Chorzy piszą do nas - maj 2012

2013-06-06

Diagnozę, że jestem chora na stwardnienie rozsiane, usłyszałam w połowie września 1994 roku. Wówczas wiadomości na temat tej choroby były dość skąpe. W świadomości społecznej istniały tylko dwie opcje: wózek inwalidzki lub wegetacja w łóżku. Owszem, wiadomo, że każdy przypadek jest inny, lecz często kończą się właśnie tak, jak wspomniałam wcześniej.

Stan mojego zdrowia był zły, nastąpił bardzo trudny dla mnie czas. Po diagnozie, zaczęły się pytania, na które nie uzyskałam odpowiedzi: Co to za choroba? Skąd się wzięła? Dlaczego mnie to spotkało? Czy to kara, a jeśli tak, to za co? Co ze mną będzie?

Wiara w Pana Boga i Panu Bogu dała mi czas (a był to długi i trudny czas), abym pogodziła się z faktem choroby i z tym, że jest nas dwoje: ja i stwardnienie rozsiane. Jesteśmy na siebie skazani, więc może dobrze byłoby zaakceptować towarzystwo SM, bo przecież nie pozbędę się go. Ten burzliwy czas buntu mijał, aż nadszedł moment, gdy podczas modlitwy znalazłam odpowiedź na nurtujące mnie pytania. Uświadomiłam sobie, że Pan Bóg może wszystko i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. On czeka na mnie, ciągle jest przy mnie i powinnam być Mu bardziej posłuszna. Gdy te wszystkie refleksje zamieszkały w mym sercu i umyśle, znalazłam słowa wypowiedziane przez Martina Luthera Kinga, z którymi się zgadzam: „Ciemne wczoraj Bóg przemienić może w jasne jutro”. Istotnie, doświadczam tego. „Ciemne wczoraj” – to czas, gdy usłyszałam diagnozę, gdy wystąpiły ogromne problemy w codziennym życiu: z chodzeniem, staniem i wieloma innymi sprawami. Choroba stała się dla mnie ciężarem, ale Pan Bóg, który ma swój plan wobec każdego z nas uznał, że ten ciężar będę umiała unieść. Próba, której mnie poddał umacnia moją wiarę, umacnia mnie wewnętrznie. Wiem, że jestem słuchana przez Pana Boga. On wysłuchuje moich modlitw, próśb i podziękowań. On wysłuchał mojej prośby o to, żebym potrafiła samodzielnie dotrzeć do kościoła parafialnego. Mogę teraz przebywać w kościele, uczestniczyć we Mszy Świętej, pojednać się z Bogiem podczas spowiedzi, przyjąć Komunię Świętą, modlić się. Dotychczas było to bardzo ograniczone. Zazwyczaj w każdy pierwszy piątek miesiąca to kapłan przychodził do mojego domu z Panem Jezusem i mogłam się też wyspowiadać, zaś we Mszy Świętej uczestniczyłam duchowo za pośrednictwem radia lub telewizji. Cieszę się, że mogłam również wstąpić do grupy modlitewnej Ruchu Odnowy w Duchu Świętym „Miłosierdzie Boże”, istniejącej przy naszym kościele.

Za wszystkie zesłane łaski nieustannie dziękuję Panu Bogu. Wierzę też, że jeśli taka będzie wola Boża, to naukowcy odkryją etiologię SM i znajdą lekarstwo oraz metody, przy zastosowaniu których będzie można wyleczyć stwardnienie rozsiane.
 

Bożena Kaczorowska

Miesięcznik, Numer archiwalny, 2012-nr-05

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 03.05.2024