Homilia ks. bp. Adama Wodarczyka podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Chorych i Niepełnosprawnych

Podczas Mszy świętej koncelebrowanej 6 lipca na Jasnej Górze podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Chorych i Niepełnosprawnych homilię wygłosił Jego Ekscelencja ks. bp Adam Wodarczyk z Katowic.

zdjęcie: Danuta Dajmund

2015-07-29

Drodzy Bracia i Siostry!

W psalmie responsoryjnym przed chwilą, jako refren, śpiewaliśmy: „Pan Bóg uzdrawia wszystkie twe choroby”, a w Ewangelii, która została nam dzisiaj odczytana i zaczerpnięta z liturgii dzisiejszego dnia, więc nie była jakoś w żaden specjalny sposób dobierana, słyszeliśmy, że Jezus dokonuje cudu uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok, a potem przecież jest jeszcze znak bardziej niezwykły; jest wskrzeszenie młodej dziewczynki, córki Jaira. Jesteśmy przekonani, ze Bóg pragnie tez naszego uzdrowienia i wewnętrznej przemiany, ale z drugiej strony uświadamiamy sobie, ze u podstaw tych wszystkich cudów i znaków, które czynił Jezus z jednej strony była wiara – chorzy zwracali się do Niego z prośbą o pomoc lub szukać u Niego schronienia, a z drugiej strony, ze Jezus czynił te znaki dlatego, aby budziła się wiara, aby ludzie uświadamiali sobie, że On jest Panem życia i śmierci, że w Nim jest źródło uzdrowienia  ze oprócz tego fizycznego uzdrowienia, które jest też źródłem szczęścia i pokoju. Przecież każdy człowiek pragnie pełni sił, pełni zdrowia. Jednak uświadamiamy sobie też drugi kontekst tej liturgii naszego spotkania, który wypływa z tego czytania zaczerpniętego z księgi proroka Izajasza czytanego podczas liturgii ku czci Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. Widzimy obraz Jezusa nakreślony na wiele wieków przed Jego przyjściem – tego Sługi Pańskiego, który obarczył się naszym cierpieniem, dźwigał nasze boleści i w którego ranach jest nasze zdrowie. I to drugi obraz z liturgii tego spotkania. Z jednej strony mamy Jezusa, który uzdrawiał, który przynosił zdrowie, a z drugiej strony Jezusa, który jest w tym najważniejszym akcie swojego życia, swojej służby; kiedy to ogołocony z wszelkiej ludzkiej godności, dotknięty torturami i wszelkim cierpieniem, które może spaść na człowieka – jest jednocześnie tym, który przynosi nam uzdrowienie. Jezus jednoczy się z całym ludzkim cierpieniem, które było przed Jezusem, które istniało wtedy, kiedy Jezus żył i działał na ziemi, i które będzie istniało na tym świecie do końca dziejów. Kiedy patrzymy na Jego największą ofiarę cierpienia na krzyżu, uświadamiamy sobie, że w tym doświadczeniu słabości i cierpienia, a w końcu śmierci, jest źródło naszego uzdrowienia z tego, co jest największą słabością człowieka – z grzechu, z niewoli szatana, który zamyka nas na doświadczenie żywego Boga. Prosimy więc Boga nie tylko o uzdrowienie, o łaskę sił, o to, aby Pan Bóg dał nam dobre i szczęśliwe życie przez wiele jeszcze lat, ale przychodzimy też po to, aby zaczerpnąć siły od Jezusa w tym obrazie Jego cierpienia i męki, która jest nam ukazana w tajemnicy Jego krzyża. Aby uświadomić sobie, że w moim doświadczeniu choroby i cierpienia może się objawić Boże powołanie, Boże wezwanie do bycia apostołem Chrystusa, do dawania świadectwa wiary i do składania ofiary z własnego życia, poprzez zjednoczenie swojego serca z sercem Jezusa konającym na krzyżu.

Gdy patrzę na Was, widzę osoby, które są tutaj na wózkach, które są dotknięte jakimś szczególnym doświadczeniem. I myślę w tym momencie o swoim własnym domu rodzinnym, o swoim doświadczeniu. Moją babcię pamiętam zawsze na wózku inwalidzkim. Jeszcze przed moim urodzeniem poddano ją operacji, która zakończyła się niepowodzeniem. Od tej pory już do końca życia – a żyła jeszcze potem 27 lat – poruszała się za pomocą wózka inwalidzkiego. W swoim dzieciństwie i potem dorastaniu żyłem w takiej rzeczywistości, ze widok osoby chorej, niepełnosprawnej, był czymś naturalnym.  Kiedy myślę o swojej babci uświadamiam sobie, jak niezwykle piękne świadectwo wiary i życia od niej otrzymałem. Nie padało wiele wzniosłych słów, ale zapamiętałem moja babcię, która w całym tym doświadczeniu choroby i cierpienia w czasach, kiedy zewnętrzna przychylność Państwa czy pewnych czynników, które umożliwiają lepsze funkcjonowanie w społeczeństwie osobom niepełnosprawnym była mniejsza niż dziś, zachowała pogodę ducha. Nie przypominam sobie, abym słyszał z ust mojej babci jakieś słowa wielkiego narzekania czy niecierpliwości na los, który był jej udziałem przez jedną trzecią część jej życia. Była osobą pogodną, ale też rozmodloną. Te wszystkie sprawy, które działy się w naszej rodzinie ona powierzała w cichej modlitwie Panu Bogu. Uczyła przez to również nas takiego zawierzenia Panu Bogu. Myślę też, że jej ofiara życia i cierpienia, którą składała – dzisiaj to dużo bardziej i głębiej rozumiem – owocowała też darem mojego powołania. Moja babcia już nie doczekała momentu moich święceń kapłańskich, ale mogła cieszyć się tym, że niedługo przed swoją śmiercią miała jeszcze okazję zobaczyć mnie ubranego w sutannę i ucieszyć się moją drogą kapłańską. Myślę, że jej ofiara życia też była głęboko wpisana w tę moją drogę.

Przeżywamy także tę dzisiejszą uroczystość w znaku Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. To drugi krok ważny dla nas. Dla mnie też niezwykły, bo pochodzę z Tarnowskich Gór z parafii, gdzie w kościele jest czczony obraz Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. Miałem okazję dojrzewać i dorastać w tym klimacie i widziałem kapłanów służących ludziom chorym. I widziałem, że to może być szczególne powołanie do oddania się całkowicie Chrystusowi na tej właśnie drodze. Tak więc naturalne dla mnie było od wczesnego dzieciństwa to, że Maryja jest Uzdrowieniem Chorych, że do Niej trzeba przynosić zarówno swoje strapienia duchowe jak i fizyczne, choroby i cierpienia, aby Ona za przyczyną swego Syna stawała się naszą Pośredniczka przed Bogiem, a równocześnie, u Niej szukać pocieszenia i umocnieni dla tych, którzy doświadczają cierpienia i choroby.

Dzieląc się tym osobistym doświadczeniem drogi życia, życzę Wam, Siostry i Bracia, abyście w duchu wiary, patrząc na Jezusa i Jego Matkę, czerpali z tego wielkiego zdroju łask w taki sposób, jaki Bóg Wam przygotował. Jeśli będzie Jego wolą cud uzdrowienia, aby się dokonał przez Wasza wiarę i modlitwę, ale jeśli jest wolą Bożą, abyście zjednoczeni z Chrystusem ofiarowali Bogu swoje cierpienie jako apostolstwo, żebyście przyjęli to w duchu głębokiej wiary. My żyjemy w takim świecie, w którym na ekranie telewizora czy okładkach tygodników szerzy się kult zdrowego ciała, zaś tematu ludzkiego cierpienia próbuje się na różne sposoby unikać. A ono jest, dotyka bardzo wielu ludzi, którzy doświadczają różnych problemów. Często okazuje się, że nie omija ono także tych, którzy przez media są lansowani, jako reprezentanci takiej popkultury świata nowoczesnego, radosnego, roześmianego, świata wolnego od choroby. I nagle okazuje się, że nawet ci właśnie ludzie noszą w sobie różnorakie cierpienia,, ból, z którymi nie potrafią sobie sami poradzić, co czasem prowadzi do bardzo tragicznych skutków i reperkusji w ich życiu. Kiedy to wszystko sobie uświadamiamy, widzimy, że ta Boża prawda o człowieku jest zupełnie inna, że Bóg w żadnym przypadku się nie pomylił – że każdy z nas jest obdarzony owym pięknem, ze w doświadczeniu choroby, w doświadczeniu ciała dotkniętego niemocą, jest także to Boże piękno i Boża miłość, która sprawia, że Bóg także w ten sposób objawia swa wielkość, miłość i dobroć. A jednocześnie, że przez swoją ofiarę na krzyżu człowieka cierpiącego obdarza siłą do tego, aby zjednoczony z Jego krzyżem (…) nie tylko dostąpili pełnego zjednoczenia z Bogiem, ale również i to, że w tym cierpieniu może zrodzić się powołanie do apostolstwa, które może nie będzie połączone z jakimiś efektownymi, zewnętrznymi działaniami, apostolstwa, które będzie często ukryte dla świata, które będzie można zobaczyć dopiero oczyma wiary, oczyma Bożego ducha. Ale równocześnie to apostolstwo stoi u źródeł niejednego nawrócenia, niejednej przemiany serca, niejednej drogi, która napowrót zostaje odnaleziona przez człowieka w kierunku Boga.

Drodzy Bracia i Siostry dotknięci różnego rodzaju cierpieniem i chorobą! Wasze życie ma sens! Bóg w żaden sposób się nie pomylił. Obdarzył Was tym, co jest waszą drogą uświęcenia i zbawienia. I daje Wam dość siły na to, aby nie tylko przetrwać to doświadczenie, ale aby ono stało się źródłem Waszej swiętości, waszego naśladowania Chrystusa, a przez to też współuczestniczenia w tej ofierze, która teraz staje się naszym udziałem w tej liturgii – w ofierze krzyża Chrystusa. Trwajmy więc w ufności w tej modlitwie przed Bogiem, w tym głębokim przekonaniu, ze Bóg i Jego Matka przynoszą nam pomoc, przynoszą nam to, co jest nam dzisiaj najbardziej potrzebne, tak jak przynieśli swoje łaski Jairowi i jego córeczce, jak przynieśli swoje łaski tej kobiecie cierpiącej na krwotok i tak jak odpowiedzieli na liczne potrzeby serc wielu ludzi, którzy zwrócili się przez Maryję ku Żywemu Bogu. Trwajmy wiec na modlitwie z tą głęboką ufnością, ze Bóg jest dzisiaj z nami obecny razem ze swoja Matką, daje nam dość łaski i siły, abyśmy podążali drogą, którą nam przygotował i ze tu w tym miejscu dokonuje się ciągłe misterium zbawienia świata. Bo dzisiaj Chrystus cierpiąc w Was ponawia swoją ofiarę, po to aby ludzie zagubieni, dotknięci słabością grzechu odnaleźli swoją drogę do Boga Żywego. Niech nas Pan prowadzi, abyśmy natchnieni Jego łaską stali się apostołami Jego miłości poprzez to powołanie, tą drogą, którą nas prowadzi. Amen.

Najnowsze, Pielgrzymki, Wydarzenia

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024