Bal w Niebie

Od tamtych moich dziecięcych wspomnień odgradzają mnie przeżyte lata – nie zawsze tak radosne i pachnące śląskim, drożdżowym „kołoczem”. Ale jedno nie zmieniło się znów tak bardzo. Nadal otrzymuję tę „czekoladkę” i to nie tylko z okazji imienin wszystkich Świętych... Bo Święci naprawdę nie próżnują.

zdjęcie: pixabay.com.pl

2017-11-01

Pierwszy dzień listopada zawsze kojarzy mi się z pewną niezbyt mądrą piosenką, w wykonaniu „Budki Suflera”, w której jednak znalazło się jedno genialne zdanie „Wszyscy święci balują w niebie”. Może to niezbyt pobożne zdanie jak na dzień, w którym wspominamy Wszystkich Świętych, mnie jednak pozwalało spojrzeć na ten dzień z optymizmem, który starali mi  wpoić moim rodzicie, ale przede wszystkim babcia

Lubię wracać do wspomnień o mojej babci. Skończyła tylko kilka klas, miała za to bardzo wiele złotych pomysłów na życie i na… umieranie. Lubiła mawiać, że kiedy przy stole przybywa pustych miejsc, to w niebie robi się przytulniej i… weselej. To babcia oswoiła mnie ze śmiercią, dlatego dziś nie potrzebuję do tego celu żadnych chocków-klocków w postaci hallowenowych przebierańców. Babcia nauczyła mnie, że śmierć jest po prostu jednym z etapów życia. To dzięki niej zawsze lubiłam listopad choć wielu ludzi napawa on smutkiem.

Moja babcia wierzyła, że wszyscy ludzie pójdą do Nieba. A tych, co do których nie miała pewności, usiłowała tam przepchnąć rozmaitymi sposobami. Jeśli nie udało się to za ich życia, robiła to później. Tak było z pewną, przez nikogo nie lubianą sąsiadką, która wszystkim w okolicy uprzykrzała życie. Kiedy zmarła, babci było naprawę przykro. „Będzie jej brakowało” – stwierdziła po prostu i dodała: „Ale w niebie chociaż nie będzie już miała na co narzekać”. Niedługo potem w parafialnej kancelarii zamówiła kilka Mszy świętych za duszę tej kobiety. Wierzyła, że pomoc udzielana zmarłym to dla żywych nie tylko obowiązek, ale i przywilej. Z perspektywy czasu widzę, że to dzięki niej obcowanie świętych zawsze było dla mnie realną rzeczywistością a nie teologicznym terminem, a modlitwa za zmarłych lub modlitwy zanoszone do Boga za wstawiennictwem świętych, stały się codziennym chlebem w mojej rodzinie. Dzięki niej i może też trochę dzięki jej małym, niewinnym „sztuczkom”… Babcia była rodowitą Ślązaczką, taką „z dziada pradziada”, dlatego zawsze świętowała nie imieniny, ale urodziny swoich bliskich. Ale czyniła jeden mały wyjątek. Pierwszego listopada, w Uroczystość Wszystkich Świętych, piekła cudowny drożdżowy „kołocz” i spraszała do siebie, kogo tylko się dało. Tego dnia wszyscy obchodziliśmy swoje imieniny, a my, wnuki, w czeluściach kieszonek zawsze znajdowaliśmy jakiś owoc lub czekoladkę „od świętych Patronów”. Bóg obdarzył babcię urodzinami najstarszej córki właśnie 1 listopada, więc mieliśmy dodatkową okazję do świętowania. Może dlatego Uroczystości Wszystkich Świętych nigdy nie kojarzyłam ze smutkiem. To zawsze był dla mnie bardzo ciepły i radosny dzień.

Dziewczynka z „czekoladką od świętych Patronów” w kieszeni, jaką wtedy byłam urosła i zestarzała się. Sama jest teraz babcią i stara się, aby jej wnuki także nie kojarzyły umierania z kościotrupem biegającym po mieście z kosą i w towarzystwie małych ślicznych dzieci przemalowanych przez dorosłych opiekunów w rozmaite upiory i straszydła.

Od tamtych moich dziecięcych wspomnień odgradzają mnie przeżyte lata – nie zawsze tak radosne i pachnące drożdżowym „kołoczem”. Ale jedno nie zmieniło się znów tak bardzo. Nadal otrzymuję tę „czekoladkę” i to nie tylko z okazji imienin wszystkich Świętych. Czasem przybiera postać „nagrody pocieszenia” w jakimś smutku, czasem dobrego słowa usłyszanego z zupełnie nieoczekiwanej strony, a niekiedy siły, która pozwala dalej nieść swoje małe krzyże.  Bo Święci naprawdę nie próżnują!

Kiedyś mój mały wnuk zupełnie spontanicznie obiecał mi, że kiedy umrę, będzie co tydzień odwiedzał mój grób. Gdybym jednak miała sobie i Wam z okazji naszych wspólnych imienin czegoś życzyć, to nie życzyłabym licznych kwiatów i zniczy na grobach, lecz chciałabym mieć pewność, że kiedyś ktoś swoimi modlitwami „przepchnie” moją duszę w kochające ramiona Ojca na ten wieczny, niebiański bal wszystkich świętych.

Autorzy tekstów, Dajmund Danuta, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024