Papież w Chile - dalszy ciąg wizyty apostolskiej

Msza św. dla ludów tubylczych z udziałem 400 tys. wiernych, spotkanie z młodzieżą w sanktuarium Matki Bożej w Maipu, wizyta na Chilijskim Papieskim Uniwersytecie Katolickim oraz Msza św. na Campus Lobito to najważniejsze wydarzenia kolejnych dwóch dni wizyty apostolskiej Franciszka w Chile. Ojciec Święty zakończył swój pobyt w Chile i udał się z wizytą do Peru, w którym będzie do 22 stycznia.

zdjęcie: www.flickr.com

2018-01-19

Msza św. dla ludów tubylczych

Przed południem 17 stycznia Franciszek odprawił Mszę św. „o rozwój ludów” na lotnisku Maquehue w chilijskim Temuco. Wzięło w niej udział ok. 400 tys. wiernych, wśród których była liczna grupa rodaków papieża z Argentyny.

Sławiąc piękno regionu Araukaríi i przywołując słowa wybitnej chilijskiej poetki Gabrieli Mistral ku czci tej chilijskiej ziemi, Ojciec Święty pozdrowił szczególnie członków ludu Mapuche, a także innych ludów tubylczych, którzy mieszkają na tych ziemiach południowych: Rapanui (Wyspa Wielkanocna), Aymara, Quechua i Atakamów i wiele innych. Zwrócił uwagę, że Araukaría nie tylko zachwyca pięknem ziemi, ale doświadcza też cierpienia, którego nie można przemilczeć i zaznaczył, że Msza św., którą sprawuje, jest w intencji jej mieszkańców oraz cierpień i bólu, będących ich udziałem. Wskazał przy tym, że na lotnisku Maqueue dochodziło wcześniej do poważnych aktów łamania praw człowieka. „Ofiarowujemy tę Mszę św. za tych wszystkich, którzy cierpieli i umarli oraz za tych, którzy każdego dnia dźwigają na swoich barkach ciężar wielu niesprawiedliwości” – powiedział Ojciec Święty i poprosił o chwilę milczenia, aby ich uczcić.

Nawiązując do słów z dzisiejszej Ewangelii i modlitwy Jezusa do Ojca, aby „wszyscy byli jedno”, Franciszek zauważył, że jednym z największych zagrożeń, które dotyka i będzie dotykało chrześcijan i całą ludzkość, jest podział i konflikt, upokarzanie jednych przez drugich i dlatego zachęcił, aby podczas Eucharystii wszyscy modlili się do Boga o jedność, by nie dopuścić, by pokonały nas konflikt lub podziały. „Ta jedność, o którą błagał Jezus, jest darem, o który należy uporczywie prosić dla dobra naszej ziemi i jej dzieci” – podkreślił papież.

Przestrzegł przed pokusą mylenia jedności z jednorodnością, ponieważ jedność nie rodzi się ani się nie zrodzi z neutralizowania lub wyciszania różnic. „Jedność nie jest ani atrapą, ani przymusową integracją, ani harmonizującym wykluczeniem” – powiedział Franciszek, podkreślając, że jedność jest pojednaną różnorodnością, gdyż nie dopuszcza, aby w jej imieniu usprawiedliwiano niesprawiedliwości osobiste lub wspólnotowe. „Potrzebujemy bogactwa, które każdy może zaoferować i musimy odłożyć na bok logikę sądzenia, że istnieją kultury wyższe lub niższe” – zaapelował.

Przywołując przykład tkania pięknego chamala – indiańskiego płaszcza, Franciszek zwrócił uwagę, że sztuka jedności wymaga i żąda autentycznych rzemieślników, którzy potrafią zharmonizować różnice w „warsztatach” wiosek, ulic, placów i krajobrazów. „Nie jest to dzieło sztuki wykonane zza biurka lub tylko na podstawie dokumentów, jest to sztuka wysłuchania i rozeznawania” – powiedział Ojciec Święty.

Podkreślił, że jedność, jakiej potrzebują nasze narody, wymaga, abyśmy się nawzajem słuchali, ale przede wszystkim, abyśmy się nawzajem uznawali, a to wprowadza ludzi na drogę solidarności. Papież zaznaczył następnie, że budowanie jedności wymaga odpowiednich środków prowadzących do tego celu. Zwrócił uwagę na dwa rodzaje przemocy, które zamiast przyśpieszać procesy jedności i pojednania, w ostateczności im zagrażają.

Papież przestrzegł przed tworzeniem „pięknych” porozumień, które nigdy nie zostaną wprowadzone w życie. „Świetne słowa, wykończone plany – konieczne – ale które nie stają się konkretem, kończą się «wymazaniem łokciem tego, co napisano ręką». To także jest przemocą, ponieważ niweczy nadzieję” – powiedział Franciszek.

Na zakończenie przywołał mądrość przodków ludu Mapuche, że jesteśmy powołani do dobrego życia, co w ich języku brzmi: „Küme Mongen”. „Jak długą drogę trzeba przejść, jak długą drogę, aby się nauczyć! – powiedział Franciszek i wezwał: „Dlatego, bracia, dla dzieci tej ziemi, dla dzieci ich dzieci, mówmy wraz Jezusem do Ojca: że my również jesteśmy jedno; uczyń nas budowniczymi jedności”.

Na zakończenie Mszy, przed błogosławieństwem, przemówił biskup Temuco – Héctor E. Vargas Bastidas SDB. Podziękował on Ojcu Świętemu za przewodniczenie tej liturgii i za jego słowa nauczania i pociechy. Zaznaczył, że przemawia w imieniu nie tylko swojej diecezji, ale też w ogóle Kościoła z Południa kraju, „z peryferii”, i dodał, że jest to ziemia bogata w surowce, ale też bogata swą kulturą, tradycjami, silną wiarą. Jej wielkim bogactwem są ludy tubylcze, które wiele wniosły do dorobku tego regionu i całego kraju, ale też wiele wycierpiały. Zapewnił, że lud tutejszy jest pełen radości z obecności na tym terenie Następcy św. Piotra i pragnie dochować wierności jemu i Kościołowi.

Ojciec Święty ze swej strony ofiarował na ręce biskupa dla całej diecezji kielich mszalny, a następnie udzielił wszystkim kończącego liturgię błogosławieństwa.

Wśród wiernych jedną z najliczniejszych grup byli Mapucze, największy lud tubylczy w kraju, zamieszkujący południe Chile i Argentyny. Obecnie należy do niego ok. 600 tys. osób. Odbieranie im ziemi i praw rozpoczęło się na początku lat 60-tych XIX w. po ogłoszeniu niepodległości Chile w 1818 roku. Na zamieszkane przez nich tereny wkraczało wojsko, siłą pozbawiano ich ziemi, niszczono ich tradycję i język. Od lat Mapucze domagają się przyznania należnych im praw i odzyskania swych dawnych ziem, zagarniętych przez białych kolonizatorów. Najbardziej radykalni przedstawiciele tego ludu od ponad roku podpalają kościoły katolickie i protestanckie na swych terenach, aby w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej nie tylko w Chile, ale też za granicą, na swe problemy i uczynić je głośnymi i widocznymi.

Spotkanie z młodzieżą

Po południu 17 stycznia papież spotkał się z młodymi Chilijczykami w Narodowym Sanktuarium Maryjnym w Maipú koło Santiago de Chile.

Na wstępie spotkania młody człowiek Ariel pozdrowił Ojca Świętego w imieniu wszystkich zebranych. Wyrażając radość i dumę z obecności wśród nich Następcy św. Piotra, podziękował mu za przybycie i za to, że nastąpiło to w okresie przygotowań do Synodu Młodych, który zbierze się w październiku w Watykanie. W całym kraju trwają również przygotowania do tego wydarzenia. Podkreślił ponadto, że dzisiejsze Chile jest zupełnie inne od tego, które ponad 30 lat temu odwiedził Jan Paweł II, ale nie zmieniła się miłość i uczucia żywione do papieża.

Następnie młoda dziewczyna wniosła duży drewniany błękitny Krzyż Chile i czerwoną wstęgę, symbolizującą krew Pana Jezusa, którą papież przypiął do symbolu Męki Pańskiej. Po odczytaniu fragmentu Ewangelii św. Jana zabrał głos papież, którego przemówienie było w dużej części improwizowane.

„Bądźcie bohaterami takiego Chile, o jakim marzą wasze serca” – powiedział na wstępie, dodając, że serca młodych marzą wiele o wielkich rzeczach, gdyż to właśnie na tych ziemiach narodziły się doświadczenia, które z czasem rozszerzyły się i rozmnożyły w innych krajach tego kontynentu. Te marzenia mają tacy jak wy, którzy potrafili przeżyć przygodę wiary – mówił dalej Ojciec Święty, wyjaśniając, że to wiara wywołuje w młodych uczucia przygody, która wzywa do wędrowania przez niewiarygodne krajobrazy, przez trudności i niepokoje.

„W swej posłudze biskupiej mogłem nieraz stwierdzić, że istnieją bardzo liczne dobre idee w sercach i umysłach młodych. Są oni niespokojni, twórczy, poszukujący, myślą idealistycznie” – chwalił młodych papież. Przyznał, że „problemem jesteśmy my, dorośli, którzy często, mając głowy pełne różnych mądrości, mówimy: «Myślisz tak, bo jesteś młody, niedługo dorośniesz»”. Papież skrytykował taki sposób myślenia, mówiąc, że może on stwarzać wrażenie, jakoby dorosłość miała oznaczać godzenie się na niesprawiedliwość, wiarę w to, że nic nie da się zrobić i że „zawsze tak było”. Tymczasem dorosłość nie jest zmniejszaniem czujności i dopuszczanie do kupowania siebie przez innych za dwa grosze, „nie na tym ona polega!” – gorąco przekonywał Ojciec Święty. I dodał: „To jest korupcja, a prawdziwa dorosłość polega na wspólnym niesieniu naprzód swych marzeń, a nie rezygnacji z nich”.

W tym kontekście Franciszek zaznaczył, że biorąc pod uwagę całą rzeczywistość młodych ludzi, postanowił zwołać w tym roku Synod Biskupów im poświęcony, a przed nim Spotkanie Młodych. Chodzi o to, „aby poczuli się oni i byli głównymi postaciami w sercu Kościoła, aby pomóc nam sprawić, że Kościół ma młode oblicze, i to nie przez używanie kremów odmładzających, ale dlatego, że w głębi serca pozwala, aby młodzi go pytali, aby móc być każdego dnia coraz bardziej wiernym Ewangelii”. „Święta Matka Kościół potrzebuje tego, abyście dorastali duchowo i mieli odwagę powiedzieć: «To mi się podoba, a to nie», abyście mogli mówić to, co myślicie” – mówił dalej Franciszek.

Wspomniał następnie o spotkaniu młodych z całego świata, zaplanowanym na tydzień przed Niedzielą Palmową, gdy obchodzony będzie kolejny Światowy Dzień Młodzieży. Oświadczył, że zbiorą się tam zarówno katolicy, jak i członkowie innych wyznań, chrześcijanie, jaki wyznawcy innych religii i ci, którzy sami nie wiedzą, w co wierzą.

„Jakże potrzebuje Kościół chilijski was, abyście wstrząsnęli nami i pomogli nam być bliżej Jezusa!” – zawołał papież. I dodał: „Wasze pytania i wasza chęć wiedzy, bycia wielkodusznymi wymagają od nas, abyśmy byli bliżej Jezusa. Wszyscy jesteśmy wezwani do bycia bliżej Jezusa”.

W tym miejscu papież Franciszek opowiedział anegdotę. Zapytał kiedyś młodego człowieka, co mogłoby wprawić go w zły humor. A on odpowiedział: „Kiedy w telefonie komórkowym wyczerpuje się bateria albo gdy tracę sygnał internetowy”, bo wtedy traci on wszystko, co się dzieje wokół, „jestem poza światem, jak zawieszony”. I w takich chwilach śpieszy się, aby znaleźć ładowarkę lub sieć Wi-Fi i hasło, aby ponownie się połączyć – wspominał Ojciec Święty. Zaznaczył, że „podobnie może się zdarzyć z wiarą: po początkowym okresie drogi i zapału nadchodzą chwile, w których nieświadomie zaczyna padać nasza podręczna komórka i zaczynamy nie mieć połączenia, być bez baterii, a wtedy stajemy się niezadowoleni, nieufni, smutni, bezsilni i widzieć wszystko w złym świetle” – przekonywał papież.

„Niepokoi mnie, gdy niektórzy, tracąc ów «sygnał», myślą, że nie mając już nic do dania i wyglądają na zagubionych” – mówił dalej Franciszek. Wezwał swych młodych słuchaczy, aby nigdy tak nie uważali. Takie myślenie, jak zwykł mawiać św. Albert Hurtado, jest radą diabelską, gdy tymczasem „wszyscy jesteśmy niezbędni i ważni” – stwierdził mówca. Dodał, że każdy powinien raczej zapytać: „Co mam do dania w swoim życiu?”, a jeśli uważa, że nic, wówczas trzeba pośpiesznie znaleźć coś takiego, co można dać.

Jeszcze raz odwołując się do świętego jezuity chilijskiego, Franciszek przypomniał jego „złotą zasadę”, aby „zapalić w sercu ogień zdolny do podtrzymania żywej radości” i zachęcił, by „hasłem” do „komórek” młodych serc były słowa: „Co zrobiłby Chrystus na moim miejscu?”. Ojciec Święty kilkakrotnie powracał jeszcze do tej maksymy. „Co zrobiłby Chrystus w szkole czy na stadionie?” – pytał. „To jest PIN, aby załadować wasze serca, zapalić wiarę i iskrę w naszych oczach” – mówił dalej papież. Wyjaśnił, że chodzi o płonące oczy, „abyśmy mogli odkrywać, że Jezus jest źródłem życia i radości”. Macie być głównymi postaciami historii, „gdyż chcemy zarażać tą iskrą wiele zgaszonych serc” – zachęcał Ojciec Święty.

„Drodzy przyjaciele, bądźcie odważni, wychodźcie na spotkanie swych przyjaciół, tych, których nie znacie lub przeżywają trudne chwile” – życzył na zakończenie swym słuchaczom. „Idźcie z jedyną obietnicą, jaką mamy: pośród pustyni, na ulicy, w przygodzie będzie zawsze połączenie, jedyna bateria. Nie będziemy sami, zawsze będziemy cieszyć się towarzystwem Jezusa, Jego Matki i wspólnoty, wspólnoty, która z pewnością nie jest doskonała, ale to nie znaczy, że nie mamy wiele do kochania i ofiarowania innym” – dodał. „Bądźcie młodymi Samarytanami, którzy nie zostawiają nikogo porzuconego na ulicy, (…) młodymi Cyrenejczykami, którzy pomagają Chrystusowi nieść Jego krzyż i dzielić cierpienia swych braci, bądźcie jak Maria Magdalena, namiętna poszukiwaczka miłości, która dopiero w Jezusie znajduje odpowiedzi, które są jej potrzebne” – życzył na zakończenie.

Po przemówieniu, wielokrotnie przerywanym oklaskami, Franciszek nałożył ofiarowany przez siebie różaniec na rękę figury Matki Bożej z Góry Karmel, Patronki Chile czczonej w tym sanktuarium oraz ofiarował na pamiątkę dla sanktuarium kielich mszalny. Następnie żegnany owacjami młodych opuścił plac przed świątynią, pozostając jeszcze przez chwilę przy grupie niepełnosprawnych.

Wizyta na uniwersytecie

Po spotkaniu z młodymi Franciszek pojechał na Papieski Uniwersytet Katolicki w Santiago de Chile. Tam powitał go wielki kanclerz uczelni, kard. Ricardo Ezzati, oraz jej rektor, prof. Ignacio Sánchez Díaz. Franciszek pomodlił się chwilę pod krzyżem umieszczonym w rektoracie. Następnie przeszedł przez poszczególne na dziedziniec uczelni.

W swoim przemówieniu Ojciec Święty Franciszek przypomniał, że prawie 130 historia uniwersytetu jest w pewien sposób spleciona z historią Chile. Papież na wstępie wskazał na wyzwania stojące przed współczesnym światem. „Przyśpieszone tempo i niemal gwałtowne wszczęcie niektórych procesów i przemian narzucających się w naszych społeczeństwach zachęcają nas spokojnie, lecz bezzwłocznie do refleksji, która nie byłaby naiwna, utopijna, a tym mniej woluntarystyczna” – powiedział papież, zastrzegając, że nie oznacza to hamowania rozwoju wiedzy, ale uczynienie z uniwersytetu uprzywilejowanej przestrzeni dla dialogu, spotkania ponieważ prawdziwa mądrość, jest owocem refleksji, dialogu i wielkodusznego spotkania między ludźmi".

Podkreślił, że dla koegzystencji narodowej ważne jest wychowanie do współistnienia, uczenia myślenia i rozumowania w sposób integrujący czyli kształtowania mentalności.

Franciszek wskazał na konieczność rozwijania tzw. „alfabetyzacji integrującej”, czyli takiego prowadzenia procesu edukacji, który by integrował i harmonizował intelekt (głowę), uczucia (serce) i działanie (ręce). „Pozwoli to studentom na harmonijny rozwój nie tylko na poziomie osobistym, ale jednocześnie na poziomie społecznym” – powiedział papież i dodał: „W tym celu trzeba uczyć przemyślenia tego, co się czuje i co się czyni; odczuwać to, co się myśli i czyni; czynić to, co się myśli i czuje. Jest to dynamizm zdolności służący osobie i społeczeństwu”.

Papież przytoczył diagnozy współczesnych filozofów, polskiego i francuskiego: Zygmunta Baumana i Gillesa Lipovetskyego o „płynnym” i „lekkim” społeczeństwie, w którym zanikają punkty odniesienia, począwszy od tych, na których ludzie mogą tworzyć siebie indywidualnie i społecznie. Ich zdaniem, nowym miejscem spotkań jest dziś „chmura”, naznaczona brakiem stabilności, ponieważ wszystko ulatuje, a tym samym traci spójność.

Zdaniem papieża brak świadomości i doświadczenia wspólnoty powoduje, że bardzo trudno jest i będzie zbudować państwo, gdyż istotne i ważne jest jedynie to, co dotyczy jednostki, a wszystko, co pozostaje poza nią, staje się zbyteczne. „Bez `my` narodu, rodziny, państwa, a jednocześnie bez `my` przyszłości, dzieci i dnia jutrzejszego; bez `my` miasta, które `mnie` przekracza i byłoby bogatsze niż troski indywidualne, życie będzie nie tylko coraz bardziej sfragmentaryzowane, ale także bardziej konfliktowe i naznaczone przemocą” – przestrzegał Franciszek i dodał: „W tym sensie uniwersytet żyje wyzwaniem rodzenia w swoim łonie nowych dynamik, które przezwyciężałyby wszelką fragmentyzację wiedzy i pobudzały prawdziwą universitas”.

Dalej Franciszek wskazał na konieczność kształtowania przez uniwersytet umiejętności rozwoju we wspólnotowości.

Z uznaniem mówił o „ewangelizacyjnej i radosnej żywotności” duszpasterstwa akademickiego na papieskim uniwersytecie i organizowanych przez nie corocznych misji w różnych częściach kraju. „`Misjonarz` nigdy nie powraca bowiem z misji taki sam, jak wcześniej. Doświadcza przejścia Boga w spotkaniu z tak wieloma twarzami” – powiedział Franciszek i podkreślił, że te doświadczenia nie mogą pozostać odizolowane od programu studiów uniwersyteckich, ponieważ obecna kultura wymaga nowych form zdolnych do włączenia wszystkich aktorów, którzy tworzą rzeczywistość społeczną, a zatem edukacyjną.

Wskazał na potrzebę poszerzenia koncepcji wspólnoty edukacyjnej, która musi stawić czoło wyzwaniu, aby nie być odizolowaną od nowych form poznania, a także aby nie budować poznania na marginesie jego adresatów. „Trzeba, aby nabywanie wiedzy było zdolne do wygenerowania interakcji między aulą a mądrością ludów, które tworzą tę błogosławioną ziemię” – zaznaczył Franciszek. Jego zdaniem konieczna jest synergia między rygorem naukowym a intuicją ludową. Papież zacytował fragment swojej encykliki Laudato si: „W tym kontekście konieczne jest zwrócenie szczególnej uwagi na wspólnoty rdzennych mieszkańców z ich tradycjami kulturowymi. Nie są oni zwykłą mniejszością wśród innych, ale przeciwnie, muszą się stać głównymi partnerami, zwłaszcza gdy chodzi o duże projekty dotyczące ich terenów”.

Franciszek zaznaczył, że posługa uniwersytecka musi zawsze dążyć do jakości i doskonałości oddanych w służbie koegzystencji narodowej. „W tym sensie można powiedzieć, że uniwersytet staje się laboratorium dla przyszłości kraju, ponieważ potrafi objąć życie i drogę ludu, przezwyciężając wszelką logikę antagonistyczną i elitarną wiedzy” – powiedział.

Papież przestrzegł przed utajoną pokusą całego środowiska akademickiego, aby sprowadzić stworzenie do pewnych schematów interpretacyjnych, pozbawiając je właściwej jemu tajemnicy, która pobudzała całe pokolenia do poszukiwania tego, co jest słuszne, dobre, piękne i prawdziwe.

Zaznaczył, że przed środowiskiem uniwersyteckim stoi prorocza misja. „Jesteście powołani do generowania procesów, które rzuciłyby światło na współczesną kulturę, proponując odnowiony humanizm, który unikałby popadania we wszelkiego rodzaju redukcjonizm” – powiedział Franciszek i dodał na zakończenie: „A to oczekiwane od nas proroctwo skłania nas bardziej do poszukiwania nieustannie nowych przestrzeni dialogu niż konfrontacji; bardziej przestrzeni spotkania niż podziału; dróg przyjaznej rozbieżności, abyśmy różnili się z szacunkiem między osobami, które pielgrzymują starając się uczciwie iść naprzód we wspólnocie ku odnowionej koegzystencji narodowej”.

Następnie zebrani przekazali Ojcu Świętemu dary świadczące o zaangażowaniu społeczności akademickiej w działalność społeczną, naukową – w tym promującą katolicką naukę społeczną. Papież pozdrowił przedstawicieli wspólnoty Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Chile.

Po spotkaniu Franciszek wsiadł do papamobile, którym pośród entuzjastycznie pozdrawiających go wiernych dotarł do nuncjatury apostolskiej.

Msza św. na Campus Lobito w Iquique

W ostatnim dniu pobytu w Chile, 18 stycznia papież odprawił Mszę św. na Campus Lobito w Iquique. Na rozległej równinie, położonej ok. 20 km na południe od 200-tysięcznego Iquique na północy kraju, zgromadziło się ok. 200 tys. wiernych przede wszystkich z tej części kraju, ale też pielgrzymów z innych regionów oraz z sąsiednich krajów, m.in. z Boliwii, Peru i Argentyny. Dała się też zauważyć liczna obecność miejscowych Indian, którzy kilkakrotnie swymi tańcami „ozdabiali” niektóre części liturgii. Jeden z nich – w pióropuszu na głowie i z elementami tradycyjnej broni – odśp iewał „Alleluja” przed Ewangelią, a jego współplemieńcy towarzyszyli tanecznym krokiem diakonowi niosącemu Ewangeliarz do pulpitu.

Podczas homilii, papież z wielkim uznaniem mówił o radosnym i pięknym sposobie życia wiarą mieszkańców północnego Chile. „Wasze święta patronalne, wasze tańce religijne – które przeciągają się na cały tydzień – wasza muzyka, wasze szaty czynią z tego obszaru sanktuarium pobożności ludowej” – powiedział Franciszek i przypomniał słowa Pawła VI z Adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi: „Pobożność ludowa rodzi w wewnętrznym człowieku takie sprawności, jakie gdzie indziej rzadko w takim stopniu można spotkać: cierpliwość, świadomość niesienia krzyża w codziennym życiu, wyrzeczenie się, życzliwość dla innych, szacunek”.

Franciszek zaznaczył, że Maryja idzie przez nasze wioski, drogi, place, domy, szpitale. „Maryja jest Matką Bożą z Tirana; Matką Bożą Ayquina w pobliżu Calama; Matką Bożą de las Peñas w Arica, która przemierza wszystkie nasze problemy rodzinne te, które zdają się dusić nasze serca, by podejść do Jezusa i powiedzieć Mu: `Nie mają już wina`” - mówił papież.

Franciszek przypomniał, że Iquique to „kraina marzeń” (to znaczy ta nazwa w języku ajmara), gdyż potrafiła ugościć ludzi różnych narodów i kultur, którzy musieli opuścić swoich bliskich i wyjechać. Zwrócił uwagę, że Iquique to ziemia imigrantów, który przypomina nam o wielkości mężczyzn i kobiet, całych rodzin, które w obliczu przeciwności losu nie poddają się i szukają drogi w poszukiwaniu życia. „Oni – szczególnie ci, którzy muszą opuścić swoją ziemię, ponieważ nie mają minimum niezbędnego do życia – są ikonami Świętej Rodziny, która musiała przemierzyć pustynię, aby nadal żyć” – mówił papież.

Zachęcił, aby ta „ziemia marzeń” była nadal krainą gościnności: „Gościnności świątecznej, ponieważ dobrze wiemy, że nie ma chrześcijańskiej radości, gdy zamykają się drzwi; nie ma chrześcijańskiej radości, gdy mówimy innym, że jest ich za wiele albo że wśród nas nie ma dla nich miejsca” - powiedział papież.

Zaapelował, aby podobnie jak Maryja w Kanie nauczyć się być wrażliwymi na naszych placach i w naszych wioskach oraz rozpoznawać tych, którzy „stracili – lub zostali okradzeni – z motywów do świętowania”. „Zwracajmy uwagę na wszelkie sytuacje niesprawiedliwości i nowe formy wyzysku, które narażają wielu braci na utratę świątecznej radości. Bądźmy wrażliwi w obliczu niepewności pracy, która niszczy życie i rodziny. Zwracajmy uwagę na tych, którzy wyzyskują nieuregulowany status wielu imigrantów, bo nie znają języka lub nie mają uporządkowanych dokumentów. Zwracajmy uwagę na brak domu, ziemi i pracy wielu rodzin” - powiedział Franciszek i dodał: „I jak Maryja mówmy z wiarą: `Nie mają już wina`”.

Papież zachęcał dalej, by podobnie jak słudzy weselni przynosić to, co mamy, bez względu na to, jak mało to się wydaje, „podać rękę”, a „nasza solidarność i zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości niech będą częścią tańca i pieśni, jaką możemy wznosić naszemu Panu”. Wezwał także, aby nauczyć się i dać się nasycić wartościami, mądrością i wiarą, jakie migranci przynoszą ze sobą. „Nie zamykajmy się na te `stągwie` pełne mądrości i historii, które przynoszą ci, którzy nadal przybywają na te ziemie. Nie pozbawiajmy się całego dobra, które mają do zaoferowania” – przestrzegł Franciszek.

Na zakończenie wezwał: „Niech Maryja, która pod różnymi tytułami jest przyzywana w tej błogosławionej ziemi na północy, nadal szepcze do ucha swego Syna Jezusa: `Nie mają już wina`, a w nas niech nadal stają się ciałem Jego słowa: `Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie`”.


W godzinach wieczornych papież odleciał do Limy i tym samym rozpoczął wizytę apostolską w Peru, która potrwa do 22 stycznia.

Autorzy tekstów, KAI, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024