nie zapewnia potrzebnej pielęgnacji”. A przecież – dodaje kardynał Bergoglio – „stary człowiek jest tym, który przekazuje historię, zachowuje dla nas wspomnienia, pamięć kraju, ojczyzny, rodziny, kultury, religii...”

Recepta na starość

We wspomnianej rozmowie, która miała miejsce zaledwie dwa lata temu, kardynał podejmuje także wątek bardziej osobisty: „Mając siedemdziesiąt cztery lata, wkraczam w ten okres, czas starości – nic na to nie poradzę. Przygotowuję się i chciałbym być jak stare wino, a nie wino skwaśniałe. Zgorzknienie jest u starego człowieka gorsze niż u kogokolwiek, bo jest nieuleczalne. Stary człowiek powołany jest do pokoju, do wyciszenia. Proszę o tę łaskę dla siebie”. Skąd mógł przypuszczać, że mimo podeszłego wieku niebawem przyjdzie mu pokierować Kościołem, a jego pogoda ducha i ewangeliczny zapał będą świadczyć o tym, że wspomniana modlitwa zostaje wysłuchana...

Podczas Mszy inaugurującej nowy pontyfikat, która miała miejsce 19 marca, Papież Franciszek ukazywał patrona dnia – św. Józefa przede wszystkim jako wiernego opiekuna. W swojej homilii uściślał: „Chodzi o opiekę nad całą rzeczywistością stworzoną, pięknem stworzenia, jak nam to mówi Księga Rodzaju i jak to nam ukazał św. Franciszek z Asyżu: to poszanowanie każdego Bożego stworzenia oraz środowiska, w którym żyjemy. Jest to strzeżenie ludzi, troszczenie się z miłością o wszystkich, każdą osobę, zwłaszcza o dzieci i osoby starsze, o tych, którzy są istotami najbardziej kruchymi i często znajdują się na obrzeżach naszych serc”.

Słowa i czyny

Nie były to tylko puste słowa, bo zaledwie cztery dni wcześniej wieczorem, Papież niespodziewanie opuścił Watykan, aby odwiedzić przebywającego w szpitalu przyjaciela, 90-letniego kardynała z Argentyny. Był nim kardynał Jorge Mejia, który przed kilkoma dniami przeszedł zawał serca i przebywał w rzymskiej klinice Piusa XI. Z kolei na początku kwietnia, kiedy powódź nawiedziła Buenos Aires i okolice, Papież Franciszek przekazał do dyspozycji argentyńskiej archidiecezji La Plata 50 tys. dolarów z przeznaczeniem na pilną pomoc dla ofiar powodzi. Informując o tym miejscową katolicką agencję prasową AICA nuncjusz apostolski w Argentynie arcybiskup Emil Paul Tscherrig oświadczył, że Ojciec Święty „pragnął w ten konkretny sposób okazać swą duchową bliskość wobec wszystkich, którzy cierpią i tych, którzy wielkodusznie spieszą im z pomocą i wsparciem”.

Szczególne przesłanie

Do chorych i służby zdrowia Papież Franciszek szerzej zwrócił się w swoim przesłaniu na XXII Światowy Dzień Chorego, który w bieżącym roku przebiegał pod hasłem „Wiara i miłość: «My także winniśmy oddać życie za braci» (1 J 3, 16)”. W swoim przesłaniu Ojciec Święty napisał: „Kościół widzi w was, drodzy chorzy, szczególną obecność cierpiącego Chrystusa. Tak się dzieje: obok, a w rzeczywistości w obrębie naszego cierpienia jest cierpienie Chrystusa, który wraz z nami niesie jego ciężar i objawia jego sens. Kiedy Syn Boży wstąpił na krzyż, zniszczył samotność cierpienia i oświecił jego ciemności. W ten sposób stajemy przed tajemnicą miłości Boga względem nas, która napełnia nas nadzieją i odwagą: nadzieją, ponieważ w Bożym planie miłości, także noc cierpienia otwiera się na światło paschalne; a odwagą, by stawiać czoło wszelkim przeciwnościom w Jego towarzystwie, w zjednoczeniu z Nim”. Dalej Papież dodaje: „Syn Boży, który stał się człowiekiem nie usunął z ludzkiego doświadczenia choroby i cierpienia, ale przyjmując je w Sobie, przekształcił je i przywrócił im właściwy wymiar. Właściwy wymiar, ponieważ, nie mają już one ostatniego słowa, którym od tej pory jest nowe życie w pełni; przekształcił, bo w jedności z Chrystusem z negatywnych mogą stać się pozytywnymi”.

W swoim przesłaniu Ojciec Święty zwraca się również do tych, którzy służą chorym i cierpiącym: „Na mocy Chrztu i Bierzmowania jesteśmy powołani, by upodabniać się do Chrystusa, Miłosiernego Samarytanina wszystkich cierpiących. «Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie Swoje. My także winniśmy oddać życie za braci» (1 J 3, 16). Kiedy z czułością podchodzimy do osób potrzebujących leczenia, to niesiemy nadzieję i uśmiech Boga w przeciwieństwa świata. Kiedy stylem naszego działania staje się wielkoduszne poświęcenie dla innych, to tworzymy przestrzeń dla Serca Chrystusa i jesteśmy nim rozpaleni, wnosząc w ten sposób nasz wkład do przyjścia Królestwa Bożego”.

Maryja wzorem miłości

Za wzór odpowiedniej postawy czułości i miłosierdzia wobec chorych Papież Franciszek stawia Maryję. „Jest to Matka Jezusa i nasza Matka, bacznie wsłuchująca się w głos Boga oraz potrzeby i trudności Swych dzieci. (...) Maryja, pobudzona Bożym Miłosierdziem, które w Niej staje się ciałem, zapomina o Sobie i pospiesznie wyrusza w drogę z Galilei do Judei, aby zobaczyć się ze Swoją krewną Elżbietą, wstawia się u Swego Syna na weselu w Kanie, gdy widzi, że brakuje wina na godach, niesie w Swoim sercu przez całą Swoją pielgrzymkę życiową słowa starca Symeona, który zapowiedział, że miecz przeniknie Jej duszę i mężnie trwa u stóp Jezusowego krzyża. Ona wie, jak pokonuje się tę drogę i dlatego jest Matką wszystkich chorych i cierpiących. Ufnie możemy się do Niej uciekać z synowskim oddaniem, będąc pewnymi, że będzie nam pomagać, wspierać nas i że nas nie opuści. Ona jest Matką Chrystusa zmartwychwstałego: trwa przy naszych krzyżach i towarzyszy nam na naszej drodze ku zmartwychwstaniu i życiu w pełni”. Na koniec Papież dodaje: „Kto stoi pod krzyżem z Maryją, uczy się kochać tak, jak Jezus”.

Twitty i życie

Papież Franciszek oprócz uroczystego nauczania, zaczął stosować również najnowsze sposoby komunikowania się i od jakiegoś czasu na Twitterze (popularny portal społecznościowy w internecie) można przeczytać jego krótkie wpisy. 6 grudnia 2013 roku na swoim koncie umieścił następujący post: „Krzyż jest ceną prawdziwej miłości. Panie, daj nam siłę do przyjęcia i niesienia naszego krzyża”, a 9 grudnia dodał: „Kiedy widzimy kogoś, kto prosi o pomoc, zatrzymujemy się? Wiele jest cierpienia i biedy i wielka jest potrzeba dobrych Samarytan”. Znowu słowa te nie pozostały tylko przesłaniem bez pokrycia w osobistych inicjatywach Papieża. Dwa dni później Franciszek sfinansował zakup leków dla około czterech tysięcy dzieci syryjskich w Libanie. A na swoje siedemdziesiąte siódme urodziny ewangelicznym wzorem z przypowieści o uczcie zaprosił trzech bezdomnych, Słowaka, Polaka i Czecha, którzy koczowali w okolicach bazyliki św. Piotra. Z kolei przed świętami papieski jałmużnik arcybiskup Konrad Krajewski w imieniu Papieża Franciszka rozdał ubogim bożonarodzeniowe prezenty, na które złożyło się ponad dwieście paczek.

Siła czułości

Wielkim świadectwem wrażliwości Papieża na osobę chorą był pewien wydawałoby się drobny, ale jakże znaczący gest, który miał miejsce podczas jednej z porannych audiencji generalnych na Placu św. Piotra w Rzymie. Pośród tłumów wiernych na spotkanie z Franciszkiem oczekiwał również Vinicio Riva, mieszkaniec włoskiej Vicenzy, cierpiący na chorobę genetyczną, powodującą powstawanie swędzących i krwawiących podskórnych guzków na całym ciele. Kiedy Papież dostrzegł go, podszedł i mocno objął zniekształconą przez nerwiakowłókniakowatość twarz 53-letniego mężczyzny. Ten spontaniczny gest za pośrednictwem mediów zobaczył cały świat.

Vinicio był całkowicie zaskoczony tak bliskim spotkaniem z Papieżem. Przywykł bowiem do przerażonych spojrzeń przypadkowych przechodniów... Był pod wrażeniem, że Ojciec Święty nie bał się jego choroby, ale wyszedł do niego z tak wielką empatią, a nawet czułością. „Miałem wrażenie, jakby ubyło mi 10 lat, jak gdyby ktoś zdjął ze mnie ciężar – relacjonował później swoje odczucia dziennikarzom. Czuję się silniejszy i szczęśliwszy. Czuję, że mogę iść przed siebie, bo Pan mnie chroni”.

Siła tego drobnego – wydawałoby się – gestu pokazuje, że w pomocy chorym i ubogim nie zawsze potrzeba angażowania wielkich nakładów, specjalistycznych technologi i profesjonalnych, wyspecjalizowanych kompetencji. One oczywiście też są potrzebne, ale najczęściej pozostają poza zasięgiem możliwości tych, którzy nie są bezpośrednio związani ze służbą zdrowia. Nieraz jednak, aby przynieść ulgę człowiekowi, wystarczy prosta empatia i zgoda na bliskość z osobą chorą, a na to powinno być stać już każdego z nas...

Zobacz całą zawartość numeru ►

 

Z cyklu:, 2014-nr-03, Sękalski Cezary, Numer archiwalny, Miesięcznik, Z bliska, Autorzy tekstów

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024