U stóp Miłości

Ewangelia dzisiejsza obok wielu istotnych prawd przekazuje nam prawdę o tym, że istnieją dwa przeciwstawne sposoby myślenia i działania, dwie różne ekonomie: z jednej strony kalkulacja i sprzedaż, z drugiej miłość i hojność. Pierwsza jest to ekonomia człowieka, która zabija, druga to ekonomia Boga, która daje życie. Podobnie istnieją dwa rodzaje zapachów: aromat życia i zapach śmierci. Prawdziwie żyje ten, kto daje siebie innym bez reszty, a nie ten, kto daje tylko „coś”.

2024-03-25

Komentarz do fragmentu Ewangelii J 12, 1-11
Wielki Poniedziałek

Jesteśmy dzisiaj świadkami uczty w Betanii, gdzie Jezus ponownie spotyka się ze swoimi przyjaciółmi: Marią, Martą i Łazarzem. Powodem uczty jest zapewne świętowanie niedawnego przywrócenia życia Łazarzowi, którego dokonał Jezus. Wskrzeszenie Łazarza sprawiło, że tłumy Żydów przybyły do Betanii. Wzbudziło to reakcję arcykapłanów. Oni już wcześniej, zaraz po wskrzeszeniu, podjęli razem z całym Sanhedrynem decyzję o zabiciu Jezusa. Obecnie „postanawiają zabić również Łazarza”,  jako że z jego powodu wielu Żydów uwierzyło w Jezusa.

Jednak podczas uczty uwaga wszystkich skupia się na geście Marii, która namaszcza stopy Jezusa. Namaszczanie ciała ludzkiego było częstą praktyką w świecie starożytnym. Miało ono cel terapeutyczny i higieniczny. Służyła do tego najczęściej oliwa z oliwek, a bogaci korzystali z różnego rodzaju drogich olejków. Prócz owego medycznego namaszczania ciał, stosowano także namaszczenia o charakterze rytualnym. Te najczęściej były związane z obejmowaniem urzędu kapłana, proroka lub króla. Wylewano wtedy olej na czubek głowy wybranego, by rozlewał się po całym ciele. Takie namaszczenia miały symbolicznie wyrażać zmianę statusu człowieka obejmującego ważny urząd. Drugi typ to rytualne namaszczenie całego ciała człowieka po śmierci, przed pogrzebem. Symbolicznie wyrażało ono jego przejście ze świata żywych do świata zmarłych przodków.

W przypadku gestu Marii wobec Jezusa mamy do czynienia po trosze z jednym i z drugim typem namaszczenia. Normalną rzeczą było to, że w bogatych domach zaproszonym na ucztę gościom niewolnicy myli przed jej rozpoczęciem nogi i czasami je namaszczali. Nie robiły tego jednakże kobiety, którym nie wolno również było w obecności gości rozpuszczać włosów. Maria swoim czynem łamie więc kulturowe konwenanse. Nie tylko jako jedna z kobiet domu namaszcza stopy Jezusa, lecz także wyciera je własnymi rozpuszczonymi włosami. Gest ten musiał być szokujący dla współbiesiadników, lecz Zbawiciel zinterpretował go właściwie. Było to symboliczne namaszczenie Go „na Jego pogrzeb” oraz rytualne zainicjowanie wydarzeń Wielkiego Tygodnia, w których Jezus ukaże, że jest jednocześnie Kapłanem, Prorokiem i Królem.

Maria „wydaje się”, ofiarowując Jezusowi drogocenny olejek nardowy oraz swoje włosy. Można powiedzieć, że zajmuje ona pozycję podobną do Jezusa obmywającego podczas Ostatniej Wieczerzy nogi uczniom. Ów gest jest wyrazem jej miłości do Jezusa, który dodatkowo zyskuje na znaczeniu przez fakt namaszczenia drogocennym olejkiem nardowym. W Pieśni nad Pieśniami olejek nardowy występuje jako symbol zaślubin króla z jego oblubienicą a w dalszej perspektywie jako symbol relacji miłości między człowiekiem i Bogiem (por. Pnp 1,12; 4,13.14). O wielkości miłości Marii świadczy najpierw jakość tego olejku – olejek nardowy był produkowany z korzeni bardzo rzadkiej rośliny. Wielkość uczucia Marii do Jezusa podkreśla również ilość olejku nardowego, którym namaściła Jego stopy  – wzięła funt tego olejku, czyli ok. 327 g. Jego wartość to 300 denarów, a więc roczny dochód najemnego robotnika.

Ta „rozrzutność” Marii rozgniewała Judasza, który również był obecny na uczcie. Judasz widząc namaszczenie dokonane przez Marię, wyraża przekonanie, że lepiej byłoby sprzedać ten olejek za 300 denarów i rozdać je ubogim. Jan ewangelista komentując te słowa, objawia hipokryzję Judasza: w istocie był on złodziejem, podkradał pieniądze i wcale mu nie zależało na ubogich, lecz tylko na swoim zysku. Judasz był odpowiedzialnym za finanse grupy uczniów Jezusa. Autor podkreśla, że Judasz kradł pieniądze które były powierzone jego odpowiedzialności. Jest zatem hipokrytą, który pod pozorem pomocy ubogim, chciałby w istocie te pieniądze zagarnąć dla siebie.

Ewangelia dzisiejsza obok wielu istotnych prawd przekazuje nam prawdę o tym, że istnieją dwa przeciwstawne sposoby myślenia i działania, dwie różne ekonomie: z jednej strony kalkulacja i sprzedaż, z drugiej miłość i hojność. Pierwsza jest to ekonomia człowieka, która zabija, druga to ekonomia Boga, która daje życie. Podobnie istnieją dwa rodzaje zapachów: aromat życia i zapach śmierci. Prawdziwie żyje ten, kto daje siebie innym bez reszty, a nie ten, kto daje tylko „coś”. Judasz przeciwstawia pomoc biednym miłości dla Pana. Jego „dawanie” ubogim jest pozbawione miłości, nie przekłada się na dawanie siebie. Judasz nie zrozumiał, że wszelka posługa, jeśli nie rodzi się z miłości, posiada fetor śmierci.

Dlatego właśnie Jezus mówi, że „ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie”. Z pewnością pomoc ubogim jest wyrazem miłości do Boga, bo „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”, ale osobistej więzi z Chrystusem nie da się budować tylko na pomaganiu potrzebującym. Ta więź wymaga osobistego kontaktu – bycia sam na sam z Nim, bycia u Jego stóp, jak Maria.

Maria prawdziwie kochała i dlatego nie odmierzała swej miłości, była hojna i nie kalkulowała. Przebywając w obecności Jezusa Maria zrozumiała, że obfitość jest siostrą miłości. Zrozumiała, że miłość nie oszczędza i nie liczy!, że miłość pragnie się udzielać, że miłość zawsze daje „więcej”, „bardziej” i „głębiej”.

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 03.05.2024