Papież Franciszek w Chile

Msza św. z udziałem ponad 400 tys. wiernych w Msza św. w Parku im. O’Higginsa w Santiago de Chile, spotkania z przedstawicielami władz w Pałacu de La Moneda, więźniarkami, przebywającymi w Kobiecym Ośrodku Penitencjarnym św. Joachima, duchowieństwem, klerykami i biskupami w katedrze, jezuitami w sanktuarium św. Alberta Hurtado i ofiarami pedofilii w nuncjaturze złożyły się na pierwsze dwa dni wizyty apostolskiej Franciszka w Chile. Potrwa ona do 18 stycznia i przebiega pod hasłem „Pokój mój daję wam”. Jest to szósty pobyt papieża Bergoglio na kontynencie południowoamerykańskim i 22. podróż zagraniczna. Ojciec Święty odwiedzi jeszcze w dniach 18-22 stycznia Peru.

zdjęcie: www.flickr.com

2018-01-17

Z dziennikarzami

Podczas lotu do Santiago de Chile 15 stycznia papież Franciszek odbył krotką rozmowę z dziennikarzami i dał im wstrząsające zdjęcie zrobione w Nagasaki po wybuchu bomby atomowej. Przedstawia ono dziecko stojące w kolejce do krematorium i niosące na ramionach martwego młodszego brata, który ma zostać spalony. Ojciec Święty napisał na odwrocie słowa komentarza: „Owoc wojny”. „Dla mnie w Chile nie będzie to takie trudne, ponieważ studiowałem tam rok, mam wielu przyjaciół, i dobrze znam, cóż.... znam lepiej. Natomiast Peru znam mniej, bo byłem tam dwa lub trzy razy na konferencjach, spotkaniach” - powiedział papież.

Powitanie

Ze sporym wyprzedzeniem, o godz. 19. 20 (23.20 czasu polskiego) samolot włoskich linii lotniczych Alitalia Boeing 777-200 ER włoskich linii lotniczych Alitalia, noszący nazwę „Sestriere”. z papieżem na pokładzie wylądował 15 stycznia wieczorem na lotnisku w Santiago de Chile.

Na pokład samolotu wszedł nuncjusz apostolski, abp Ivo Scapolo wraz z szefem protokołu dyplomatycznego chilijskiego MSZ. Ojca Świętego powitała kończąca swoją kadencję prezydent Chile, pani Michelle Bachelet, a także arcybiskup stolicy kard. Ricardo Ezzati Andrello SDB i przewodniczący episkopatu, Santiago Jaime Silva Retamales.

Kwiaty papieżowi wręczyły dwie dziewczynki w kolorach narodowych, białym i czerwonym. Obecni byli także przedstawiciele władz politycznych i samorządowych, biskupi i grupy wiernych. Ceremonia oficjalna nie przewidywała przemówień. Natomiast Franciszek kilkakrotnie odbiegł od protokołu, i witał się z obecnymi, w tym wolontariuszami. Obecna była kompania honorowa. Przedstawiono delegacje. Nie zabrakło elementów muzycznych, wykonywanych przez orkiestrę młodzieżową. Z lotniska Ojciec Święty udał się samochodem zamkniętym do nuncjatury apostolskiej.

W drodze z lotniska do nuncjatury apostolskiej Franciszek zatrzymał się w parafii pw. św. Ludwika Bertranda, gdzie znajduje się grób bp. Enrique Alveara Urrutiy (1916-1982), „biskupa ubogich", niestrudzonego obrońcy praw człowieka. W 1976 roku z jego inspiracji powstał Wikariat Solidarności. W 2011 rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Papież przez chwilę modlił się przy jego grobie.

Spotkanie z władzami

Do ochrony pluralizmu etnicznego, kulturowego, historycznego i porzucenia wszelkich form stronniczości, dominacji i dogmatyzmów zachęcił Franciszek w przemówieniu do chilijskich władz, korpusu dyplomatycznego i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego 16 stycznia w Pałacu La Moneda w Santiago de Chile.

Przed rezydencją rządową Ojca Świętego powitała prezydent kraju Michelle Bachelet i kilkuset wiwatujących na jego cześć Chilijczyków. Gwardia honorowa odegrała hymny Watykanu i Chile - ten ostatni odśpiewali wszyscy zebrani. Po wejściu na dziedziniec Los Naranjos pałacu prezydenckiego Franciszek krótko przywitał się z przedstawicielami władz, wśród których był prezydent elekt Sebastian Piñera Echenique.

Ustępująca prezydent M. Bachelet, wyrażając radość z przybycia Ojca Świętego, podkreśliła, że Chile jest pięknym krajem nie tylko ze względu na swój krajobraz i bogactwa naturalne, ale przede wszystkim dzięki zamieszkującym go ludom i narodom. Jest to kraj ceniący wartości ogólnoludzkie, pokojowe współżycie ludzi o różnych przekonaniach i pochodzeniu oraz dialog, o którym wiele mówi też Franciszek. Przypomniała wielowiekowe więzi łączące Chile i Stolicę Apostolską i w tym kontekście przywołała pośrednictwo papieskie w sporze granicznym między jej krajem a Argentyną sprzed ponad 30 laty. „Witaj, Ojcze Święty. Ten dom jest twój" - zakończyła swe przemówienia M. Bachelet.

Następnie zabrał głos papież. Na wstępie przypomniał, że „umiłowana ziemia chilijska" gościła go i uformowała w młodości, gdy odbywał tam swój nowicjat w Towarzystwie Jezusowym. Pozdrowił następnie wszystkich zebranych, w tym w sposób szczególny prezydenta elekta Sebastiana Piñerę, który w grudniu ub.r. wygrał wybory. Zwrócił uwagę, że Chile w ostatnich dziesięcioleciach odznaczało się rozwojem demokracji, który umożliwił mu zrównoważony postęp i przypomniał, że w tym roku kraj obchodzi 200. rocznicę deklaracji niepodległości.

Z uznaniem przypomniał, że „w historii kraj ten był zmuszony do stawiania czoła różnym okresom pełnym wstrząsów, które jednak umiał, nie bez bólu, przezwyciężyć". „Wychodząc od tej formy potrafiliście skonsolidować i umocnić marzenia waszych ojców założycieli" - zaznaczył Papież. Zachęcił Chilijczyków, aby budowali swą ojczyznę szczodrą, gościnną, kochającą swą historię, ojczyznę, która pracuje nad swoją teraźniejszością i spogląda z nadzieją w przyszłość.

Przypomniał słowa św. Alberta Hurtado (1901-1951) jezuity, „apostoła Chile", który przez całe życie walczył o godność i prawa ludzkie: „Naród, bardziej niż przez swoje granice, bardziej niż przez swoją ziemię, swe łańcuchy górskie, swe morza, bardziej niż przez swój język lub swe tradycje, jest misją, którą trzeba wypełnić”. „A przyszłość ta rozgrywa się w znacznym stopniu w zdolności słuchania tego, co mają do powiedzenia jego naród i jego władze" - zaznaczył Franciszek.

Zachęcił Chilijczyków, by strzegli pluralizmu etnicznego, kulturowego i historycznego od wszelkich zakusów stronniczości lub dominacji, a który wiąże się z kolei ze zdolnością do porzucenia wykluczających dogmatyzmów w zdrowym otwarciu na dobro wspólne.

Papież zachęcił do „słuchania" bezrobotnych, którzy nie mogą utrzymać swych rodzin obecnie, a tym bardziej w przyszłości; ludów pierwotnych, często zapomnianych, których prawom należy poświęcać uwagę i strzec ich kultury. Wezwał też do stworzenia młodym większych możliwości edukacyjnych, chronienia jej od plagi narkotyków.

Mówiąc o dzieciach, które pojawiają się na świecie ze wzrokiem pełnym zdumienia i niewinnością, Ojciec Święty w ostrych słowach potępił nadużycia seksualne, jakich w przeszłości dopuścili się niektórzy chilijscy duchowni. „Nie mogę tutaj nie wyrazić bólu i wstydu, jakie odczuwam w obliczu nienaprawialnych szkód wyrządzonych dzieciom przez sługi Kościoła. Chcę dołączyć do moich braci w biskupstwie, gdyż słusznie jest prosić o wybaczenie i wspierać ze wszystkich sił ofiary, a zarazem musimy zobowiązać się do tego, aby to się nigdy nie powtórzyło" - powiedział Papież.

Zachęcił do korzystania z mądrości ludów tubylczych i uczenia się od nich, że nie ma prawdziwego rozwoju w narodzie, który odwraca się od ziemi oraz tego wszystkiego i tych wszystkich, którzy ją otaczają. Na zakończenie zapewnił o swojej modlitwie, życząc, aby „Maryja Panna z Góry Karmel, Matka i Królowa Chile, nadal towarzyszyła i spełniała marzenia tego błogosławionego narodu".

Po oficjalnym powitaniu papież w towarzystwie prezydent Bachelet udali się do Salonu Błękitnego pałacu La Moneda na prywatną rozmowę. Z pałacu papież pojechał do Parku O’Higginsa.

Msza św. w Parku im. O’Higginsa

Z udziałem 400 tys. wiernych Franciszek odprawił w Parku im. O’Higginsa w Santiago de Chile swoją pierwszą Mszę św. na chilijskiej ziemi. Papież przyjechał „papamobile", entuzjastycznie witany przez tysiące wiernych, wśród których było wielu jego rodaków z Argentyny i innych krajów Ameryki Łacińskiej. Wiele osób przybyło już w godzinach porannych, a nawet spało na miejscu. W tym samym miejscu przed 30 laty, w 1987 r. Jan Paweł II beatyfikował, szczególnie czczoną w Chile, św. Teresę de Jesus de los Andes (1900-1920).

W homilii Franciszek, nawiązując do słów z Ewangelii św. Mateusza „Widząc tłumy”, zwrócił uwagę, że nie idee ani koncepcje powodowały Jezusem, ale twarze, osoby, „to życie, wołające do Życia, jakie Ojciec chce nam przekazać".

Papież zaznaczył, że ludzie napotykają w spojrzeniu Jezusa odbicie swych poszukiwań i dążeń, a z tego spotkania rodzi się ciąg błogosławieństw, będących perspektywą, do której mamy zmierzać. Zdaniem Ojca Świętego błogosławieństwa nie rodzą się z postawy biernej wobec rzeczywistości, ale przeciwnie, rodzą się ze współczującego serca Jezusa, spotykającego się z sercami mężczyzn i kobiet, którzy chcą i gorąco pragną życia błogosławionego.

„Mężczyzn i kobiet zaznających cierpienie; rozumiejących rozterki i ból, powstający wtedy, gdy `ziemia trzęsie się pod nogami` lub `toną marzenia` a dorobek całego życia zostaje unicestwiony; ale jeszcze bardziej znają upór i walkę, aby iść naprzód; wiedzą więcej o odbudowie i rozpoczynaniu na nowo" - mówił Franciszek i dodał: „Ileż zna serce chilijskie odbudowywania i ponownego rozpoczynania; ileż wy wiecie o podnoszeniu się po tak wielu upadkach! Do tego serca woła Jezus, dla tego serca są błogosławieństwa!"

Franciszek podkreślił, że błogosławieństwa nie rodzą się z postaw krytykanckich ani z „pustych sloganów” ale „rodzą się w sercu miłosiernym, którego nie męczy oczekiwanie". I zacytował słowa słynnego poety chilijskiego Pablo Nerudy, laureata literackiej Nagrody Nobla: „Nadzieja jest nowym dniem, wyrwaniem z zastoju, wstrząśnięciem postawy negatywnej”.

Franciszek przypomniał, że Jezus, nazywając błogosławionym ubogiego, płaczącego, uciśnionego, cierpiącego, tego, który przebaczył, dąży do wykorzenienia paraliżującego bezruchu ludzi uważających, że rzeczy nie da się zmieniać, ludzi, którzy przestali wierzyć w przemieniającą moc Boga Ojca i w swoich braci, zwłaszcza w braci najsłabszych i odrzuconych. Przestrzegł przed rezygnacją, która prowadzi nas do izolowania się od wszystkich, do podziałów, oddzielania się, do czynienia nas ślepymi na życie i cierpienia innych.

„Błogosławieństwa są owym nowym dniem dla tych wszystkich, którzy nadal stawiają na przyszłość, którzy nadal marzą, którzy nadal dają się dotykać i pobudzać przez Ducha Bożego" - stwierdził Franciszek i dodał: „Błogosławieni jesteście wy, którzy dajecie się zarazić Duchem Bożym oraz walczycie i pracujecie dla tego nowego dnia, dla tego nowego Chile, gdyż wasze będzie królestwo niebieskie".

Papież zaznaczył, że Jezus mówi nam: „błogosławieni, którzy działają na rzecz pojednania". „Szczęśliwi ci, którzy są w stanie pobrudzić sobie ręce i pracować, aby inni żyli w pokoju. Szczęśliwi ci, którzy trudzą się, aby nie wprowadzać podziałów. W ten sposób błogosławieństwo czyni nas budowniczymi pokoju; wzywa nas do angażowania się po to, aby duch pojednania zdobywał sobie miejsce wśród nas" - powiedział Franciszek i zaznaczył, że szczęśliwi są ci, którzy pracują dla pokoju i po to, aby inni mogli mieć pomyślne życie.

Papież zachęcił do budowania pokoju poprzez „bliskość i sąsiedztwo". „Budowniczy pokoju wie, że często niezbędne jest pokonanie wielkich lub delikatnych małości i ambicji, rodzących się z dążenia do wzrastania i `zdobycia imienia`, posiadania prestiżu kosztem innych. Budowniczy pokoju wie, że nie wystarczy mówić: nie robię nikomu niczego złego" - mówił Franciszek i dodał: „Budowanie pokoju jest procesem, który nas gromadzi i pobudza naszą twórczość, aby rodzić więzi zdolne do dostrzegania w moim sąsiedzie nie kogoś obcego, nieznanego, ale syna tej ziemi". Na zakończenie papież zawierzył Chilijczyków Dziewicy Niepokalanej, która ze Wzgórza św. Krzysztofa [Cerro San Cristóbal] strzeże i towarzyszy miastu Santiago de Chile.

Po homilii odmówiono specjalnie przygotowaną modlitwę po której papież ukoronował poświęconymi wcześniej złotymi koronami figurę Matki Bożej z Góry Karmel.

W modlitwie wiernych modlono się za „naszą ojczyznę i władze, które nami rządzą, aby ich decyzje zawsze służyły wszystkim, szukając dobra szczególnie tych najbardziej zagrożonych i aby służyły budowaniu wielkiego narodu braci, w którym każdy ma chleb, szacunek i radość". Następnie proszono Boga „za rodziny, abyśmy mogli przeżywać powołanie do bycia wspólnotą życia i miłości oraz aby łaska sakramentu dała nam siłę, aby być świadkami miłości Bożej przed swymi dziećmi, rodzinami przeżywającymi trudności i przed naszym krajem". Trzecia modlitwa była wezwaniem, aby młodzi „szli za wezwaniem Ojca Świętego do «kroczenia razem» i aby nasz udział w Synodzie sprzyjał umocnieniu wiary i słuchaniu naszego Pana Jezusa oraz abyśmy mogli rozeznać nasze powołanie do służby i oddaniu się innym, wspierani przez wspólnotę kościelną". W czwartym wezwaniu proszono za osoby starsze, zwłaszcza „za cierpiących samotność, chorobę, potrzeby i niezrozumienie, aby Pan poruszył serca, abyśmy umieli zobaczyć Ciebie w każdym z nich i w ten sposób mogli kochać ich., przyjmować ich jak byśmy to robili z Tobą". W ostatniej modlitwie wierni prosili Boga „za chorych i cierpiących wszelkie smutek w naszej ojczyźnie, aby spotkali w Chrystusie pocieszenie, w Maryi z Góry Karmel macierzyńską opiekę a w nas wyciągniętą rękę i otwarte serce, gotowych do wspierania ich w ich potrzebach".

W procesji z darami szły dzieci, przedstawiciele różnych plemion Indian, wśród nich Mapucze, migrantów oraz rodzin.

Przed końcowym błogosławieństwem metropolita Santiago de Chile kard. Ricrado Ezzati Andrello podziękował Ojcu Świętemu za przewodniczenie tej liturgii. Przypomniał, że ponad 30 lat temu w tym samym miejscu sprawował Mszę św. pierwszy papież, który odwiedził Chile - św. Jan Paweł II. Podczas tamtej liturgii ogłosił błogosławioną młodą karmelitankę, córkę tego narodu - Teresę de los Andes, ale wtedy towarzyszyły temu próby zakłócenia jej przebiegu, na co Ojciec Święty odpowiedział wówczas, że „miłość jest najsilniejsza".

Dziękując Franciszkowi za przewodniczenie Mszy i za jego słowa, arcybiskup Santiago podkreślił, że przez niego przemawiał sam Jezus Chrystus. Zapewnił, że „będziemy się starać stawać się coraz bardziej braterskimi i bliskimi sobie". Poprosił papieża o błogosławieństwo apostolskie dla wszystkich zgromadzonych na tej Eucharystii, a zwłaszcza dla dzieci, młodzieży, chorych i rodzin.

Po obiedzie w nuncjaturze Franciszek udał się z wizytą do więzienia kobiecego.

Wizyta w więzieniu dla kobiet

Po południu Franciszek spotkał się z więźniarkami, przebywającymi w Kobiecym Ośrodku Penitencjarnym św. Joachima w Santiago de Chile. Towarzyszyli mu m.in. arcybiskup Santiago kard. Ricrado Ezzati, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin i prezydent Chile Michelle Bachelet.

Przybyłego papamobilem na miejsce papieża powitali najpierw komendant zakładu i pięciu sprawujących tam posługę kapelanów, a następnie kwiatami dwie osadzone - matki z dziećmi na rękach i kobieta w ciąży. Następnie w towarzystwie kierownictwa placówki zwiedził niektóre jej części. Przez dłuższą chwilę ściskał wyciągnięte do niego dłonie i brał na ręce dzieci niektórych skazanych; towarzyszyły temu skoczne piosenki, śpiewane przez chór przebywających tam kobiet.

Gdy Franciszek zajął miejsce na przygotowanym dla niego fotelu, powitała go s. Nelly León ze Zgromadzenia Sióstr Dobrego Pasterza - z apostolatu więziennictwa w Chile. Powiedziała, że jest to „cudowna służba kościelna, obejmująca tysiące więźniów w całym kraju i pełniona przez setki pracowników duszpasterskich, którzy dzielą swe życie z osobami pozbawionymi wolności i strażnikami i którzy z miłością przeżywają swoją wiarę, szlachetnie i wielkodusznie pomagając nam codziennie". Zaznaczyła, że zgromadzonych tu ponad 600 skazanych kobiet reprezentuje nie tylko ten zakład karny, ale także ok. 50 tys. więźniów - mężczyzn i kobiet - w całym Chile. Oznajmiła, że w każdą niedzielę w więziennej kaplicy pw. Dobrego Pasterza sprawowana jest Msza św., która jest „świadectwem pewności, że życie triumfuje nad śmiercią, dobro nad złem a prawość serca nad oschłością egoizmu". Na zakończenie poprosiła o papieskie błogosławieństwo dla wszystkich przebywających w tym i innych podobnych miejscach.

Z kolei w imieniu wszystkich pozbawionych wolności mężczyzn i kobiet papieża pozdrowiła więźniarka Janeth Zurita. Powiedziała, że dzieci więźniarek cierpią bardziej od swych matek, a ich marzenia załamują się i to budzi „w nas głęboki ból". Podziękowała kapelanom i innym pracownikom apostolatu za ich wysiłki, aby ulżyć ich doli. Poprosiła papieża, aby pamiętał o osadzonych i ich dzieciach w swych modlitwach Mówiła o trudnych warunkach, w jakich przebywają kobiety osadzone w więzieniach i zaapelowała o wpłynięcie na władze, aby doprowadziły do zmiany sytuacji zwłaszcza kobiet-matek i spodziewających się dziecka. Przeprosiła przy tym i prosiła o wybaczenie społeczeństwo za zło, wyrządzone przez osoby, które weszły w konflikt z prawem, a na zakończenie również poprosiła Ojca Świętego o błogosławieństwo.

Więźniarki zaśpiewały, trzymając w rękach białe chusty i machając nimi, specjalny, okolicznościowy hymn na cześć papieża, powstały - jak zapewniła s. Nelly - z tekstów-próśb, spisanych przez kobiety w ciągu kilkumiesięcznych przygotowań do dzisiejszego wydarzenia.

Po tych wszystkich powitaniach głos zabrał Franciszek, który wielokrotnie odchodził od przygotowanego wcześniej przemówienia. Na wstępie podziękował za świadectwa siostrze i więźniarce za „przypomnienie nam działań, bez których się odczłowieczamy, tracimy świadomość tego, że się mylimy i że każdego dnia jesteśmy wzywani do rozpoczynania od nowa". Nawiązując do słów Jezusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”, papież zaznaczył, że zaprasza On nas do porzucenia prostej logiki dzielenia rzeczywistości na dobrych i złych, aby wejść w tę lub inną dynamikę zdolną do przyjęcia kruchości, ograniczeń a nawet grzechu, aby pomóc sobie pójść naprzód.

Odnosząc się do gestu powitania przez dwie matki ze swymi dziećmi, Ojciec Święty wskazał na dwa „słowa - klucze": matka i dzieci. Przypomniał, że macierzyństwo jest jednym z najcudowniejszych podarunków, jakie można otrzymać. „Dziś stajecie w obliczu bardzo podobnego wyzwania: chodzi również o zrodzenie życia. Dziś jesteście proszone o zrodzenie przyszłości" - powiedział Papież i zaznaczył, że kobiety mają niewiarygodną zdolność przystosowywania się do sytuacji i pójścia naprzód oraz zdolność, która pozwala im walczyć z licznymi determinizmami „urzeczowiającymi”, a więc traktującymi ludzi jak rzeczy czy numery, co prowadzi do zabicia nadziei.

Cytując wypowiedź Janeth, Franciszek podkreślił, że utrata wolności nie jest synonimem utraty marzeń, nadziei czy godności. Zachęcił kobiety do walki z wszelkiego rodzaju stereotypami, etykietkami, mówiącymi, że nie można lub nie warto się zmienić albo że wynik jest zawsze taki sam. „Każdy wysiłek, podejmowany w imię walki o lepsze jutro – chociaż wielokrotnie może się wydawać, że wpada w studnię bez dna – zawsze przyniesie owoce i zostanie wam wynagrodzony" - powiedział Ojciec Święty.

Przechodząc do dzieci, zaznaczył, że są one siłą, nadzieją, bodźcem. „Są żywą pamięcią, że życie buduje się w imię przyszłości, a nie oglądając się wstecz" - powiedział papież. Zwrócił uwagę, że pozbawienie wolności nie jest sytuacją ostateczną. Zachęcił osadzone w więzieniu kobiety do spoglądania w przyszłość z nadzieją i wezwał do wzmożenia wszelkich możliwych wysiłków, aby rozwijać i umacniać takie projekty jak „Espacio Mandela" i Fundacja „Kobieto, powstań".

Ojciec Święty zauważył, że nazwa Fundacji przypomina ewangeliczny fragment dotyczący uzdrowienia przez Chrystusa córki Jaira i Jego słów: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!”. „Inicjatywy tego rodzaju są żywym znakiem tego Jezusa, który wkracza w życie każdego z nas, który wychodzi poza wszelkie szyderstwa, który żadnej bitwy nie uważa za przegraną, ale bierze nas za ręce i zaprasza, byśmy powstali" - powiedział Franciszek.

Przestrzegł następnie, aby wyroków więzienia nie sprowadzać tylko do kary, ale aby równocześnie wprowadzać np. programy szkolenia zawodowego. „Bezpieczeństwa publicznego nie należy sprowadzać jedynie do środków większej kontroli, ale i przede wszystkim trzeba je budować za pomocą środków zapobiegawczych przez pracę, oświatę i więcej życia wspólnotowego" - zaznaczył papież. Na zakończenie pobłogosławił, pozdrowił i zawierzył Maryi Pannie wszystkich pracowników duszpasterstwa, wolontariuszy, funkcjonariuszy żandarmerii i ich rodziny.

Po przemówieniu Franciszka dwie więźniarki ofiarowały mu jako podarunek wykonaną przez osadzone tam kobiety piękną szkatułkę, on zaś podarował zakładowi karnemu ceramiczną płaskorzeźbę przedstawiającą Matkę Bożą, wykonaną przez włoską pracownię Valentiny Pietrosanti z Sermonety (Lacjum). Jest to reprodukcja fragmentu większego dzieła z około 1487, wykonanego przez Lukę della Robbia dla szpitala we Florencji, według projektu Filippo Brunelleschiego z początku XV wieku.

Następnie Ojciec Święty opuścił zakład karny, żegnany owacyjnie przez więźniarki, ściskając ich ręce, a przed ostatecznym wyjściem do samochodu na prośbę personelu dał się namówić na wspólne zdjęcie, po czym odjechał do stołecznej katedry na spotkanie z chilijskimi kapłanami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami.

Spotkanie z duchowieństwem

„Kościół z ranami jest w stanie zrozumieć rany dzisiejszego świata i utożsamiać się z nimi, cierpieć je, towarzyszyć im i próbować leczyć je" - powiedział Franciszek podczas spotkania z kapłanami, osobami konsekrowanymi, seminarzystami w katedrze w Santiago.

Papież przypomniał słowa jakie wypowiadają kapłani i osoby konsekrowane podczas święceń lub konsekracji: „Oto jestem, Panie, aby pełnić Twoją wolę”. „Chcemy ponownie razem odpowiedzieć na wezwanie, które pewnego dnia przeniknęło nasze serca" - powiedział.

Nawiązując do przeczytanego fragmentu Ewangelii, zwrócił uwagę na trzy elementy z życia Piotra i pierwszej wspólnoty chrześcijan: Piotr – wspólnota przygnębiona, Piotr – wspólnota doświadczająca przebaczenia oraz Piotr – wspólnota przemieniona. „Posługuję się tym dwumianem: Piotr – wspólnota, gdyż życie apostołów zawsze ma ten podwójny aspekt: osobowy i wspólnotowy. Idą ze sobą w parze i nie możemy ich rozdzielać" - powiedział i zastrzegł, że nie ma „powołaniowego selfie”.

Mówiąc o „Piotrze przygnębionym", Franciszek zwrócił uwagę, że Ewangelia przedstawia nam życie takim, jakim ono jest, a nie jakie powinno być. Ewangelia nie boi się ukazywać nam chwil trudnych, a nawet konfliktowych, przez które przechodzili uczniowie. Przypomniał, że po ukrzyżowaniu Jezusa Jego uczniów ogarnęła pustka, zamęt i przygnębienie z powodu śmierci ich Mistrza. W tym kontekście przestrzegł duchownych, aby nie ulegali najgorszej pokusie ze wszystkich, jaką jest oddawanie się „przeżuwaniu rozpaczy".

Papież nawiązał do słów metropolity Santiago, kard. Ricardo Ezzatiego, który przypomniał, że „życie kapłańskie i konsekrowane w Chile przeszło i przechodzi trudne godziny nieobojętnych wstrząsów i wyzwań. Wraz z wiernością ogromnej większości wyrósł także kąkol zła, z jego następstwem zgorszenia i dezercji”.

Franciszek wskazał, że tą chwilą „wstrząsu i bólu" były dla chilijskiego Kościoła nadużycia dokonane wobec nieletnich przez osoby duchowne i z uznaniem mówił o tym, jak wiele robi się dla przezwyciężenia tego poważnego i bolesnego zła. Zwrócił uwagę, że ból chilijskich duchownych wynika z powodu szkód i cierpienia ofiar i ich rodzin, które zobaczyły, że zdradzono ich zaufanie, pokładane w sługach Kościoła, a także z powodu szkód spowodowanych podejrzeniami i zwątpieniami, które w niektórych lub wielu z nich mogły zasiać wątpliwości, lęk i nieufność.

Papież zwrócił także uwagę, że czasami duchowni doświadczali zniewag w metrze lub idąc ulicą, „za to, że idzie się ubranym `po księżowsku`, w wielu wypadkach płaci się wysoką cenę". „Dlatego zapraszam was, abyśmy prosili Boga o jasność umysłu do nazywania rzeczy po imieniu, o męstwo proszenia o wybaczenie i zdolność uczenia się słuchania tego, co On nam mówi" - zachęcił Franciszek.

Papież wskazał na jeszcze inny ważny aspekt „przygnębienia" duchownych, wynikający z dynamicznych zmian społecznych. Wyznał, że dzisiejsze Chile różni się bardzo od tego, które poznał w czasach swojej młodości, gdy odbywał w tym kraju nowicjat.

Wskazał na nowe i różne formy kulturalne, które nie pasują do znanych ram, a duchowni często nie wiedzą, jak się dostosować do tych nowych okoliczności, ulegają pokusie zamknięcia się w sobie i izolowania się, aby bronić swoich stanowisk.

Przestrzegł przed apatią i rozczarowaniem oraz pokusami myślenia, że wszystko jest złe. „W ten sposób zamykamy oczy na wyzwania duszpasterskie, sądząc, że Duch nie będzie miał nic do powiedzenia. I tak oto zapominamy, że Ewangelia jest drogą nawrócenia, ale nie tylko `innych`, lecz także nas samych" - powiedział Franciszek i dodał: „Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy wezwani do stawiania czoła rzeczywistości takiej, jaka nam się ukazuje – rzeczywistości osobistej, wspólnotowej i społecznej".

Mówiąc o „Piotrze doświadczającym przebaczenia", papież przypomniał, że był on takim samym grzesznikiem jak inni, tak samo potrzebującym jak inni i tak samo kruchym jak inni. „Jako uczniom, jako Kościołowi może nam się przydarzyć to samo: są chwile, podczas których zderzamy się nie ze swoją chwałą, ale ze swoją słabością. Kluczowe godziny w życiu uczniów, ale jest to także godzina w której rodzi się apostoł" - powiedział Franciszek.

Przytoczył słowa Jezusa skierowane do Piotra: „Czy miłujesz Mnie?”. „Jezus nie czyni wyrzutów ani potępień. Jedyne, co chce zrobić, to uratować Piotra; chce uratować go od niebezpieczeństwa pozostawania zamkniętym w swym grzechu, aby nie trwał w `przeżuwaniu` rozpaczy, będącej owocem jego ograniczenia; od niebezpieczeństwa zaniedbania z powodu swoich ograniczeń całego tego dobra, które przeżył z Jezusem" - wyjaśniał Franciszek.

Zwrócił uwagę, że poprzez pytanie o miłość Jezus zaprasza Piotra, aby słuchał swego serca i uczył się „rozeznawania". „Jezus chce nie dopuścić do tego, aby Piotr stał się szczerym niszczycielem lub miłosiernym kłamcą albo speszonym sparaliżowanym, jak mogłoby się nam przytrafić w tych okolicznościach" - powiedział Ojciec Święty i dodał: „Jezus zapytał Piotra o jego miłość i nalegał na niego, aby mógł udzielić odpowiedzi realistycznej: `Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham` W ten sposób Jezus utwierdza go w misji. W ten sposób staje się on ostatecznie Jego apostołem" .

„Cóż umacnia Piotra jako apostoła? Co nas podtrzymuje, jako apostołów?" - pytał Franciszek i dopowiedział: „Tylko jedno: Dostąpiliśmy miłosierdzia”. „Pośród naszych grzechów, ograniczeń, bied, pośród naszych rozlicznych upadków Jezus Chrystus zobaczył nas, zbliżył się, podał nam rękę i okazał nam miłosierdzie" - wyjaśniał papież.

Zaznaczył, że duchowni nie są w Kościele dlatego, że są lepsi od innych, czy superbohaterami, którzy z wyżyn zniżają się na spotkanie ze „śmiertelnikami”. „Zostaliśmy raczej posłani ze świadomością bycia mężczyznami i kobietami, którym wybaczono. I to jest źródłem naszej radości. Jesteśmy konsekrowanymi i duszpasterzami na podobieństwo Jezusa zranionego, zmarłego i zmartwychwstałego" - powiedział Franciszek.

Przypomniał, że osoby duchowne są wezwane, aby nie zacierać ani nie ukrywać swych ran. „Kościół z ranami jest w stanie zrozumieć rany dzisiejszego świata i utożsamiać się z nimi, cierpieć je, towarzyszyć im i próbować leczyć je. Kościół z ranami nie stawia się w centrum, nie uważa się za doskonały, ale stawia tam Jedynego, który może leczyć rany i który nazywa się Jezus Chrystus" - powiedział Franciszek.

Zaznaczył, że świadomość posiadania ran wyzwala i uwalnia od stawania się punktem odniesienia dla samych siebie, uważania się za najdoskonalszych, tendencji „prometejskiej" tych, którzy „w ostateczności liczą tylko na własne siły i stawiają siebie wyżej od innych, ponieważ zachowują określone normy albo ponieważ są niewzruszenie wierni wobec pewnego katolickiego stylu z przeszłości”.

Zachęcił chilijskich duchownych do bycia solidarnymi, do obalania murów, które zamykają w działalności elitarnej, do budowania mostów i do wychodzenia naprzeciw tak wielu spragnionym tej samej miłości miłosiernej, którą tylko Chrystus może ofiarować.

Przestrzegł przed tworzeniem ekspansjonistycznych apostolskich, drobiazgowych i dobrze nakreślonych, „typowych dla przegranych generałów". „W ten sposób przekreślamy naszą historię Kościoła, która jest chwalebna jako historia ofiar, nadziei, codziennej walki, życia spędzonego na służbie, wytrwałości w żmudnej pracy, ponieważ każda praca jest potem naszego czoła" - powiedział papież i dodał: „Widzę z pewnym zatroskaniem, że istnieją wspólnoty, które żyją bardziej pragnieniem znalezienia się na świeczniku, zajmowania miejsca, pojawienia się i pokazania, aniżeli zakasania rękawów i wyjścia, aby dotknąć pełnej cierpień rzeczywistości naszego wiernego ludu".

Franciszek podkreślił, że Lud Boży nie oczekuje ani nie potrzebuje superbohaterów, czeka na duszpasterzy, osoby konsekrowane, które potrafią współczuć, potrafią wziąć za rękę, zatrzymać się przy tym, kto upadł i – podobnie, jak Jezus – pomagają wyjść z tego błędnego koła „przeżuwania” rozpaczy, które zatruwa duszę.

Mówiąc o „Piotrze przemienionym", Franciszek zauważył, że dzięki „pedagogii Jezusa" Piotr zaczął rozumieć, że prawdziwa wielkość przechodzi przez stawanie się małym i sługą. „Poznanie Piotra przygnębionego, aby poznać Piotra przemienionego, jest wezwaniem do przejścia od bycia Kościołem przygnębionych, zrozpaczonych do Kościoła służącego licznym przygnębionym, żyjącym obok nas" - zaznaczył papież i przypomniał, że jest to służba, która nie utożsamia się z opiekuńczością czy paternalizmem, ale jest nawróceniem serca. „Problem nie polega na nakarmieniu ubogiego, ubraniu nagiego, towarzyszeniu choremu, ale uznaniu, że ubogi, nagi, chory, więzień, wypędzony mają godność, aby zasiąść przy naszych stołach, poczuć się jak `w domu` wśród nas, poczuć się rodziną" - wyliczał papież.

Zachęcił duchownych, by nie czekali na świat idealny, na wspólnotę idealną, na idealnego ucznia, aby żyć lub ewangelizować, ale aby tworzyć warunki, w których każda osoba przygnębiona mogłaby spotkać się z Jezusem. „Kocha się nie sytuacje czy idealne wspólnoty, ale kocha się osoby" - podkreślił Franciszek i wezwał: „Jakże jest dla nas wszystkich dobre pozwolić, aby Jezus odnawiał nam serce!"

Na zakończenie papież zachęcił duchownych do refleksji i osobistej odpowiedzi na pytanie: „Jaki jest Kościół, który kochasz? Czy kochasz ten Kościół zraniony, który znajduje życie w ranach Jezusa?" Dziękując za spotkanie Franciszek wezwał: "Niech Maryja Panna z Góry Karmel osłania was swoim płaszczem".

Spotkanie z biskupami

W zakrystii katedry w Santiago papież przywitał się z każdym z obecnych tam 50 biskupów tego kraju. Następnie wykonano pamiątkowe zdjęcia. Witając papieża przewodniczący episkopatu, bp Santiago Jaime Silva Retamales podkreślił wyzwania stojące przed Kościołem w swej ojczyźnie w dziedzinie obrony życia, w relacjach społecznych. Zapowiedział, że w tym roku od marca w poszczególnych diecezjach kraju odbędzie się kongres eucharystyczny, który będzie miał na celu pogłębienie owoców papieskiej pielgrzymki.

Zabierając głos, Franciszek w pierwszej kolejności pozdrowił 102-letniego bp. Bernardino Piñerę Carvallo, który w tym roku będzie obchodził 60-lecie biskupstwa jako najstarszy biskup na świecie - zarówno pod względem wieku, jak i ze względu na staż biskupi. Uczestniczył on m.in. w czterech sesjach Soboru Watykańskiego II.

Papież przypomniał, że jednym z głównych zadań biskupów jest „być blisko" ich osób konsekrowanych i prezbiterów. Zaznaczył, że jeśli pasterz się gubi, owce także się rozproszą i padną łupem jakiegoś wilka i wezwał: „Bracia, utrzymujcie ojcowską więź ze swymi kapłanami!" Papież przestrzegł biskupów przed paternalizmem i nadużywaniem swej władzy.

Franciszek zwrócił uwagę, że jednym z problemów, przed którym stoją dzisiejsze społeczeństwa, jest poczucie osierocenia, to znaczy uczucie nieprzynależenia do nikogo. Zaznaczył, że to „postmodernistyczne” uczucie może przenikać do Kościoła i do duchowieństwa, powstania przekonania, że nie należy się do nikogo. „Kościół nie jest i nigdy nie będzie jakąś elitą osób konsekrowanych, kapłanów lub biskupów" - powiedział papież i wskazał na potrzebę pogłębiania „świadomości bycia Ludem". Zdaniem papieża brak świadomości przynależności do Ludu Bożego jako sługi prowadzi do klerykalizmu będącego „karykaturą otrzymanego powołania".

Podkreślił, że misja jest sprawą całego Kościoła, a nie tylko księdza czy biskupa i dodał: „Powiedzmy to jasno – świeccy nie są naszymi parobkami ani naszymi pracownikami. Nie muszą powtarzać jak `papugi` tego, co mówimy". Franciszek zaapelował, aby wystrzegać się pokusy klerykalizmu, zwłaszcza w seminariach i w całym procesie formacyjnym. Jego zdaniem, seminaria winny kłaść szczególny nacisk na to, aby przyszli kapłani byli w stanie służyć świętemu wiernemu Ludowi Bożemu, uznając różnorodność kultur i wyrzekając się pokusy klerykalizmu w jakiejkolwiek postaci.

Według papieża kapłani dnia jutrzejszego muszą się formować, patrząc na dzień jutrzejszy, gdyż swą posługę będą sprawowali w świecie zeświecczonym i tym samym wymaga ona od pasterzy rozeznania, jak przygotować ich do pełnienia swej misji w tym konkretnym scenariuszu, a nie w „idealnych światach lub państwach”. „Działanie razem oraz pobudzanie i zachęcanie świeckich w klimacie rozeznania i synodalności – oto dwie zasadnicze cechy charakterystyczne w kapłanie jutra" - powiedział Franciszek i wezwał: „Nie dla klerykalizmu i idealnych światów, które wkraczają jedynie w nasze schematy, ale nie dotykają niczyjego życia".

Zachęcił chilijskich biskupów, aby prosili Ducha Świętego „o dar marzenia i pracowania na rzecz opcji misyjnej i proroczej, która byłaby zdolna do przemiany wszystkiego, aby zwyczaje, style, rozkłady zajęć, język i cała struktura kościelna stały się narzędziem dostosowanym bardziej do ewangelizacji Chile niż dla samozachowawczości kościelnej".

Z katedry Franciszek udał się papamobilem do sanktuarium św. Alberta Hurtato.

Spotkanie z jezuitami

Ojciec Święty przybył do sanktuarium św. Alberta Hurtado (1901-52), „apostoła Chile", który przez całe życie walczył o godność i prawa ludzkie, gdzie nawiedził grób tego chilijskiego jezuity i spotkał się prywatnie ze swoimi zakonnymi braćmi. Na spotkanie z Franciszkiem przybyło około 90 jezuitów. Nie brały w nim udziału osoby z orszaku papieskiego, a sanktuarium strzegli na zewnątrz gwardziści szwajcarscy i żandarmeria watykańska w ubraniach cywilnych. Treść rozmowy nie została przekazana do wiadomości publicznej. Jedynie Atonio Spadaro SJ – redaktor naczelny La Civiltà Cattolica stwierdził, że pytania i odpowiedzi były wspaniałe.

Przed sanktuarium czekały na Franciszka rzesze wolontariuszy oraz osób, którym pomagają. Tam Ojciec Święty spotkał się także z 40 osobami wspomaganymi przez „Ognisko Chrystusa”. Byli wśród nich między innymi młodzi imigranci. Pobłogosławił żywność, którą otrzymają potrzebujący, a także poświęcił obraz Jezusa Miłosiernego.

Spotkanie z ofiarami pedofilii

W nuncjaturze apostolskiej Franciszek spotkał się z ofiarami nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych. Miało ono charakter ściśle prywatny. Wziął w nim udział jedynie Franciszek i mała grupa osób. Papież wysłuchał i modlił się z ofiarami nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych. Po spotkaniu rzecznik Watykanu, Greg Burke nie podał ich liczby, ani też ich wieku, ale poinformował, że osoby te opowiedziały papieżowi o swych cierpieniach. Franciszek „wysłuchał, modlił się i płakał wraz z nimi".

Dzisiaj, trzeciego dnia wizyty, papież uda się do Temuco, gdzie na lotnisku Maquehue odprawi Mszę św., a po niej zje obiad z przedstawicielami mieszkańców regionu Araukania w domu „Madre de la Santa Cruz” [Matki Krzyża św.]. Po południu powróci do Santiago, gdzie spotka się z młodzieżą w sanktuarium Maipu i złoży wizytę na Chilijskim Papieskim Uniwersytecie Katolickim.

Autorzy tekstów, KAI, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 28.03.2024