Wstańcie, czas czynić miłosierdzie!

Bóg czegoś od ciebie oczekuje, Bóg czegoś od ciebie chce, Bóg czeka na ciebie.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2016-08-25

To już prawie miesiąc od zakończenia wielkiego święta wiary i młodego Kościoła, jakim okazały się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie pod przewodnictwem papieża Franciszka.

Przygotowania do tego wydarzenia trwały od wielu miesięcy, a właściwie od 28 lipca 2013 roku, kiedy to papież Franciszek po mszy na plaży Copacabana w Rio de Janeiro ogłosił, że kolejne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w 2016 w Krakowie. Wielkie wyróżnienie polskiego Kościoła, duma, radość, ale też wielka odpowiedzialność. Nie brakowało fałszywych proroków, którzy przepowiadali całkowite niepowodzenie uroczystości ze względu na strach przed ewentualnym zamachem terrorystycznym. Wielu młodych rzeczywiście zrezygnowało z udziału, inni decyzję o przyjeździe zostawiali na ostatnią chwilę. Ostatecznie rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania, bo na Campus Misericordiae w Brzegach zebrało się około dwa i pół miliona serc i umysłów otwartych dla Chrystusa. Nie sprawdziły się medialne przepowiednie, że nauczanie papieża nie zainteresuje ludzi młodych. Groteskowo zabrzmiał komentarz jednego z wypalonych już polityków, który twierdził: „Przemówienie wawelskie Franciszka (...) to nie było ważne przemówienie, padały ogólniki, ale nic, co by szczególnie przemówiło do serca człowieka”. Chciałoby się powiedzieć: że też papież Franciszek nie zadał sobie trudu, aby nauczyć się od niego, jak przemawiać do ludzi i jakie tematy poruszać, aby trafiały do serca. Na szczęście tego typu epizody nie przyćmiły radości, entuzjazmu, śpiewu, modlitwy i ciszy adoracji Dni Młodzieży.

Myślą przewodnią ŚDM były słowa „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,07). Nie mogło być inaczej, skoro spotkanie młodzieży świata odbywało się w „Stolicy Miłosierdzia Bożego”, w krakowskich Łagiewnikach i okolicy, a patronat duchowy powierzono świętej Faustynie Kowalskiej oraz wielkiemu czcicielowi Miłosierdzia Bożego, świętemu papieżowi Janowi Pawłowi II. Błogosławieni miłosierni – wielokrotnie te słowa powtórzył papież Franciszek, wielokrotnie wyśpiewał je barwny tłum młodych, i to w wielu językach świata. Czy słowa te wnoszą coś nowego? Myślę, że mają taką samą moc, co słowo kocham. Zwyczajne, czasem nadużywane czy źle rozumiane. Jeśli jednak z uporem komuś będziesz powtarzał: kocham Cię, nikt nie potrafi pozostać obojętny na ich siłę rażenia. To samo stało się z zawołaniem Błogosławieni miłosierni. Na krakowskich Błoniach papież mówił: „Martwi mnie, gdy widzę ludzi, którzy „odrzucili ręcznik” zanim rozpoczęli walkę. Którzy się poddali, kiedy jeszcze nawet nie rozpoczęli gry. Widzę młodych idących ze smutną twarzą, tak jak gdyby ich życie nie miało żadnej wartości”. Są jednak ludzie, którzy inaczej widzą swoje życie i chrześcijaństwo. O nich papież mówił: Znając żarliwość, z jaką podejmujecie misję, śmiem powiedzieć: miłosierdzie ma zawsze młode oblicze. Serce miłosierne ma bowiem odwagę, by porzucić wygodę; serce miłosierne potrafi wychodzić na spotkanie innych, potrafi objąć wszystkich. Serce miłosierne potrafi być schronieniem dla tych, którzy nigdy nie mieli domu albo go stracili, potrafi stworzyć atmosferę domu i rodziny dla tych, którzy musieli emigrować, jest zdolne do czułości i współczucia. Serce miłosierne potrafi dzielić swój chleb z głodnym /.../.

Niezwykłym wydarzeniem była piątkowa Droga Krzyżowa. Teksty biblijne przeplatane refleksjami i modlitwami, ponadto symboliczne sceny artystycznej ekspresji wyrażające ducha poszczególnych stacji. Rozważania oparte zostały na uczynkach miłosierdzia względem ciała i względem duszy. Miłosierdzie to jednak nie tylko deklaracje i słowa, ale konkretne czyny. Pięknym i cennym uzupełnieniem każdej stacji był materiał filmowy ukazujący szeroki wachlarz dzieł miłosierdzia prowadzonych przez Kościół: schroniska dla bezdomnych, wspólnoty zajmujące się uzależnionymi od alkoholu czy narkotyków, pomagające byłym więźniom wrócić do normalnego życia, zajmujące się „dziećmi ulicy” czy wreszcie opiekujące się osobami paliatywnie chorymi w ostatnich dniach ich życia. Dobrze się stało, że po raz pierwszy od wielu lat można było zobaczyć prawdziwy obraz Kościoła – który stoi na trzech nogach: głoszenia Ewangelii, sprawowania sakramentów oraz działalności charytatywnej. Tej trzeciej nogi – dzieła miłosierdzia Kościoła – media nigdy nie chcą pokazać. A Kościół ma w tym względzie wielkie zasługi.

Papież w swoim nauczaniu podejmował trudne tematy współczesnego młodego człowieka narażonego na „pokusy tego świata”. Porównał je do kanapy: Jest też w życiu inny, jeszcze bardziej niebezpieczny paraliż /…/. Lubię nazywać go paraliżem rodzącym się wówczas, gdy mylimy SZCZĘŚCIE z KANAPĄ! Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie. Kanapa – jak te, które gwarantują godziny spokoju, żeby nas przenieść w świat gier wideo i spędzania wielu godzin przed komputerem. Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu. Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc. Papież wzywa: Drodzy przyjaciele. Bóg czegoś od ciebie oczekuje, Bóg czegoś od ciebie chce, Bóg czeka na ciebie. Zaprasza cię, abyś marzył, chce ci pokazać, że świat, w którym jesteś, może być inny. Tak to jest: jeśli nie dasz z siebie tego, co w tobie najlepsze, świat nie będzie inny. Czasy w których żyjemy nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych.

Światowe Dni Młodzieży miały też swój akcent adoracyjny: można tu wskazać nawiedzenie obozu Auschwitz. Wizyta papieża Franciszka przebiegła w absolutnej ciszy. Jedyne słowa, jakie tu zostawił, to wpis w księdze pamiątkowej: "Panie, miej litość nad Twoim ludem! Panie, przebacz tyle okrucieństwa". Charakter adoracyjny i modlitewny miało również czuwanie przed Najświętszym Sakramentem. Nieprzebrane rzesze ludzi na kolanach, zatopionych w modlitwie, z różańcem w ręku. I to był – moim zdaniem – największy sukces Dni Młodzieży. Prawdziwy cud. Ludzie serdeczni dla siebie, uśmiechnięci, umieli rozmawiać jak brat z bratem. Nawet policja odnotowała znaczny spadek przestępczości. W telewizji zamiast jadu nienawiści wszechobecna radość. Na ulicach życzliwość. Namacalna obecność Tego, który jest samym miłosierdziem. Inny świat – wszystko za sprawą atmosfery aż gęstej od modlitwy.

Autorzy tekstów, Teksty polecane, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024