Kobieta potrzebna od zaraz!
Jaki wpływ na kondycję społeczeństwa, rodziny, ale także Kościoła mają lub powinny dziś mieć kobiety? To pytanie, na które próbuje znaleźć odpowiedź wiele osób, wspólnot religijnych i grup społecznych.
2014-03-08
„To w kobietach należy upatrywać nadziei na ocalenie świata: «Społeczeństwo, które jest zepsute przez mężczyzn, będzie uratowane przez kobiety, ale społeczeństwo, w którym zepsute są kobiety, jest już nie do uratowania» – to starożytne przysłowie przypomniał kard. Joachim Meisner z Kolonii, w kazaniu do pątniczek zgromadzonych w minionym roku w Piekarach Śląskich na tradycyjnej pielgrzymce kobiet.
Na ile jest ono aktualne w czasach, w których żyjemy? Jaki wpływ na kondycję społeczeństwa, rodziny, ale także Kościoła mają lub powinny dziś mieć kobiety? To pytania, na które próbuje znaleźć odpowiedź wiele osób, wspólnot religijnych i grup społecznych.
Aby te poszukiwania były twórcze, trzeba dziś wyzbyć się wielu uprzedzeń i niesprawiedliwych oraz nieprawdziwych – a niestety bardzo rozpowszechnionych – opinii. Zwłaszcza jedna z nich – wypowiadania pod adresem Kościoła – wydaje się drastycznie odbiegać od faktów. Zwolennicy tej teorii opierają się na wybiórczo potraktowanych cytatach z Pisma Świętego czy z nauczania Ojców Kościoła. Ich „armatnimi nabojami” są zwykle te fragmenty listów św. Pawła, które wskazują jakoby na podrzędność kobiet, ich niedoskonałość, winę za upadek rodzaju ludzkiego i potrzebę bycia poddaną mężom oraz konieczność milczenia w Kościele.
Tymczasem, jeśli ktoś sięgnie do historii Kościoła, bez większego trudu zauważy, że kobiety odgrywały w nim zawsze bardzo znaczącą rolę, zwłaszcza w porównaniu z ograniczonymi możliwościami, jakie dawało im świeckie prawodawstwo i obyczaje panujące na przestrzeni wieków. Dość przypomnieć takie kobiety, jak choćby św. Katarzynę ze Sieny, która miała wpływ na ważne decyzje samego papieża Grzegorza XI, św. Klarę, która wraz ze św. Franciszkiem zainicjowała reformy w Kościele czy reformatorkę Karmelu – św. Teresę z Avili. Także rola wielu polskich kobiet w Kościele była i jest niebagatelna. Niektóre zakładały zgromadzenia zakonne, zgromadzenia i stowarzyszenia dla świeckich, wychodziły z rozmaitymi, często pionierskimi – i to w skali świata – inicjatywami charytatywnymi i same je prowadziły, angażowały się w zakładanie i pracę rozmaitych instytutów życia duchowego czy rodzinnego, we wspierane przez Kościół dzieła ochrony ludzkiego życia itd. Zdarzało się, że napotykały w tym na rozmaite trudności, ale nigdy nie z tego powodu, że to one – kobiety, je podejmowały.
Kobiety w Kościele zawsze wyraźnie zaznaczały swą obecność, ale i Kościół wiele zrobił dla kobiet. Historycy wskazują, że „chrześcijaństwo było (…) prawdziwą mentalną rewolucją, gdyż głosiło, że kobieta i mężczyzna są równi pod względem godności”. Co jest oczywiste, uwzględniało ono przy tym podział ról między płciami i związane z tym funkcje rodzinne. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa znacznie dowartościowano też macierzyństwo, widząc w nim nie tylko fakt biologiczny, ale doceniono rolę, jaką kobieta spełnia w formowaniu człowieka. Ten sam św. Paweł, któremu niektórzy przypisują dyskryminację kobiet, przyrównał Kościół do oblubienicy (a więc do kobiety) i stale podkreślał, że z Oblubieńcem – Chrystusem łączy ją relacja miłości, a nie poddania. Kościół starał się też od początku chronić kobietę, np. sprzeciwiając się aborcji, która w starożytności była dość powszechnie aprobowana, czy kategorycznie sprzeciwiając się powszechnej praktyce zabijania dziewczynek. Pierwsi chrześcijanie nie stosowali także tzw. „podwójnej moralności”, a zamiast tego stawiali wobec kobiet i mężczyzn te same wymagania wierności. Kościół zawsze wspomagał także wdowy, których los w świeckim społeczeństwie był nieraz bardzo ciężki. Zapewniał im pomoc materialną, a one z kolei skutecznie angażowały się w dzieła apostolskie i charytatywne. Kościół dowartościowywał kobiety także pod względem duchowym. Wystarczy prześledzić stare żywoty świętych, aby odkryć, że kobieta wcale nie była uważana za mniej ważnego świadka Chrystusa.
Oczywiście i wewnątrz Kościoła zdarzało się, że chrześcijańska koncepcja równej godności obu płci w niektórych okresach jego historii przegrywała z negatywnymi stereotypami na temat kobiety i napotykała na trudności w jej stałym ugruntowaniu się w środowisku kościelnym. Zresztą ten proces tu i ówdzie ciągle jeszcze nie jest zakończony. Zwracał na to uwagę już papież Jan Paweł II w swoim „Liście do kobiet”, nawołując do „odnowy wierności wobec ducha Ewangelii, która właśnie w odniesieniu do kwestii wyzwolenia kobiet spod wszelkich form ucisku i dominacji, głosi zawsze aktualne orędzie płynące z postawy samego Chrystusa”. Także jego następcy na Stolicy Piotrowej wyszli z założenia, że aby przywrócić pełną godność kobietom, trzeba powrócić do źródeł Ewangelii i naśladować Chrystusa. Na każdy bowiem dar – zarówno kobiecości jak i męskości – trzeba spojrzeć w świetle Ewangelii.
Warto zauważyć, że papież Franciszek już niejeden raz wskazywał na potrzebę nieodzownego wkładu kobiet w życie społeczne, posługę duszpasterską w Kościele oraz w refleksję teologiczną. Wyraził też pragnienie ich większej obecności w życiu Kościoła. Ale choć rola współczesnych kobiet w tej dziedzinie jest ważna, to – jak zaznaczył Ojciec Święty – przed kobietą stoi trudne zadanie, bo musi ona łączyć ją ze swoją rolą w rodzinie, w której nikt inny nie jest w stanie jej zastąpić. „Dary delikatności, szczególnej wrażliwości i czułości, w które bogaty jest geniusz kobiecy stanowią nie tylko autentyczną siłę dla życia rodzinnego, by promieniował klimat pogody ducha i harmonii, ale jest tym, bez czego niemożliwe byłoby zrealizowanie ludzkiego powołania”– powiedział Ojciec Święty. I trudno jest się z nim nie zgodzić, bo to właśnie zdrowie i dobrobyt rodziny, pojmowanej jako „Kościół domowy”, jest warunkiem zdrowia i dobrobytu całego Kościoła i społeczeństwa. A więc „obecność kobiety w środowisku domowym okazuje się bardziej niż kiedykolwiek niezbędna, aby przekazywać przyszłym pokoleniom zdrowe zasady moralne i samą wiarę”– podkreśla Papież.
Czego więc życzyć kobietom w dniu ich święta, oprócz powszechnego szacunku należnego ich płci i roli, jaką mają do odegrania w świecie i Kościele? Może właśnie tego, aby uczyły się z miłością patrzeć na swoje szeroko pojęte powołanie, a w razie trudności w jego rozeznaniu czy właściwym rozłożeniu akcentów, by z ufnością zwracały się do Maryi. To Ona – Matka Boża jest specjalistką i mistrzynią w rozeznawaniu woli Bożej i wypełnianiu swoich ról wynikających z kobiecości.