Z Maryją do Chrystusa

Kiedy przesuwam w palcach ziarna różańca czy spoglądam na wizerunek Ma­ryi, odnoszę wrażenie, że Ona patrzy na mnie kochającym spojrzeniem Matki. Pamiętam też i o tym, że to Jej spojrzenie „odbija" miłość Ojca. Maryja pochyla­jąc się nad człowiekiem chce, „aby Bóg był wszystkim dla człowieka, a czło­wiek cały dla Boga.

zdjęcie: ks. Wojciech Bartoszek

2016-10-21

Październik, z racji swej „maryjności”, to miesiąc skłaniający do postawienia sobie pytania o to, kim dla mnie jest Maryja i jak wygląda moja codzienna z Nią relacja.

Jestem matką trzech synów. Mam też na razie trzech wnuków. Z doświadczenia matki i babci wiem, że choć łączy ich wiele podobieństw, każdy z nich jest tak różny od drugiego, jak tylko może być różny jeden człowiek od drugiego. Do każdego z nich zawsze musiałam „docierać" innymi drogami, a także każdy z nich ma swoją własną, indywidualną „drogę" do mojego serca.

Myślę, że nie inaczej jest w naszych relacjach z Maryją – Bożą i naszą Matką. Każdy musi od­naleźć swoją własną do Niej ścieżkę, swój własny sposób nawiązania z Nią kontaktu. Pamiętam, że jako młodej dzie­wczynie było mi bardzo trudno poko­chać modlitwę różańcową. Może win­ny był brak zrozumienia jej istoty, mo­że młodzieńcza niecierpliwość, która nie znosiła powtarzania bezustannie tych samych słów, a może i szum pa­ciorków przesuwanych podczas Mszy Świętej przez rówieśnice mojej babci. Nie wiem tego do dziś, ale już nie muszę wiedzieć. Bo kiedy zostałam matką, odnalazłam swoją drogę do Maryi. Stała się Ona moją Powiernicą. Jak matka Matce, powierzałam Jej wszystkie moje macierzyńskie troski, cały niepo­kój o dorastające dzieci i niepewność o ich przyszłość. Dziś to samo czynię z wnukami. I wiem, że Ona dzieli to wszystko ze mną i że w tych swoich małych sprawach jestem rozumiana. Jestem rozumiana zawsze i bezwarunkowo.

            Wiem też, że Maryja, która towarzyszyła Swemu Synowi do same­go końca, będzie stała i na mojej krzy­żowej drodze, jaka by ona nie była. Może ten mój sposób, ta moja „droga" do Tej, Której życie znaczyły tajemnice radosne i tajemnice światła, ale także tajemnice bolesne i chwalebne, jest tro­chę niepoważna, ale to właśnie na niej spotykam się z Maryją. Na tej drodze wpadam w Jej ob­jęciach, w których łatwiej jest mi dotrzeć do Jezusa. Pamiętam, że Maryja jest Drogą, a nie Celem. Kiedy jestem blisko Niej, mogę mieć pewność, że i do Jej Syna już niedaleko. A kiedy jestem już bardzo blisko Niego, Maryja usuwa się w cień. Cicha, pokorna i kochająca. Taka wła­śnie jest. Dlatego sądzę, że nie ma nic złego w zachwycie Maryją, tak jak nie ma nic złego w zachwycie pięknem drogi, którą kroczymy. Droga ma nas zaprowadzić do Celu. Jeśli się nią za­chwycimy, tym lepiej, bo przed naszym Celem staniemy ubogaceni o ten zachwyt.

To Sam Bóg wybrał Maryję na Swoją Matkę. Czy w obliczu tej prawdy miałabym Ją odrzucić? Jezus powierzył Matkę swemu ucznio­wi i Jan „wziął Ją do siebie". Czy ja mogę Ją odepchnąć? Stojąca pod krzy­żem bolesna Maryja, kieruje moją uwagę nie na siebie, lecz na swego cierpiącego Syna. „Bracia, jeśli Panią na­szą miłujecie i w każdym udręczeniu pragniecie doznawać Jej opieki, to stańcie z nią razem pod krzyżem Jezu­sa, współczując z głębi serca Jej i Jej Synowi umiłowanemu..." - wołał św. Tomasz a Kempis.

Maryja była Matką i była kobietą Solidarnie dzieliła z kobietami ich ograniczenia, choć równocześnie była „błogosławioną między niewiastami". Była błogosławiona przez wiarę, przez „wielkie rzeczy, które Jej Pan uczynił", ale także przez swą kobiecość. To błogosławieństwo Maryja otrzymała dla siebie, ponieważ była Niewiastą, ale i dla wszystkich innych niewiast. I pewnie dlatego to właśnie nam, kobietom, łatwiej zbliżyć się do Maryi.

Maryja jest Drogą. Prawdziwa po­bożność maryjna nigdy nie przysłoni Boga, tak jak Droga zawsze doprowa­dzi do Celu. Św. Tomasz a Kempis poucza nas: „Z Maryją pozostawaj­cie... z Maryją milczcie, z Maryją się radujcie, a Maryją znoście cierpienia, z Maryją pracujcie, z Maryją czuwaj­cie, z Maryją się módlcie, [...] z Maryją szukajcie Jezusa, z Maryją Jezusa noś­cie w waszych ramionach. Z Maryją i Jezusem mieszkajcie w Nazarecie. Z Maryją i Jezusem idźcie do Jerozoli­my i z Maryją stójcie pod krzyżem Jezusa. Z Maryją Jezusa opłakujcie, z Maryją kładźcie Jezusa do grobu. Z Maryją i Jezusem zmartwychwstawajcie, z Maryją i Jezusem wstępujcie do nieba; z Maryją i Jezusem żyć i umierać pragnijcie".

Kiedy przesuwam w palcach ziarna różańca czy spoglądam na wizerunek Ma­ryi, odnoszę wrażenie, że Ona patrzy na mnie kochającym spojrzeniem Matki. Pamiętam też i o tym, że to Jej spojrzenie „odbija" miłość Ojca. Maryja pochyla­jąc się nad człowiekiem chce, „aby Bóg był wszystkim dla człowieka, a czło­wiek cały dla Boga.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024