O co chodziło Jezusowi?
Każdy, kto zostawia wszystko dla Jezusa, otrzymuje jeszcze więcej.
2018-07-11
Święto św. Benedykta z Nursji, Patrona Europy
Mt 19, 27-29
Zdanie z nagłówka brzmi zupełnie niedorzecznie, bo nie może przecież istnieć z logicznego punktu widzenia coś więcej niż „wszystko”. „Wszystko” to całość, pełnia, poza „wszystkim” nie ma już niczego, bo każdy element zawiera się w nim. A tak po ludzku „wszystko” może oznaczać cały dobytek, rodzinę, także uczucia i przeżycia, swoją własną historię i doświadczenia, środowisko życia, dom i ludzi wokół… Można by jeszcze długo wymieniać.
Jezus mówi, że każdy, kto poświęci dla Niego samego wszystko, co ma i wszystko, czym jest, stokroć więcej otrzyma. Ciekawe, bo gdyby spojrzeć na świat, to chyba doszlibyśmy do wniosku, że to jednak nie katolicy są najbogatsi i nie oni posiadają najwięcej, pomimo tego, że przecież idą za Chrystusem. Mało tego, często są uciskani i prześladowani, żyją w biedzie i strachu. Zwłaszcza w miejscach, gdzie obserwuje się odrodzenie chrześcijaństwa jak kraje południowo-wschodniej Azji czy Afryki. Czym zatem jest owo „stokrotnie więcej niż wszystko”, które obiecuje Jezus? Oczywistym jest, że chodzi o życie wieczne, ale nie tylko. W bliźniaczym fragmencie Ewangelii według św. Marka (Mk 10, 28–31) Chrystus obiecuje w zamian za pójście za Nim dosłownie pola, domy, krewnych. Gdzie zatem jest spełnienie tych obietnic w naszej rzeczywistości?
Rozwiązanie kryje się prawdopodobnie w wartości, jakie przypisujemy poszczególnym osobom i rzeczom w naszym świecie. Każdy bowiem, kto prawdziwie i szczerze pójdzie za Jezusem oraz uczyni z Niego najważniejszą Osobę w swoim życiu, bardzo szybko odkryje, że nawet jeśli nic nie ma, to potrafi być szczęśliwym. I na odwrót: kiedy posiada wiele, to jest niczym w porównaniu z miłością, jaką daje nasz Zbawiciel.
Wcześniejsze rozważania można znaleźć TUTAJ.