Panie Jezu, dziękuję Ci za lekcję nieuczciwego rządcy, która dla mnie jest szkołą zdobywania sobie przyjaciół „niegodziwą mamoną”, dając z tego to, co najcenniejsze: czas, poświęcenie paru chwil na rozmowę, podzielenie się niekiedy tym, co tak trudno nam dawać innym – naszymi osobistymi, materialnymi rzeczami i dobrami.
Jeśli jesteśmy uczniami Jezusa, On staje się naszą pierwszą „rodziną”. Nie wolno odsuwać Go na dalszy plan, licząc się bardziej ze zdaniem bliskich niż z Jego wolą. Gdy rodzina staje na drodze posłuszeństwa Ewangelii, uczeń wybiera Jezusa.
Do której grupy zaproszonych należę ja? Czy przyjmuję zaproszenie Boga, karmiąc się Jego słowem, przestrzegając Jego przykazań, miłując Go?
Jeszcze nie jestem gotowy, by zaprosić do swojego życia ułomnych, ubogich, chorych i samotnych. Muszę jeszcze zweryfikować listę gości. Jeszcze nie ma w moim życiu miejsca na taką ucztę.
Zmarli nadal SĄ – jedni już zjednoczeni w pełni z Bogiem (ich wspominaliśmy wczoraj), inni jeszcze oczekujący na życie w Bogu na wieki.
Jezus, pełen miłości i uważności, spoglądał na wszystkich. Widząc tłum, widział jednocześnie każdego poszczególnego człowieka. Zauważył tych o czystym sercu, ubogich w duchu, cierpiących udrękę, łagodnych, głodnych i spragnionych, miłosiernych, zabiegających o pokój, prześladowanych za sprawiedliwość, znieważanych i oczernianych.
Jezus wiedział, że Jego publiczna działalność dobiegnie końca w Jerozolimie i zakończy się śmiercią męczeńską. W Jego nauczaniu nie pojawiły się spekulacje, czy jest jakaś inna droga zbawienia człowieka.
Chrześcijanin przekształca cały swój dzień w modlitwę. Potrafi cały czas zwracać się do Jezusa wobec rzeczy, które mu się przydarzają.
Jezus wyprostował pochyloną kobietę swoja Bożą Mocą. Może to uczynić także wobec każdego z nas, jeżeli pogubimy się i zamiast oddawać cześć i pokłon Stwórcy, zaczniemy pochylać ku temu, co stworzone.
Celnik doskonale wie, że święty i idealny jest jedynie Bóg. Uznaje wstydliwą prawdę i pokornie wyznaje ją przed Bogiem. To otwiera go na dar przebaczenia i przemiany.