Powołanie chorych i służących chorym
Spróbujmy dzisiaj jako posługujący chorym i określani przez św. Jana Pawła II jako słudzy życia, oraz jako osoby chore, niepełnosprawne i osłabione wiekiem, spojrzeć na swoje życie właśnie w tym kluczu – kluczu powołania.
2015-06-28
Homilia Krajowego Duszpasterza Apostolstwa Chorych w Polsce wygłoszona podczas Mszy świętej transmitowanej przez Polskie Radio
z bazyliki Krzyża Świętego w Warszawie, w niedzielę 28 czerwca
Mdr 1,13-15; 2,23-24; Ps 30,2.4-6.11-13; 2 Kor 8,7.9.13-15; 2 Tm 1,10b; Mk 5,21-43
Świętujemy w tym roku 90-lecie Apostolstwa Chorych – wspólnoty osób chorych, która powstała w jednej z holenderskich parafii. Proboszczem jej był ks. Jakub Willenborg. Pragnął on odnowić życie duchowe w swojej parafii przez organizowanie trzydniowego nabożeństwa eucharystycznego dla chorych. Na teren Polski Apostolstwo Chorych zostało zaszczepione dzięki lwowskiemu kapelanowi szpitalnemu, ks. Michałowi Rękasowi. Pod wpływem Adeli Głażewskiej, osoby chorej, matki kapłana, ofiarującej swoje cierpienia za kapłanów, rozpowszechnił on duchowość Apostolstwa Chorych: ofiary cierpienia w łączności z Chrystusem za Kościół święty, na terenie całej Polski. Wydawał miesięcznik – list do osób chorych i niepełnosprawnych oraz prowadził audycje radiowe.
Wiele zmieniło się od tamtych czasów. Powstało wiele inicjatyw społecznych i kościelnych służących strukturalnie pomocą osobom chorym i niepełnosprawnym. Nie zmieniła się jedna rzecz, obecna za czasów ks. Willenborga i ks. Rękasa, a o którą musimy zadbać współcześnie: konieczność troski o duchowość zarówno samych osób chorych i niepełnosprawnych, jak i tych, którzy im posługują. Żadne działania strukturalne nie zmienią serca człowieka, nie uzdrowią jego osamotnionego serca, nie wprowadzą do niego pokoju i radości; mogą jedynie wspomóc rozwój duchowy człowieka. Troska o duchowość szeroko rozumianą: jako podjęcie odpowiednich metod leczenia, jako budowanie relacji na płaszczyźnie międzyludzkiej oraz w wymiarze człowiek-Bóg, troska o odkrywanie życia jako powołania, wydaje się być palącą kwestią naszych czasów. Troska ta wpisuje się w całościowo rozumiane zdrowie człowieka, nie tylko cielesne, ale także psychiczno-duchowe. Zdrowie określone w języku łacińskim jako „salus” posiada – przypomnijmy – jeszcze jedno znaczenie: zbawienie.
Siostry i bracia
Spróbujmy dzisiaj jako posługujący chorym i określani przez św. Jana Pawła II jako słudzy życia, oraz jako osoby chore, niepełnosprawne i osłabione wiekiem, spojrzeć na swoje życie właśnie w tym kluczu – kluczu powołania. Zastanówmy się, do czego Bóg obecnie nas wzywa? Szukając odpowiedzi na to pytanie otwórzmy się na Słowo Boże.
Św. Marek w 5. rozdziale Ewangelii ukazuje Jezusa działającego w mocy Ducha. Jezus spotyka ludzi dotkniętych i obciążonych różnymi chorobami na duszy i na ciele. Nie boi się wchodzić w trudne sytuacje naznaczone cierpieniem. Wręcz odwrotnie, ludzka bieda niejako przyciąga Go. Ludzie zaś widząc Jezusa ogarniętego mocą Ducha szukają u Niego pomocy, cisną się by się Go dotknąć, posłuchać Go. Również współcześnie przychodzimy do tych, którzy posiadają Bożego Ducha i żyją według Niego; szukamy u takich osób wsparcia i mądrości. „Osobami duchowymi”, czyli ogarniętymi Bożym Duchem są nie tylko kapłani współpracujący z otrzymaną w dniu święceń łaską sakramentu, ale także osoby świeckie: ojcowie rodzin, matki, lekarze, pielęgniarki, wolontariusze, osoby konsekrowane. To co charakteryzuje powołanych do służby chorym, „osoby duchowe” (w tym znaczeniu, o którym przed chwilą powiedzieliśmy) to pragnienie służby życiu.
Ważną grupą uczestników majowej pielgrzymki osób chorych i niepełnosprawnych z Archidiecezji Katowickiej do Lourdes byli lekarze, pielęgniarki oraz wolontariusze, którzy dobrowolnie poświęcili swój czas dla chorych. Jedna z opiekunek osoby niepełnosprawnej rozeznała decyzję wyjazdu do Lourdes podczas modlitwy. Aby stworzyć wspólnotę ponad 400 osób jadących pociągiem przez 35 godzin w jednym kierunku konieczna była wzajemna współpraca i zrozumienie zarówno ze strony personelu medycznego, jak i osób chorych. Spotkanie z Matką, Uzdrowieniem Chorych i Jej Synem oraz doświadczenie wspólnoty prowadziło niejednego z nas, uczestników pielgrzymki do uzdrowienia duchowego. Podczas pielgrzymki kolejny raz ofiarowaliśmy Matce Najświętszej całe Apostolstwo Chorych.
Siostry i bracia
Widząc w dzisiejszej ewangelii opis uzdrowienia i wskrzeszenia oraz przywołując potwierdzony fakt 69. cudownych uzdrowień mających miejsce przez wstawiennictwo Matki Bożej z Lourdes, zastanawiamy się: czy Jezus obiecuje wszystkim takie uzdrowienia i powstania z martwych? Odpowiedź na to pytanie nie jest proste, jest tajemnicą, jest tajemnicą samego Boga. Spróbujmy jednak w duchu wiary i z pokorą w sercu dotknąć tej tajemnicy.
W ewangelii Jezus ukazując swoją potęgę, bierze ludzkie losy w swoje ręce (w realistyczny sposób ukazuje to w swoim obrazie Wskrzeszenie córki Jaira rosyjski malarz Ilia Repin). Jezus prowadzi nas do swojego Ojca. Jego Ojciec – jak poznajemy to dzięki Objawieniu – nie jest Bogiem umarłych, ale Bogiem żywych. Pragnienie życia, pragnienie zdrowia obecne w każdym z nas jest częścią Bożego planu stworzenia; ono jest wyryte w naszej naturze. To pragnienie nieraz wyrażamy w modlitwach wstawienniczych, w mszach świętych ofiarowanych za chorych, w których prosimy o łaskę uzdrowienia, w nabożeństwach lourdzkich połączonych z indywidualnym błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. Jezus wysłuchuje naszych modlitw i zawsze prowadzi nas ku życiu, „ku nieśmiertelności” (Mdr 1, 15), choć nie zawsze eliminuje choroby. Doświadczamy w starości utraty sił, a ostatecznie na każdego z nas czeka śmierć; ona – jak przywołuje to autor Księgi Mądrości – przyszła „na świat przez zawiść diabła” (Mdr 2, 24) i „Bóg jej nie uczynił” (por. Mdr 1, 13). Jednak nie na niej wszystko się kończy, nie ona zwycięża. Wskrzeszenie córki Jaira jest zapowiedzią zmartwychwstania Chrystusa, ono staje się także zapowiedzią naszego zmartwychwstania, naszego życia, naszego szczęścia. Uzdrowienia dokonywane przez Jezusa, podobnie jak za czasów Jego ziemskiej obecności, tak i współcześnie, na przykład w Lourdes, nie są celem same w sobie, ale są znakami życia, szczęścia, są zapowiedzią zbawienia. One prowadzą do chwały Bożej. Niedawno otrzymałem informację od lekarza prowadzącego ciężko chorą osobę. Pani Sabina cierpiąca i poddająca się leczeniu, mówiła w najtrudniejszych chwilach: „Bądźcie szczęśliwi, bo ja jestem szczęśliwa”. Źródłem jej szczęścia jest sam Chrystus zamieszkały w zdrowej duszy, choć jej ciało cierpi. Wewnętrzne szczęście jest zapowiedzią Szczęścia Wiecznego.
Siostry i bracia
Zdarza się, iż nie jesteśmy świadomi wielkiego cierpienia ludzi. Dotykamy tej tajemnicy, gdy ktoś bliski zachoruje. Postawa przełożonego synagogi troszczącego się o zdrowie swojej córki pokazuje wartość działań wspólnotowych i zorganizowanych na rzecz osób chorych, niepełnosprawnych i osłabionych wiekiem najpierw w rodzinie, ale także i w społeczeństwie. Konieczność tych działań zapobiega osamotnieniu, które nieraz spotyka osoby chore i starsze wiekiem. Nic nie zastąpi obecności drugiego człowieka, szczególnie osób z najbliższej rodziny przy człowieku umierającym. Jak mawiał ks. Eugeniusz Dutkiewicz, krajowy duszpasterz hospicjów w Polsce, śmierć jest doświadczeniem wejścia w sacrum. To sacrum obejmuje nie tylko odchodzącego, ale także i najbliższych, towarzyszących umierającemu. Jezus przychodząc do niego, przychodzi również do towarzyszących mu, przypominając o Swojej obecności i o tym, iż On nad wszystkim panuje w życiu, a Jego miłość przekracza granicę życia doczesnego.
Jak wielką więc łaską jest towarzyszenie osobom chorym, umierającym! Jest to dar, ale także i zadanie. Towarzyszenie osobom chorym jest wypełnieniem misji królewskiej, którą na mocy sakramentu chrztu świętego każdy z nas posiada. Prośmy Jezusa, Lekarza naszych dusz i ciał, uzdrawiającego nasze serca z oziębłości i małości naszej miłości, abyśmy potrafili odkrywać tę misję wobec chorych. „Wystarczy tylko chcieć” – takie słowa wypisane są na słupie przy wejściu do domu Misjonarek Miłości w Katowicach, do którego przychodzą osoby bezdomne. „Wystarczy tylko chcieć”, aby pomóc jako wolontariusz w hospicjum, jako sąsiad wobec chorego sąsiada, na przykład proponując, przyjście kapłana i odprawienie przez niego mszy świętej przy łóżku chorego. Kilka dni temu miałem łaskę odprawienia takiej mszy przy 100-letniej osobie w jej mieszkaniu, co dokonało się na zaproszenie rodziny i sąsiadów oraz przy ich licznej obecności. Prawdziwe święto w bloku mieszkalnym.
Siostry i bracia
Istnieje wiele inicjatyw służących dobru duchowemu osób chorych. Z duszpasterstwa chorych, z towarzyszenia im rodzi się nieraz apostolstwo chorych, czyli pragnienie ofiarowania Panu Jezusowi swoich cierpień za Kościół, jak dokonuje się to w życiu wspomnianej w homilii Pani Sabiny.
50 lat temu zrodziła się w sercu drugiego sekretarza Apostolstwa Chorych, ks. Jana Szurleja, inicjatywa, aby 6 lipca, we wspomnienie Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, patronki Apostolstwa Chorych, zaprosić osoby chore na Jasną Górę. W tym roku tego samego dnia również spotkamy się u stóp Matki Bożej prosząc Ją o uzdrowienie. Dzięki Matce Bożej i osobom chorym Częstochowa i Lourdes są miastami partnerskimi! Serdecznie zapraszam Was na Jasną Górę 6 lipca i proszę innych o pomoc w zorganizowaniu przejazdu. Amen.