Dlaczego in vitro jest grzechem?
Katoliccy posłowie, którzy zagłosowali za rządową ustawą o in vitro popełnili grzech ciężki. Wyrazili oni bowiem zgodę na aborcję, czyli zniszczenie ludzkiego życia. Do tego wszak sprowadza się selekcja ludzkich zarodków, ich mrożenie, a w konsekwencji zabijanie.
2015-08-03
Pierwszy raz o in vitro i możliwości poczęcia dziecka poza organizmem matki z pominięciem aktu małżeńskiego usłyszałam wiele lat temu. Byłam wówczas młodą mężatką od kilku lat oczekującą z niecierpliwością na to, by Bóg obdarzył mnie i mojego męża łaską rodzicielstwa. W tamtych czasach niewiele mówiło się na ten temat; nie pamiętam nawet czy używano terminu „in vitro”. Z pewnością częściej posługiwano się określeniem „dziecko z probówki”. Oczywiście nie bralibyśmy nigdy pod uwagę takiej możliwości, nawet gdyby się okazało, że nie możemy mieć dzieci, ale też nie bardzo potrafiłam zrozumieć sprzeciwu Kościoła wobec tego sposobu zrealizowania swego największego marzenia przez pary, które tego pragną, a inaczej nigdy nie mogłyby się cieszyć macierzyństwem i ojcostwem. Mój sposób rozumowania był dość powszechny, ale ja i podobni do mnie ludzie mamy na swoje usprawiedliwienie to, że nikt nam dokładnie nie wyjaśnił, na czym właściwie polega zło in vitro, nie wspominając już o „skutkach ubocznych” w postaci niszczonych ludzkich istnień. Dziś już mało kto mógłby się w ten sposób usprawiedliwiać. Gdyby jednak ktoś taki się znalazł, gorąco odsyłam go do treści pewnego wywiadu, który opublikowano w tegorocznym, 28 numerze tygodnika „Gość Niedzielny”, pod tytułem „Grzechy posła”. Tytuł ten uzasadniony jest niedawnym głosowaniem w polskim parlamencie, podczas którego większością głosów posłowie ośmielili się zadecydować o życiu jednych, a śmierci innych ludzi. Wywiad ten redaktor Bogumił Łoziński przeprowadził z ks. profesorem Stanisławem Warzeszakiem – wykładowcą teologii moralnej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, pełniącym jednocześnie funkcję krajowego duszpasterza służby zdrowia.
Ksiądz Profesor uzasadnia w nim twierdzenie, że katoliccy posłowie, którzy zagłosowali za rządową ustawą o in vitro popełnili grzech ciężki. Wyrazili oni bowiem zgodę na aborcję, czyli zniszczenie ludzkiego życia. Do tego wszak sprowadza się selekcja ludzkich zarodków, ich mrożenie, a w konsekwencji zabijanie. Winę za śmierć tych zarodków ponoszą nie tylko osoby bezpośrednio zaangażowane w in vitro, ale także każdy poseł głosujący za tą ustawę. To tzw. udział w „grzechu cudzym”. Ustanawiając bowiem takie, a nie inne prawo, uczestniczy się w grzechu tych, którzy to prawo stosują. Ponadto naruszony zostaje fundamentalny porządek, a prawodawcy uczestniczą w tworzeniu struktur zła. „Takie grzechy są w sposób szczególny napiętnowane przez Jezusa w Ewangelii, gdy oskarża faryzeuszy” – podkreśla ks. Stanisław Warzeszak.
W wyniku poparcia in vitro zerwana zostaje komunia z Bogiem, a katolik popełniający tak ciężki grzech sam wyłącza się ze wspólnoty duchowej i moralnej Kościoła, co oznacza, że nie może on przystępować do Komunii, choć prawo kościelne nie określa zerwania komunii z Bogiem w wyniku poparcia in vitro terminem kanonicznej ekskomuniki. Gdyby mimo to przyjął Komunię, popełnia dodatkowo grzech świętokradztwa
Podczas głosowania za ustawą o in vitro doszło również do publicznego zgorszenia. „Jeśli ktoś twierdzi, ze jest katolikiem, jest za życiem i dlatego będzie promował in vitro, to ewidentnie gorszy tych, którzy zaczną go naśladować, twierdząc to samo” powiedział ksiądz Profesor, wyjaśniając dlaczego w tym konkretnym przypadku doszło do popełnienia nie tylko indywidualnego grzechu, ale także grzechu w wymiarze publicznym. Zgorszenie powoduje, ze ktoś inny przez nas staje się gorszy.
Trudno tez znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie dla tych, którzy dopuścili się tego grzechu. Nieprawdą jest – jak wielu posłów próbuje się tłumaczyć – że poparli rządową ustawę, bo uważają, ze ogranicza ona zło obecnego stanu, w którym nie ma żadnych regulacji i tym samym postąpili zgodnie z nauczaniem Kościoła, które mówi, że jeśli nie można uchwalić prawa zakazującego in vitro, warunkowo można głosować za prawem ograniczającym negatywne skutki tej metody. Wyjaśniając, na czym polega błąd ich rozumowania, ks. prof. Warzeszak stwierdził, ze by tak było, taka ustawa musiałaby zawierać zakaz niszczenia i mrożenia ludzkich zarodków, a tak niestety nie jest. Przeciwnie – przyjęto rozwiązania bardzo liberalne, które w żaden sposób nie chronią ludzkiego życia. Trzeba jednak pamiętać, ze nawet gdyby w czasie procedury in vitro nie dochodziło do zabijania zarodków, bo na przykład wytwarzane byłyby tylko dwa i oba wszczepiono by do organizmu kobiety, in vitro nadal byłoby grzechem, gdyż poczęcie dziecka na tej drodze narusza porządek prokreacyjny. Nie sa to tylko argumenty religijne. Wszystkich bowiem ludzi obowiązuje porządek naturalny rozpoznawalny własnym rozumem. Biotechnologia próbuje łamać ten porządek, który powinien być zachowany choćby tylko z tego powodu, że człowiek ma godność i jako taki powinien być traktowany zawsze jako cel sam w sobie, a nie środek do celu. Co ciekawe, autorem tego twierdzenia nie jest Kościół, lecz sformułował je niekatolicki filozof Emanuel Kant. Stąd też wielu zwolenników in vitro, by usprawiedliwić prawo dysponowania życiem ludzkim musi się aż uciekać do zanegowania faktu, że zarodek jest człowiekiem.
Tyle o samym grzechu in vitro. Lecz jeśli jest grzech, jest również ten, który go popełnił – grzesznik. Kościół nie pragnie skupiać się na samym grzechu, ponieważ jest ze swej natury wspólnotą pojednania. Nikogo nie pragnie odciąć od łaski przebaczenia i nawrócenia. Także poseł, który głosował za przyjęciem tej grzesznej ustawy może wrócić do wspólnoty Kościoła. Musi tylko wyznać swój grzech podczas spowiedzi sakramentalnej, szczerze za niego żałować z przekonaniem, że gdyby jeszcze raz mógł zagłosować byłby za odrzuceniem ustawy in vitro. W przypadku grzechu w wymiarze publicznym – a takim było głosowanie „za” w tej sprawie – nie wystarczy nawrócenie wewnętrzne. Powinno być ono poparte publicznym wyrażeniem żalu, przyznaniem się do błędu i prośbą o przebaczenie, skierowaną do tych, którzy poczuli się zgorszeni.
(oprac. na podstawie wywiadu udzielonego "Gościowi Niedzielnemu" przez ks. prof. Stanisława Warzeszaka)