Spragnieni Nieba – Święci Zelia i Ludwik Martin, rodzice św. Teresy z Lisieux

Przeżyli w małżeństwie dziewiętnaście lat. Zelia urodziła dziewięcioro dzieci, czwórka z nich zmarła. To było bardzo zgodne i udane małżeństwo, bo na pierwszym miejscu w ich życiu był Pan Bóg.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2019-10-01

Tylko święci zmieniają na lepsze Kościół i świat. Oni budzą nas z uśpienia, prowokują do po­wrotu do Boga, do zmiany stylu ży­cia. Pomagają nam w naszej drodze do Boga, czasem niepokoją lub zawsty­dzają. Przypominają nam, że „święci żyją świętymi i święci wołają o nowych świętych”. Oni uświadamiają nam, że świętości nie osiągamy jedynie własnym wysiłkiem, siłą woli czy mocnymi po­stanowieniami. Ona jest darem, który możemy od Boga pokornie przyjąć.

Możemy to zobaczyć również w ży­ciu Zelii i Ludwika Martin, rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Zostali kanonizowani w 2015 r0ku przez pa­pieża Franciszka. Od najmłodszych lat swego życia Zelia i Ludwik dali się porwać pięknu Ewangelii. W ich ducho­wej szkole możemy się uczyć głębokiej przyjaźni z Panem Jezusem oraz zaufa­nia i cierpliwości w najtrudniejszych sytuacjach życia, zwłaszcza w chorobie.

Zelia

Zelia Guérin urodziła się 23 grudnia 1831 roku w Normandii. Jej mama była bardzo oschła w okazywaniu uczuć. To dlatego w jednym ze swoich listów do córki Pauliny po wielu latach zwierzyła się: „Moje życie było smutne jak całun”. W wieku 18 lat odkryła powołanie, by powierzyć się Panu Bogu na drodze ży­cia zakonnego w zgromadzeniu sióstr szarytek. Nie została jednak przyjęta z powodu słabego zdrowia. Zgodziła się na tę trudną dla siebie wolę Boga, postanawiając wyjść za mąż, by mieć dużą gromadkę dzieci. Była bardzo zdol­na i przedsiębiorcza. Razem ze swoją siostrą Marią-Dozyteą założyła własny warsztat koronczarski. Natchnienie, by to uczynić, otrzymała od Matki Bożej 8 grudnia 1851 roku.

Ludwik

Ludwik urodził się 22 sierpnia 1823 roku w Bordeaux, został wychowany w rodzinie wojskowego. Był zdolnym i wysportowanym chłopcem, uczącym się zawodu zegarmistrza. W tym celu przebywał w Rennes i w Strasburgu a także w Bernie, w Szwajcarii. Dwa razy dotarł na Wielką Przełęcz św. Bernarda, pragnąc zostać zakonnikiem w tym klasztorze, by modlić się i po­magać pielgrzymom. Gdy dotarł tam jesienią 1845 roku, nie został jednak przyjęty z powodu nieznajomości łaciny. Powrócił do Paryża, by lepiej poznać swój fach, a następnie w Alençon założył zakład zegarmistrzowski. Pracował i od­dawał się modlitwie kontemplacyjnej, czytał książki z duchowości, teologii i literatury pięknej. Najpiękniejsze frag­menty zapisywał w zeszytach. Choć zdecydował się zostać celibatariuszem, to jednak inne były względem niego plany Pana Boga.

Spotkanie z Zelią

Matka Ludwika uczęszczając na kurs koronczarski, wypatrzyła sym­patyczną i mądrą kobietę o imieniu Zelia, która wydała się jej odpowiednią kandydatką na żonę dla syna. Niedługo potem Zelia zauważyła przechodzącego przez most św. Leonarda w Alençon mężczyznę, a w sercu usłyszała sło­wa Pana Jezusa: „To jest ten, którego dla ciebie przygoto­wałem”. Zelia miała wtedy 26 lat, a jej przyszły mąż 35 lat. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w kwietniu 1858 roku, a sakrament małżeństwa zawarli o północy z 12 na 13 lipca 1858 roku.

Przeżyli w małżeństwie dziewięt­naście lat. Zelia urodziła dziewięcioro dzieci, czwórka z nich zmarła. To było bardzo zgodne i udane małżeństwo, bo na pierwszym miejscu w ich życiu był Pan Bóg. Prowadzili głębokie życie duchowe: uczestniczyli w codziennej Mszy św. o godz. 5.30, modlili się razem z dziećmi wieczorem. Czytali Pismo Święte, „Żywoty świętych”, „O naślado­waniu Chrystusa”. W ich domu znajdo­wała się pokaźnych rozmiarów figura Maryi, przed którą odmawiali Litanię Loretańską, a w październiku z całą ro­dziną modlili się na różańcu. Zelia wiele razy prosiła w listach brata Izydora, by zapalał świece przed figurą Matki Bożej Zwycięskiej w Paryżu. Ludwik chętnie pielgrzymował, zwłaszcza do katedry w Chartres. Państwo Martin wspierali też misje katolickie, wysyłając misjonarzom spore sumy pieniędzy. Interesowali się tym, co dzieje się wokół nich, niepokoili się narastającym we Francji antyklerykalizmem i niechę­cią wielu francuskich obywateli wobec Kościoła w okresie Komuny Paryskiej.

Przedsiębiorczy święci

Troszcząc się o intensywne życie wiary, Zelia i Ludwik rozwijali również swoją działalność biznesową. Ona zatrudniała od 10 do 20 koronczarek, on poszerzył swój zakład zegarmistrzowski o sklep jubilerski. Każdego dnia dbali o dobre wykorzystanie czasu. Koronki „ściegiem Alençon” sprzedawane były w bogatych domach handlowych w Paryżu. Zegarki Ludwika były bardzo solidnie wyko­nane. Ktoś po 50 latach pamiętał, że kupił zegarek u człowieka świętego. Ich praca przynosiła spore zyski, ale nigdy nie działo się to ze szkodą dla ich licznej rodziny. W 1870 roku Ludwik zakończył swoją działalność zegarmi­strza, starając się pomagać niezwykle pracowitej żonie w szukaniu nowych rynków zbytu dla misternie wykona­nych koronek z jej zakładu.

Życie rodzinne i troska o ubogich

Bardzo troszczyli się o ubogich, wspomagali ich materialnie i duchowo. Zelia chętnie odwiedzała ciężko chore matki, pocieszała je, prosiła o przybycie kapłana, by je wyspowiadał, udzielił Komunii oraz sakramentu chorych. Pewnego dnia, gdy weszła do miesz­kania ciężko chorej kobiety, zauważyła, że w tym domu nie ma żadnego świę­tego obrazu. Pisała potem w liście: „Jak smutny jest dom bez religii, jak trudno w nim żyć, a jeszcze bardziej umierać!”.

Zelia i Ludwik podtrzymywali również więzy rodzinne, odwiedzając krewnych i dzieląc się dobrami ma­terialnymi. Rodziły się kolejne dzieci. Z dziewięciorga przeżyły: Maria, Pau­lina, Leonia, Celina i ostatnia, Teresa. Dwie najstarsze córki, Maria i Pauli­na, zostały wysłane do szkoły śred­niej, którą prowadziły siostry wizytki w Mans. W 1865 roku Zelia zachoro­wała na raka piersi. W czasie dotkli­wej choroby urodziła jeszcze czwórkę dzieci; dzieci musiały być karmione przez mamki. Swoją chorobę znosiła w sposób heroiczny (szerzej opisuję to w książce „Spragnieni Nieba”). Zelia do końca swoich dni pracowała i modli­ła się. Prosiła o cudowne uzdrowienie przez Matkę Bożą w Lourdes, dokąd udała się w czerwcu 1877 roku. Zmarła dwa miesiące później, 28 sierpnia. Jej najmłodsza córka, Teresa miała wtedy zaledwie cztery lata.

W Lisieux

W trosce o dobro swoich pięciu córek, Ludwik przeprowadził się z Alençon do Lisieux. Żyli tam bar­dzo skromnie, ich dom nie był ogrze­wany zimą. Ludwik codziennie był na Eucharystii. Odwiedzał Karmel w Li­sieux, gdzie spotykał jezuitę, ojca Picho­na. Właśnie on został spowiednikiem i kierownikiem duchowym jego córek, z których czwórka: Paulina, Maria, Teresa i Celina wstąpiły do Karmelu. Leonia, która była najtrudniejszym do wychowania dzieckiem, została wizytką w Caen.

Ludwik cieszył się, gdy jego kolejne córki przekazywały mu swoje pragnie­nie poświęcenia się Bogu. On nikogo i niczego nie chciał dla siebie zostawić. W każdy poniedziałek rozdawał po­trzebującym hojne jałmużny. Pewnego razu poprosił, by pewien ubogi starzec pobłogosławił najmłodszą córkę Teresę.

Pod koniec życia zachorował na arteriosklerozę tętnic mózgowych, co powodowało popadanie w głęboką depresję, jego stan zdrowia wciąż się pogarszał do tego stopnia, że został umieszczony na trzy lata w zakładzie psychiatrycznym w Caen. Do końca swoich dni opiekowała się nim Celina. Umarł 29 lipca 1894 roku. 14 września 1894 roku Celina dołączyła do swych trzech sióstr będących już od wielu lat w Karmelu w Lisieux.

Zarówno św. Zelia, jak i św. Ludwik Martin naśladowali Świętą Rodzinę z Nazaretu. W ich domu panowała Boża atmosfera, byli bardzo gościnni i rozmodleni, uczynni i dobrzy dla in­nych. Wobec chorych i najuboższych spełniali „posługę pocieszania”. Ich co­dziennej pracy błogosławił Pan Jezus, którego tak bardzo ukochali.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2019nr10, Z cyklu:, Nasi Orędownicy, Polecane

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 05.05.2024