Ekonomia „wdowiego grosza”

To nie stan posiadania jest tym, co nas ogranicza lub pobudza do hojności. (...) Bo tak naprawdę liczy się nie stan naszego konta czy wypchany portfel, ale zawartość naszego serca, nasze przywiązania i nasze priorytety.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-11-24

II Rok czytań
Łk 21,1-4 

„Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki. 
I rzekł: «Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie»”. 

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, jaka nauka płynie z dzisiejszej Ewangelii. Jezus wyraźnie przecież pochwalił ubogą kobietę, która okazała się dużo bardziej hojna od bogaczy, składających swą ofiarę z tego co i tak im zbywało. I choć nominalnie ich „dar” był większy od wdowiego grosza kobiety, w istocie to właśnie jej dwa skromne pieniążki okazały się bardziej wartościowe. Dlaczego? Z powodu jej hojności. Wdowa oddała bowiem wszystko, co posiadała, co pozwoliłoby jej jako tako się utrzymać.

Przyznam, że czytając ten fragment Pisma Świętego odczuwam pewien niepokój. No bo czy ta kobieta nie zachowała się trochę… nierozważnie? Czy Jezus może w ogóle pochwalać taki brak roztropności? Zwłaszcza nam, ludziom XXI wieku, coś takiego nie mieści się w głowie. Przysłowiowe skarpety naszych dziadków czy ich schowki ukryte za ramami obrazów, w przypadku lepiej usytuowanych od dawna zastąpiły konta w banku, rozmaite „korzystne” lokaty, fundusze emerytalne, czy mniej lub bardziej pewne ubezpieczenia. Pozostała większość i tak z trudem „wiąże koniec końcem”, a ich kontakt z większą gotówką ogranicza się do tej, którą trzeba latami spłacać bankom. Więc gdzie tu jest miejsce jeszcze na jakąś ofiarność, hojność, dobroczynność? To wydaje się logiczne, prawda?

A jednak Jezus uczy nas dziś czegoś innego. Zresztą rozejrzyjmy się wokół siebie. To nie stan posiadania jest tym, co nas ogranicza lub pobudza do hojności. Znam majętnych ludzi, którzy uważają, że ubodzy są sami sobie winni, więc nie mają zamiaru dzielić się z nimi swoim dobytkiem, ani nawet taką jego częścią, której braku nawet by nie zauważyli. Ale wiem również, że są tacy, którzy zadawalają się bardzo skromnym życie po to tylko, aby swoim majątkiem służyć najuboższym i to często bez błysku medialnych fleszy. Twierdzą nawet, że ubodzy mają prawo do zdobytych przez nich dóbr. Co ciekawe, czasem ludzie ubodzy mogą okazać się większymi skąpcami czy ewangelicznymi „bogatymi”, którym trudno będzie kiedyś przecisnąć się przez ucho igielne. Nie dlatego, że posiadali zbyt wiele, lecz dlatego, że nie potrafili dzielić się tym niewielkim dobrem, które posiadali, że nie umieli „dać ze swego niedostatku”, bo byli do niego zbyt przywiązani. Rosyjski dramaturg i powieściopisarz Mikołaj Gogol zostawił po sobie również pewną piękną maksymę: „Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie stać nas było na udzielenie pomocy bliźniemu”. Zawsze znajdzie się też coś, co możemy ofiarować innym, nawet gdybyśmy nie mieli „grosza przy duszy”. Bo tak naprawdę liczy się nie stan naszego konta czy wypchany portfel, ale zawartość naszego serca, nasze przywiązania i nasze priorytety.

Uczmy się od owej wdowy – jej hojności ale i zawierzenia Bogu w wszystkich okolicznościach życia

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024