Matka ludzkich spraw
Wystarczyła jedna prośba Matki: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Nie pomyliła się. W żadnej sprawie. Jezus nie mógł odmówić swojej Matce, choć jeszcze „nie nadeszła godzina”.
2017-06-05
„W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów”.
Ewangelista nie wyjaśnia czyje wesele odbywało się w Kanie. Ponieważ jednak Kana Galilejska oddalona jest zaledwie 7 km od Nazaretu, a św. Jan pisze najpierw, że „była tam Matka Jezusa”, a dopiero potem dodaje: „Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów”, to owo „także” pozwala się domyślać, że to przede wszystkim Maryja była gościem weselnym kogoś ze swoich krewnych lub przyjaciół. W całym zdarzeniu nie chodzi jednak o rangę gości; nie to jest w niej najważniejsze.
Aby to zrozumieć trzeba cofnąć się w przeszłość. Trzydzieści lat wcześniej… Zacisze skromnej izdebki rodzinnego domu, młodziutka Maryja, niezwykły Gość… I słowa przedziwnej obietnicy: „On będzie wielki. Będzie nosił imię: Syn Najwyższego. Jemu Pan Bóg da tron Dawida, Jego Ojca, i będzie na wieki Królem nad plemieniem Jakuba. Jego panowanie nie będzie mieć końca".
Maryja dobrze zapamiętała te słowa. Dotyczyły przecież Jej Syna. Jej Syna, który był zarazem Synem Najwyższego Boga. Tak powiedział Anioł. Trzydzieści lat nosiła je w swoim sercu. Nie potrzebowała dowodu. Wierzyła bez zastrzeżeń. Ale inni? Przecież nie usłyszeli tego, co Ona? Są tylko ludźmi, potrzebują jakiegoś znaku, choćby maleńkiego. Po co jeszcze czekać z objawieniem im tak wielkiej Miłości Boga… Tak sobie być może myślała, kiedy spostrzegła – uważna, jak to kobieta – że gospodarze „nie mają już wina”. Po co im ten wstyd w tak pięknym dniu, to dobrzy ludzie, nic ich dziś nie powinno zmartwić. Ale przecież jest tu Jezus – Syn Boga Najwyższego. Była pewna, że niczego Jej nie odmówi, dlatego niezrażona pierwszą reakcją Syna, zwróciła się do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Domyślając się, że to, co uczyni Jezus może wzbudzić ich sprzeciw, lub przynajmniej wprawi ich w zdumienie. Nie pomyliła się. W żadnej sprawie. Jezus nie mógł odmówić swojej Matce, choć jeszcze „nie nadeszła godzina”. Uprzedzeni przez Maryję słudzy, nie wahali się spełnić dziwnego polecenia Jezusa, a młodej parze nic nie zakłóciło radości tego dnia.
Wystarczyła jedna prośba Matki. O tej prośbie pamiętali zapewne także polscy biskupi, którzy za zgodą papieża Pawła VI, 4 maja 1971 roku wprowadzili do polskiego kalendarza liturgicznego Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Święto to obchodzimy w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego z tego powodu, że – jak podają Dzieje Apostolskie – w chwili Zesłania Ducha Świętego w Wieczerniku obecni byli wszyscy Apostołowie, którzy „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego” (Dz 1, 14). Od tamtej chwili Maryja, Matka Kościoła, towarzyszy Kościołowi w świecie: wszystkim Jego sprawom – małym i wielkim – i każdemu z nas.