Wobec wyboru

Dzisiejsza Ewangelia jest o tym, że Boga muszę zawsze postawić na pierwszym miejscu. Zawsze, ilekroć będę musiała dokonać wyboru.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-07-14

II Rok czytań
Mt 10, 34-11, 1

Mocno brzmią dziś słowa Jezusa. Mocniej niż zwykle. Tak miło byłoby widzieć Go zawsze jako kochającego pokój, głoszącego pokój, darzącego pokojem… Tak też zapewne myśleli apostołowie, kiedy stworzyli na własny użytek taki wizerunek swojego Nauczyciela. Tymczasem Jezus nie oszczędza ani ich samych, ani ich złudzeń o życiu w „świętym spokoju”. „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” – mówi.

Miecz – już samo to słowo zgrzyta jak stal i wcale nie budzi bezpiecznych skojarzeń. Przeciwnie – oznacza niebezpieczeństwo, cierpienie, a przynajmniej poważne kłopoty. Ale to nie koniec. Dalsze słowa Nauczyciela brzmią jeszcze groźniej; aż trudno uwierzyć, że wypowiada je Ten, który twierdzi, że najważniejszym przykazaniem jest miłość – miłość Boga i bliźniego.

Właśnie: Boga i bliźniego – i to w takiej kolejności. Bo dzisiejsza Ewangelia jest o tym, że Boga muszę zawsze postawić na pierwszym miejscu. Zawsze, ilekroć będę musiała dokonać wyboru. Zawsze, gdy mój bliźni – nawet jeśli będzie to rodzona matka lub ojciec, siostra lub brat, przyjaciel lub zwierzchnik – będzie  chciał mi sobą Boga zasłonić lub postawić siebie na Jego miejscu. Zawsze wtedy muszę przypomnieć sobie te słowa: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Zawsze! Jezus świadomie przywołał więzy krwi, łączące dzieci i rodziców, bo jak wówczas, tak i dziś to właśnie rodzina zajmuje czołowe miejsce wśród naszych priorytetów. Tymczasem Jezus podkreśla, że nawet ona musi ustąpić miejsca należnego tylko Bogu. Bo kto nie uczyni Jezusa najważniejszą Osobą w swoim życiu, ten nigdy nie będzie Jego uczniem. Ten kto nie przyjmie na własne ramiona Jego krzyża, a więc nie zechce ponieść ceny jaką czasem trzeba zapłacić za bycie Jego uczniem, choćby w postaci społecznego odrzucenia, nie jest Go godzien. Kto nie przyjmie w Jego Imię tych „najmniejszych” – a więc tych, których świat odrzuca – nie może oczekiwać, że kiedyś Jezus przyzna się do niego.

Tak, to naprawę mocne słowa i wymagająca nauka. Ale warto ją przyjąć. Bo tylko „jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu”.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024