Modlitwa łączy

Kolejne świadectwo modlitwy i ofiary cierpienia za kapłanów.

zdjęcie: Backgrounds.hd

2015-08-14

Zbieram się, żeby to napisać od bardzo dawna. TO, to znaczy coś w rodzaju świadectwa… Tak mi się wydaje. Od razu powiem szczerze, że wtedy, kiedy miałam największą potrzebę napisać, nie miałam na to kompletnie czasu, bo albo wyjeżdżałam na operację i leczenie, albo nie miałam sił, albo były ważniejsze tematy do napisania. I tak się złożyło, że kiedy piszę te słowa mam nieco więcej luzu, ale też nieco więcej „trudności”. Zwłaszcza tych w modlitwie. Nie wiem dlaczego, nie próbuję na siłę szukać odpowiedzi. Po prostu. Ten czas przypomina „ciche dni”, choć w bardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo między mną a Panem Bogiem dużo jest milczenia, poprzedzonego moim „Panie Boże, Ty wiesz…”.

Ale nie o tym. A raczej nie bezpośrednio o tym chciałam napisać. Z Dziełem Duchowej Adopcji Kapłanów zetknęłam się w 2013 roku. Poczytałam, od razu wydało mi się wartościowe, przeglądałam dalej stronę, przemyślałam i postanowiłam dołączyć…ponieważ mam za sobą patronaty duchowe misjonarzy. Chciałam sprawdzić czy podołam, czułam się odpowiedzialna za to, że się zdecydowałam. Najpierw miałam jednego misjonarza, ale zmarł. Poprosiłam więc aby przydzielono mi innego, przydzielono mi 10 misjonarzy i biskupa na Filipinach. Po śmierci mojej Mamusi zwróciłam się z zapytaniem czy mogę przyjąć jej misjonarza i objąć go patronatem duchowym i wyrażono zgodę. Tak też zrobiłam. Znając swoje możliwości „zaczęłam” od adopcji na stałe kapłanów ze swojej parafii, potem Apostolstwo Chorych zwróciło się z zapytaniem czy nie objęłabym modlitwą kapłana. I także został mi przydzielony. Chciałam się podzielić tym, co się wydarzyło przez ten miniony czas.

Wychowywałam się w bardzo tradycyjnej rodzinie, więc wpojone mi zostało, że kapłan to osoba, którą trzeba bezwzględnie szanować, że jest to ktoś wyjątkowy, niemalże nietykalny, idealny i otoczony nimbem świętości… Potem dostrzegłam, że nie jest tak do końca. I nieraz się mocno rozczarowałam odkrywając, że to tak samo słabi i grzeszni ludzie, z również przyziemnymi problemami i tęsknotami. Może to zabawne, ale też rzadko przychodziło mi na myśl, żeby się za nich pomodlić, nie mówię codziennie, ale chociaż  raz na tydzień…

Natomiast od czasu podjęcia adopcji – nie mówię od razu, ale stopniowo, powoli – coś zaczęło się zmieniać… Zaczęłam patrzeć na kapłanów nieco łagodniej, ze zrozumieniem, albo jego próbą. Nieraz modląc się za mojego adoptowanego kapłana, dopowiadałam jeszcze jakąś (czasem krótką) modlitwę za innego, potem jeszcze kolejnego i następnego… I tak praktycznie za każdym razem. Dotarło do mnie w końcu i bardzo mocno, że to są tylko ludzie, a Pan Bóg ich sobie sam wybiera. I na pewno doskonale wie, co robi. A mnie w sumie nic do tego. W takim sensie, że to nie ja wybieram, ale bardziej mi do tego, że tych już wybranych trzeba mocno wspierać. Choćby nie wiem jacy byli wspaniali i choćby nie wiem jak bardzo rozczarowywała ich postawa…

Pan Bóg czyni rzeczy wielkie poprzez Kapłana, za którego codziennie się modlę. Ksiądz Proboszcz nie ustaje w dążeniu do ożywienia i umocnienia wiary w naszej parafii. Jest kapłanem pragnącym „obudzić” tych wszystkich, którzy żyją tak jakby Boga nie było. Swoją postawą pobudza do gorącej modlitwy i aktywności w Kościele. Sprowadził do naszej wspólnoty relikwie św. Jana Pawła II, które mają nas jeszcze bardziej przybliżyć do Boga i pogłębić naszą wiarę, pogłębić miłość do Boga i drugiego człowieka. W naszej parafii ciągle się coś dzieje. Ksiądz Proboszcz swoją postawą uczy nas jak wyjść z przeciętności, jak kochać Boga nieustannie, zawsze i wszędzie. Panie Boże daj nam jak najwięcej takich świadków Twojej Miłości! Módlmy się za kapłanów bo to oni pomagają nam w drodze do zbawienia!
 
Dzięki patronatom duchowym i potrzebie wsparcia modlitewnego kapłanów zrodziła się obopólna prośba o modlitwę. Misjonarze trwali modlitewnie podczas mojej choroby i trwają w modlitwie do teraz. Modlą się za mnie,tak jak ja za nich. Utworzony został krąg modlitewny: modlimy się wspólnie za kapłanów i za siebie wzajemnie i to się da odczuć. Tylko Bóg i dobra wola może pisać takie scenariusze.
 
Dzięki temu również nie zapominam o codziennej modlitwie. Mam takie szczęście, że Bóg stawia na mojej drodze mnóstwo kapłanów, z którymi szybko nawiązuję kontakt. Podjęłam się stałej adopcji kapłanów bo czułam, że Oni tego potrzebują. Podjęłam się modlitwy za nich i za każdym razem wiem o co prosić Boga dla nich i co podczas modlitwy powiedzieć. Za ich pomoc i zesłanie mi ich dziękuję Bogu.

Teraz nie jestem w stanie zrezygnować z tej modlitwy – co nie wynika z kwestii przyzwyczajenia czy rutyny, ale mojej własnej potrzeby modlitwy za adoptowanych. Wierzę i widzę, że oni szczególnie potrzebują tego modlitewnego wsparcia. Ciągle.

Ostatnie pół roku to bardzo burzliwy czas w moim życiu. Adopcja to modlitwa, która w najtrudniejszych momentach dodaje siły. Zachęcona owocami patronatu duchowego misjonarzy i adopcją duchową kapłanów jestem Bogu wdzięczna za łaskę wytrwania w patronacie i adopcjach, za to że adopcja przynosi piękne owoce nie tylko osobie, za którą się modlimy, ale także nam samym.

Modlę się do Jezusa:
Pomimo swojej duchowej nędzy, rozlicznych grzechów i upadków, ufając mocno, że poprzez modlitwę i ofiarę za tego kapłana, przemienia się też moje serce. Czasem wydaje mi się ciężarem nie do udźwignięcia, czasem słabość przygniata mocno. Jednak mimo buntu, żalu i rezygnacji, ciągle powtarzam – dla Ciebie Jezu! Zapominając i gubiąc się w bałaganie uczenia się systematyczności, pragnę świętości tego kapłana, bardziej niż swojej i dobrze wiem, że to jest Twoje pragnienie, Jezu. ich uśmiech wdzięczności jest bezcenny i motywuje do jeszcze większej i częstszej modlitwy za nich.

Chwała Panu!

Cogiel Renata Katarzyna, Autorzy tekstów, Najnowsze, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024