To przemijanie ma sens. Ma sens!
To słowa człowieka, który mógłby o sobie powiedzieć za św. Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem…".
2014-01-04
Dziś moje miasto Katowice, a z nim cała Polska, pożegnały jednego ze swoich największych kompozytorów i obywateli. Pożegnaliśmy też wielkiego człowieka – Wojciecha Kilara, który w czasie, gdy Kościół wspominał Świętą Rodzinę, powrócił do Domu Ojca.
W dniach poprzedzających uroczystości pogrzebowe jak i podczas samej uroczystości powiedziano o nim wiele wspaniałych i ciepłych słów. Wszystkie były prawdziwe. Wszystkie wzruszały do łez. Wszystkie przywoływały postać człowieka wielkiego w swej skromności i pokorze wobec ziemskiej rzeczywistości oraz spraw ostatecznych. Ten Człowiek, który kochał swój kraj – pięknie i bez patosu. Kochał też swoje miasto, które – choć nie było miejscem jego narodzin - przysposobiło go, jak najlepsza z matek. Temu miastu nieraz dziękował za swoje młodzieńcze lata, za wykształcenie i warunki, jakie mu stworzyło do pracy twórczej. Wszystkie te dobre słowa przywoływały też postać cichego, pełnego ciepła człowieka, który potrafił kochać Boga i ludzi. Wielkim uczuciem darzył swą zmarłą przed kilkoma laty żonę Barbarę, kochał swoich bliskich, ale kochał także anonimowych odbiorców swojej muzyki. Dzięki tej muzyce – jak ktoś trafnie zauważył – cząstka Wojciecha Kilara pozostanie w każdym z nas na zawsze.
Spośród słów, którymi żegnano Kompozytora padły też słowa szczególnie mi bliskie, może dlatego, że po śmierci bł. Jana Pawła II stały się moim mottem na resztę życia. Przywołał je w katowickiej archikatedrze prezydent Katowic pan Piotr Uszok. Z uczestnikami uroczystości pogrzebowych podzielił się wspomnieniem rozmowy, jaką kiedyś odbył z Wojciechem Kilarem. Kompozytor zwierzył się, że nie tylko nie boi się swojego przemijania, ale przeciwnie, lubi je. Mówca podkreślił zbieżność tego poglądu, z tym, jak do przemijania odniósł się kiedyś bł. Jan Paweł II. „Zatrzymaj się. To przemijanie ma sens. Ma sens!” – podkreślił z mocą papież-Polak.
To słowa człowieka, który mógłby o sobie powiedzieć za św. Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem…”. Brzmią w moim sercu nieustannie, a gdybym miała o nich zapomnieć, stanę nad grobem, gdzie złożono urnę z prochami Wojciecha Kilara – człowieka, który nie bał się przemijania, bo potrafił kochać. Zatrzymam się w tym samym miejscu mego parafialnego cmentarza, gdzie przez kilka ostatnich lat widywałam postać siwowłosego starszego Pana o ciepłych oczach, pochylonego nad grobem ukochanej żony. Tak! To przemijanie ma sens.