Zaangażować serce

​Profesor Zbigniew Religa – bo to jego szlachetną postać pragnę dziś przedstawić – był nie tylko czołowym kardiochirurgiem, który całą mocą serca angażował się w ratowanie zdrowia i życia ludzkiego, lecz i sam doświadczył ciężkiej choroby, jaką jest choroba nowotworowa.

zdjęcie: www.flickr.com

2015-02-26

Po raz pierwszy walkę z rakiem podjął w roku 2003, gdy zaniepokoiła go czarna barwa oddawanego moczu. Po namyśle wykluczył kamicę nerki, ponieważ tej przypadłości towarzyszą bóle, których on nie miał. Niestety, po badaniach okazało się, że jest to coś znacznie gorszego – rak pęcherza moczowego. Propozycję urologów by usunąć guz poprzez zastosowanie metody endoskopowej lub radioterapii nie zaaprobował i został zoperowany klasyczną metodą.

Profesor nie widział się w roli pacjenta i dość szybko opuścił szpital, co nie było rozsądne, gdyż z powodu powikłań musiał kilkakrotnie jeszcze być operowany. Kolejne lata profesor Zbigniew Religa spędzał aktywnie dzieląc czas na rodzinę, pracę i swą pasję do wędkowania i podróży.  Wydawało się, że nic już nie zakłóci tego stanu, lecz rok 2007 znów okazał się dla niego dużym wyzwaniem, gdyż badanie PET (pozytonową tomografią emisyjną) wykazało obecność guza w lewym płucu z istniejącą dodatnią cechą N, która świadczy o istnienie przerzutów do sąsiednich węzłów chłonnych. Podczas majowej operacji profesorowi usunięto większą część objętego zmianą nowotworową lewego płuca, lecz nowotwór nie dawał za wygraną i już po kilku miesiącach zajął prawe nadnercze. Medycy wciąż usilnie i uparcie zamykali mu drogę ucieczki i z końcem roku 2007 wycięli choremu nadnercze. By zyskać efektywność swych działań operacja musiała zostać poparta klasyczną chemioterapią, którą na początku profesor zniósł pozytywnie. Poważne problemy pojawiły się w trakcie drugiego jej cyklu, gdzie doszło do dramatycznego spadku, bliskiemu zeru, leukocytów (białych krwinek krwi ), a taki stan braku komórek odpornościowych mógłby nawet przy błahej infekcji okazać się dla chorego tragiczny w skutkach.

Podobnie jak wcześniej, jak profesor miał to w zwyczaju, już po upływie kilku tygodni podjął obowiązki związane z pracą. Choroba odpuściła na rok, po czym ponownie zaatakowała. Wykorzystano kolejną metodę walki z intruzem i nasz dzielny bohater został poddany radioterapii w wyniku której nastąpiły komplikacje zdrowotne w postaci choroby popromiennej. By poprawić i ustabilizować stan zdrowia profesora, zastosowano następną kurację farmakologiczną, która przyniosła tymczasowe efekty.

Walka z nowotworem płuc, który jest jednym z wyjątkowo trudno poddających się leczeniu, jest zawsze nieprzewidywalna, pełna uzasadnionych obaw i troski o przyszłość chorego. Profesor Zbigniew Religa walczył do końca, nie myśląc o chorobie. Skupiał się raczej na codzienności, na obecnej chwili i na pełnieniu odpowiedzialnej roli posła i ministra zdrowia. Dzięki zastosowanym terapiom jego życie wydłużyło się. W ciągu tych sześciu lat od odkrycia pierwszych zmian nowotworowych aż do śmierci w marcu 2009 roku starał się żyć mądrze, efektywnie i czynnie podarowany mu cenny czas przeżyć i w pełni wykorzystać.

Twórczość czytelników, Autorzy tekstów, Najnowsze, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024