Homilia z 27 października 2013 roku
Homilia wygłoszona w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Murckach z okazji uroczystości rocznicy poświęcenia kościoła.
2013-10-27
Dla każdej świątyni w ciągu roku są ważne szczególnie dwa dni: pierwszy to dzień jej patrona – w przypadku naszego kościoła to uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz rocznica poświęcenia. Pierwszy z dni jest odpowiednikiem naszych imienin. Zaś rocznica poświęcenia jest analogią wspomnienia dnia przyjęcia chrztu. Przez chrzest stajemy się dziećmi Bożymi; przez poświęcenie, kościół staje się budynkiem przeznaczonym do wyłącznej służby Bożej. Odtąd nie może on służyć żadnym świeckim celom.
Słowa jednej z prefacji przypominają: „miejsca przeznaczone do sprawowania świętych obrzędów” nazywają się „domami modlitwy”, „znakami prawdziwej świątyni”. Pierwszym takim „znakiem prawdziwej świątyni” był „Namiot Spotkania”. W Księdze Wyjścia czytamy: „Mojżesz wziął swój namiot i rozbił go w pewnej odległości od obozowiska. Nazwał go Namiotem Spotkania. Każdy, kto szukał Jahwe, udawał się do [niego]...” (Wj 33, 7). Od samego początku miejsce modlitwy było więc związane z poszukiwaniem Boga, Jego obecności, świętości. Dlatego też stało na uboczu, jakby oddzielone od reszty życia. Przypomnijmy, iż słowo „konsekracja” oznacza właśnie oddzielenie od tego, co świeckie, poświęcenie na wyłączną własność Bogu.
Namiot Spotkania był jednak prowizorką. Gdy Izraelici wzięli w posiadanie Ziemię Obiecaną, wybudowali w Jerozolimie potężną świątynię, która stała się ośrodkiem ich kultu. Aż trudno było w to uwierzyć Salomonowi, stąd wołał: „Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem” (1 Krl 8, 27). Kult Starego Przymierza oparty był na składaniu ofiar z płodów ziemi, ze zwierząt. Przez Wcielenie Syn Boży zniósł ten kult. Jednak świątynia jako miejsce oddania chwały Bogu poprzez sprawowanie Najświętszej Ofiary Chrystusa pozostała nadal centralnym miejscem życia chrześcijańskiego.
Przemierzając Europę możemy podziwiać architekturę pięknych gotyckich katedr: Paryż, Reims, Chartres, Kolonia, Wiedeń. Ich piękno to wyraz wiary wcześniejszych pokoleń chrześcijan. Podobnie nasz kościół w Murckach jest zbudowany na fundamencie wiary wcześniejszego pokolenia. Jego poświęcenia dokonał ks. bp Teofil Bromboszcz. Miało to miejsce 28 października 1934 r. W przyszłym roku będziemy obchodzić 80-lecie tego wydarzenia.
Piękno architektury, wiara poprzednich pokoleń nie może jednak nas prowadzić do uśpienia, a przez to do postawy biernej. Potrzeba nam wszystkim większego spojrzenia z pokorą. Zastępując proboszcza w jednej z normandzkich parafii miałem do obsłużenia 21 kościołów; pięknych, starych; główny to kolegiata św. Hildeverta z XI w. Były to kościoły piękne, tyle że puste; bez wiernych, bez księży. Dodajmy, iż w Internecie możemy zobaczyć sfilmowane obrazy rozbiórki kościołów z innych regionów. Niektóre kościoły są burzone, inne zostają przeznaczone do niesakralnych celów.
Podobnie jak chrześcijanie na Zachodzie Europy, tak i my, winniśmy nieustannie powracać do fundamentów rozumienia Kościoła. Tak jak dla Izraelitów ważny był Namiot Spotkania, świątynia jerozolimska, tak i dla nas ważny jest kościół rozumiany jako budynek. Zarówno kościół pisany przez małe „k”, ale również i Kościół pisany przez duże „K” jest bardzo ważny. Kościół – Ecclesia, to zgromadzenie, wspólnota!
Aby szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest Kościół, idźmy do dzisiejszej Ewangelii oraz do pytania, które Jezus skierował do Piotra. To pytanie jest fundamentalne także dla każdego z nas: „Za kogo Mnie uważacie?”. Wyznawanie wiary w Jezusa, trwanie z Nim w głębokiej więzi, a poprzez to budowanie wspólnoty wiary z innymi braćmi i siostrami to podstawowe rozumienie Kościoła. Doświadczenie tej więzi jest najważniejsze! Gdy Piotr wyznał: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”, Jezus mu odpowiedział: „Ty jesteś Piotr Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół”. Kościół jest więc zbudowany na wierze poszczególnych ludzi: księży, sióstr zakonnych, rodzin, małżonków, dzieci, chorych. Gdy ich nie ma, gdy nie ma wiary poszczególnych ludzi, nie ma Kościoła. Kilka tygodni temu udało mi się dotrzeć do 99-letniej mieszkanki Podlesia, która dzieliła się swoją wiarą, prostą, a jakże głęboką. Wraz z mężem przeżyła wspólnie 74 lata. A ich wspólna przygoda życia, także życia z wiary, zaczęła się, od randki na nieszporach w kościele św. Marii Magdaleny w Tychach.
Mówiąc o rozumieniu Kościoła oraz przywołując sytuację na Zachodzie, nie chodzi tylko o to, aby u nas nie dopuścić do tego, co jest na Zachodzie. Ta negatywna motywacja budowania Kościoła nie przetrwałaby próby oczyszczenia. Tu chodzi o coś pozytywnego, o budowanie więzi, o budowanie wspólnoty z ludźmi, wspólnoty eucharystycznej. Potrzeba dzisiaj i obrony Kościoła, ale również budowania wspomnianej wyżej więzi.
Ta droga wiary tworząca wspólnotę Kościoła jest więc związana z miłością rozumianą jako ofiara, rozumianą jako wychodzenie do drugiego człowieka. Współcześnie akcentuje się indywidualizm. Z jednej strony może on prowadzić do osobistego rozwoju człowieka. Często jednak mój indywidualizm rozbija bliźniego, rozbija wspólnotę, rozbija wspólnotę misji. Słowa św. Piotra z drugiego czytania mogą stać się dla nas cenną wskazówką, w którym kierunku mamy iść: „Wy, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar”. Dodajmy ofiar z „mojego ja”, z „mojej wizji życiowej”, także duchowych ofiar z przeżywanego cierpienia, aby drugi człowiek mógł wzróść duchowo. Aby wspólnota rodzinna – Domowy Kościół – mógł rozwinąć się. Aby wspólnota Kościoła gromadząca się wokół tego ołtarza rozszerzała się. Z przebitego Serca Jezusa zrodził się Kościół; z mojego serca ofiarowanego bliźniemu, często serca przebitego, ale złączonego z Najświętszym Sercem Jezusa rodzi się Kościół. Amen.