Otwarte serce

Otwarte mieczem serce Bożej Matki uczy nas przyjmowania, zachowywania i wcielania w życie Bożego Słowa, nawet za cenę niezrozumienia, bólu i cierpienia.

zdjęcie: oldpage.diecezja.kalisz.pl

2014-09-15

II Rok czytań
Łk 2, 33-35


Większość kobiet dni następujące po narodzinach dzieci uważa za najpiękniejsze w swoim życiu. Przyszłość swoich pociech widzą w jasnych barwach, przekonane, że przecież nic złego nie może przydarzyć się ich maleństwom w kochających ramionach matek. Zapewne i Maryja – jak każda matka – wierzyła, że uda Jej się ochronić swoje Dziecko przed całym złem świata. A tu nagle takie słowa starego proroka: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Czy nie lepiej byłoby gdyby te słowa w ogóle nie padły, gdyby nie musiała ich usłyszeć? I co ma teraz z nimi począć? Teologowie do dziś spierają się, czy Maryja była w pełni świadoma tego, co tak naprawdę znaczyły słowa Symeona? Czy rozumiała do końca misję swojego Syna? Czy miała świadomość, że starzec z jerozolimskiej świątyni przepowiada właśnie okrutne cierpienie, które stanie się udziałem Dziecka śpiącego dziś bezpiecznie w Jej ramionach, a także jej własne współcierpienie? Niektórzy pisarze kościelni uważają to za rzecz oczywistą, twierdząc, że skoro Maryja została obdarzona szczególniejszym światłem Ducha Świętego i rozumiała zapisy w księgach świętych, które w wielu miejscach ze szczegółami zapowiadały mękę i śmierć Mesjasza, to musiała wiedzieć o przyszłych cierpieniach Syna. Inni natomiast przywołują te fragmenty Pisma Świętego, które podkreślają, że Maryja nie rozumiała wszystkiego, co się działo, że nie była wtajemniczona w niektóre szczegóły życia i śmierci swojego Syna.

Jedno wszakże nie ulega żadnej wątpliwości: Maryja, jako Matka Zbawiciela, bardzo wiele wycierpiała i to nie tylko jako bierny świadek cierpień Jezusa, ale jako Współcierpiąca. Która matka nie cierpi patrząc na ból czy śmierć swojego dziecka?  Maryi towarzyszyła ponadto świadomość, że całe to okrucieństwo oprawców skierowane jest wobec Zbawiciela świata. Miała więc szczególny udział w wiodącym przez krzyż i śmierć dziele zbawczym Chrystusa.

Ikonografia chrześcijańska niemal od samego początku przedstawiała Matkę Bożą Bolesną stojącą pod krzyżem Chrystusa, nieco później zaś w formie Piety, czyli jako rzeźbę lub obraz Maryi z Jezusem złożonym po śmierci na Jej kolanach. Z czasem zaczęły pojawiać się również obrazy i figury Maryi z mieczem, który przebija jej serce. Ten symbol miecza przeszywającego serce nie tylko sugeruje największe z możliwych cierpień, ale zdaje się mieć jeszcze inne znaczenie. W Biblii miecz często bywa synonimem słowa ostrego, rozdzielającego dobro o zła. Także i ten, przywołany przez Symeona. Bo kiedy Słowo stało się Ciałem odsłonięte zostały „zamysły serc wielu”. To jakby zachęta do wewnętrznego dialogu serca Matki ze Słowem wcielonym w osobie Jezusa Chrystusa. Maryja podjęła ten trud rozeznawania już w chwili Zwiastowania i stopniowo wnikała w pełny sens usłyszanego Słowa. Ewangelie często powtarzają, że Maryja „zachowywała w sercu” wszystkie słowa, że ich w swym sercu „strzegła”.

Otwarte mieczem serce Bożej Matki uczy i nas przyjmowania, zachowywania i wcielania w życie Bożego Słowa, nawet za cenę niezrozumienia, bólu i cierpienia. Niech każde cierpienie, które nas dotyka stanie się dla nas „słodkim jarzmem”, które może nas nawrócić na Boże ścieżki. Bo krzyż  prowadzi do zmartwychwstania.

Ojciec Raniero Cantalamessa napisał:  „„Jeśli kochamy – naśladujemy. Nie ma lepszego owocu miłości niż naśladowanie”. Uczmy się więc kochać Bolesną Matkę Chrystusa naśladując jej drogę. Pozwólmy Słowu otworzyć nasze serca.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 07.05.2024