Naśladujmy "Bożych szaleńców"
To tacy, którym „się chce” kochać i czynić coś nie tylko dla siebie. Boży Szaleńcy!
2018-01-20
II Rok czytań
Mk 3,20-21
To bodaj jeden z najkrótszych fragmentów Ewangelii św. Marka spośród polecanych nam w czasie Roku liturgicznego. „Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów»”.
„Odszedł od zmysłów” a więc „oszalał”, to tez jedno z najbardziej bulwersujących określeń Jezusa, jakich użyto na kartach Ewangelii. Na szczęście, takich "szaleńców" i dziś mamy sporo pośród nas.
Dla tzw. "środowiska" bywają niewygodni i kłopotliwi. Dlaczego? Bo są dla innych "solą w oku", a często bywają chodzącym wyrzutem sumienia.
To ci sami, którzy z powodu swojej religijności, praktykowania ewangelicznego radykalizmu czy miłości świadczonej bliźnim w stopniu heroicznym, ponad przyjęte w środowisku standardy, bywają niezrozumiani, odtrącani, krytykowani lub uważani za fanatyków, a w najlepszym razie po prostu frajerów.
To ci sami, którzy pracują ponad miarę, kochają "ponad miarę" i przebaczają "ponad miarę" - dużo więcej niż "77 razy".
To obiecująca studentka decydująca się wyjechać na misje do jednego z muzułmańskich państw. To matka z miłością oczekująca narodzin dziecka, które lekarze spisali już na straty. To młoda, wielodzietna rodzina, z tych, co to im się nie przelewa, a mimo to co roku zaprasza na kawacje w swoim domu dzieci z Domu Dziecka. To szef, który od siebie wymaga 10 razy więcej niż od swoich podwładnych. To emerytka, która dzieli się swym skromnym dochodem z parą opuszczonych staruszków… To tacy, którym „się chce” kochać i czynić coś nie tylko dla siebie. Boży Szaleńcy!
Jak to dobrze, że są! Bo to właśnie to ich „szaleństwo” utrzymuje świat w istnieniu i pozwala wierzyć, że człowiek jest najdoskonalszym dziełem Boga.