Fala dobra

Kiedy uda mi się okazać miłość „mimo wszystko”, wówczas doświadczam fali dobra, która zupełnie nieoczekiwanie przetacza się przez moje zranione serce.

zdjęcie: Wallpapercasa.com

2013-12-07

II Rok czytań
Mt 9, 35-38.10, 1.5-8

Absolutnie mnie nie dziwi, że w kolejne adwentowe dni czytamy w Ewangelii o Jezusowej dobroci. Było o cierpliwym nauczaniu tłumów, było o cudownym rozmnożeniu chleba, było o uzdrowieniu ślepca. Najpierw Jezus pokazuje, co to znaczy być dobrym. Dzisiaj daje konkretną wskazówkę, jak –   szczególnie w adwencie – każdy człowiek może to dobro praktykować na co dzień. Wskazówka ta nie jest jednak łatwa w realizacji.

Jezus mówi „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. Recepta na pierwszy rzut oka dziecinnie prosta. Cóż trudnego może być w przekazywaniu pałeczki dobra i bezinteresowności? Co może pójść nie tak, skoro mam z czego udzielać innym, a wokół mnie jest tylu potrzebujących? Nic, tylko się dzielić!

Tymczasem ta najbardziej zwyczajna dobroć jest dzisiaj w cenie. Owszem, łatwo wyciągnąć hojną rękę, gdy przy okazji wielkich zbiórek i akcji, robią to wszyscy. Łatwo składać obietnice – i nawet je spełniać, gdy jest się niesionym rzez falę wzruszenia i podniosłej atmosfery. Dużo trudniej być dobrym bez okazji. Dużo trudniej „dawać darmo”, nie licząc na wzajemność ani nawet na zwykłe podziękowanie. Dużo trudniej być dobrym i sumiennie robić swoje, gdy wszystkim wokół się wydaje, że to twój „psi obowiązek”. Dużo trudniej „dawać darmo” swoje zainteresowanie komuś, kto kompletnie cię ignoruje i lekceważy. Bycie dobrym w takich sytuacjach nie jest już dziecinnie proste.

A Pan Jezus mimo że zna trudne realia ludzkiego życia, nie wycofuje się ze Swojej wskazówki: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. Dawajcie, nie zważając na żadne trudności. Dawajcie mimo przeszkód, mimo braku docenienia, mimo źle zinterpretowanych intencji, mimo braku wdzięczności. Dawajcie dużo i chętnie.

Wiem, że ta wskazówka jest dobra. Nie tylko dlatego, że daje ją Sam Pan Jezus. Jest dobra, bo skutecznie „działa” w praktyce. Wiele już razy przekonałam się, że zawsze wtedy, kiedy uda mi się pokonać własną dumę albo zranioną ambicję i jednak okazać dobroć, spływa na mnie wielki pokój. I chociaż serce nadal pozostaje zranione, to jego rany zdają się być zaleczone i nie krwawią już tak bardzo. Kiedy uda mi się okazać miłość „mimo wszystko”, wówczas doświadczam fali dobra, która zupełnie nieoczekiwanie przetacza się przez to moje zranione serce. Wiem, że to Sam Bóg jest sprawcą tej fali. On daje mi doświadczyć, że dobro zawsze się opłaca, bo nikogo nie rani. Dobro nikomu nie odpłaca lecz się oddaje. Nie odmierza lecz udziela. Nie ujmuje lecz pomnaża.  

Cogiel Renata Katarzyna, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024