Starzeć się z młodym sercem
Babciom i Dziadkom w ich świątecznych dniach...
2016-01-21
Starość. Do każdego z nas przychodzi nie w porę, za wcześnie – niepotrzebna i niekochana. Zawsze wyprzedza naszą świadomość własnego wieku, czasu który za nami, z niedowierzaniem każąc patrzeć na ten, który nam jeszcze pozostał. Przecież gdzieś w środku ciągłe czujemy się młodzi, ciągłe jeszcze mamy czas, by się zestarzeć! Ze zdumieniem obserwujemy pierwsze zmarszczki i pierwsze siwe włosy, z przykrością przyjmujemy życzliwy przecież gest ustąpienia miejsca w autobusie, a kiedy wchodzimy na nasze drugie czy trzecie piętro, kołaczące niespokojnie serce przypomina, że to chyba już… nie te lata.
Mówią: „Starość się Panu Bogu nie udała”, a przecież nie sposób nie przyznać racji Philowi Bosmansowi i Florianowi Wernerowi, którzy piszą: „Starzenie się nie jest żadną katastrofą. Podeszły wiek wcale nie musi być nieszczęściem. Naucz się starzeć z młodym sercem. To wielka sztuka. W dawnych, wysoko stojących kulturach starzy ludzie, ze swoim doświadczeniem życiowym, spokojem i opanowaniem, rada i mądrością; byli bardzo wysoko cenieni. (…) W starych ludziach są ukryte skarby. Powinniśmy znaleźć czas i chęć, aby je odkryć. Jakżeż zbawienną pomocą sa oni dla nas: świadomi biegu świata, nie mający już żadnych iluzji. Jakże wartościowi są dla nas! Sama ich chicha obecność świadczy o prawdziwej wartości życia”.
Mimo wszystko boimy się starości. Czyż nie dlatego tak rozpaczliwie się przed nią bronimy, że starość jest siostrą… śmierci? Lęk przed starością, to w gruncie rzeczy lęk przed śmiercią. A przecież gdyby nasza wiara była choć tak maleńka jak ziarnko gorczycy, ten lęk mógłby stać się spokojnym i przyjaznym oczekiwaniem na nowe życie. Nasze życie nie kończy się w grobie; mamy przed sobą wspaniałą przyszłość. To tak, jak z pszenicznego ziarna, które obumiera będzie znowu wspaniały kłos i złote ziarno. Gdybyśmy tylko potrafili naprawdę uwierzyć… tak jak autorzy tych słów: „Kiedy się zestarzejesz, będziesz już z całą pewnością wiedzieć, że się zbliżasz do krańca świata i że pewnego dnia wpadniesz zawrotnie głęboko, a mimo to pozwól sobie spokojnie spaść, bo wpadniesz w otwarte dłonie i czułe ramiona nieskończenie kochającego Boga”.