„Zrobić co trzeba”
Organizatorzy tegorocznych rekolekcji wielkopostnych dla niepełnosprawnych pensjonariuszy i innych osób związanych z Ośrodkiem „Najświętsze Serce Jezusa”, w Rudzie Śląskiej-Halembie, zapewne kierując się zasadą, że „słowa uczą, ale przykłady pociągają”, postanowili, że każdym z rekolekcyjnych dni „zaopiekują się” inni, niezwykli – szczególnie młodzi – ludzie.
2016-03-09
Ludzie ci, niezależnie od czasów w których żyli, byli nie tylko wybitnymi przedstawicielami własnych epok, ale do dziś, dla współczesnego pokolenia Polaków mogą być i są wzorem chrześcijańskich i patriotycznych postaw.
O ile patronami pierwszego dnia rekolekcji, odbywających się w pobliskim kościele p.w. Matki Bożej Różańcowej w poniedziałek 7 marca, byli przedstawiciele dość zamierzchłych czasów, tacy jak św. Jadwiga Andegaweńska, św. Kazimierz Królewicz, św. Stanisław Kostka czy św. Karolina Kózkówna, o tyle we wtorek, 8 marca, spośród licznych bohaterów wybrano reprezentantów dużo nam bliższego okresu, pochodzących z XX wieku, którzy uczą nas patriotyzmu, ukochania Kościoła i najważniejszych cnót, wartych najwyższej ceny – a mianowicie kandydata na ołtarze ks. Jana Machę oraz legendarną „Inkę” – Danutę Siedzikównę.
Przed rozpoczęciem kolejnego dnia rekolekcji uczestnicy złożyli do koszyczków przyniesione do świątyni listy, które wcześniej, za wzorem św. Stanisława Kostki, napisali do Matki Bożej. Niektóre z nich zostaną odczytane w ostatnim dniu rekolekcji. W nastrój drugiego dnia rekolekcji ich uczestników wprowadził hymn „Gaude Mater Polonia” – „Ciesz się Matko Polsko”, śpiewany od lat podczas inauguracji roku akademickiego na polskich uczelniach. Prowadzący rekolekcje kapelan Ośrodka, a zarazem dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego ks. dr hab. Antoni Bartoszek serdecznie powitał wszystkich zebranych a wśród nich szczególnego gościa, jakim okazała się Pani profesor Dagmara Drzazga, twórczyni dokumentalnego filmu o jednym z bohaterów tego dnia rekolekcji – Słudze Bożym ks. Janie Masze. Po wstępnej modlitwie prowadzonej przez jedną z opiekunek Ośrodka, wzywającej uczestników rekolekcji do „rozbudzenia świata” dla miłosiernej miłości Boga i wyświetleniu fragmentu filmu, Pani profesor w sugestywny, bardzo osobisty i wzruszający sposób przybliżyła uczestnikom rekolekcji tę niezwykłą postać bohatera – młodego, śląskiego kapłana, na którego dane jej było spojrzeć nie tylko oczami filmowca, ale także człowieka, który niejako na nowo odkrył dla siebie i dla innych wielkie bohaterstwo i świętość tego zwykłego-niezwykłego człowieka. Postać ks. Jana Machy szczególnie bliska powinna być mieszkańcom Rudy Śląskiej. Urodził się on bowiem w pobliskim Chorzowie, zaś jego pierwszą i jedyną placówką duszpasterską stała się parafia św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Po przyjęciu święceń kapłańskich rozpoczął w niej swoją posługę dokładnie w dniu wybuchu II wojny światowej. W czasach hitlerowskiego terroru, kiedy Polakom zabroniono jakiegokolwiek organizowania się, ten młody kapłan nie miał żadnych wątpliwości, że tego zakazu nie wolno przestrzegać, gdy ludzie wokół cierpią taką niedolę i niedostatek. Wraz z kilkoma innymi śmiałkami w tym polskim mieście, które oklejone swastykami wcale nie wyglądało na polskie miasto, założył organizację charytatywną pod nazwą „Konwalia”. Niestety, ktoś zadenuncjował jej działanie. Młodego kapłana i jego współpracowników aresztowano i osadzono w więzieniu – początkowo w Mysłowicach, a potem w Katowicach. Szczególnie przejmująco i mocno wybrzmiały słowa, zawarte także w ostatnim liście, jaki ks. Jan Macha – męczennik za wiarę i za Ojczyznę – skierował do rodziców i rodzeństwa, na kilka godzin przed egzekucją poprzez ścięcie gilotyną w katowickim więzieniu. Wezwał ich do przebaczenia i do rezygnacji z rozpaczy po nim. Napisał z pokorą: „Bez jednego drzewa las lasem zostanie… bez jednego człowieka świat się nie zawali”. Choć żył zaledwie 28 lat, odchodził ze świadomością posiadania czystego sumienia i „spełnionego życia”. Tłem dla przedstawienia tego faktu była scenka odegrana przez uczestników rekolekcji. Przy stole nakrytym białym obrusem, na którym obok krucyfiksu ustawiono portret „Hanika” (jak w rodzinie nazywano ks. Jana) siedzi kobieta (prawdopodobnie mająca przedstawiać matkę zamordowanego kapłana). Z pudełka z drogimi sobie pamiątkami wyjmuje i czyta ostatni list swego syna, napisany kiedy po 4 miesiącach aresztu, w katowickim więzieniu, w nocy z 2 na 3 grudnia dowiedział się, że tego dnia wyrok zostanie wykonany. Ułaskawienie wybłagane przez matkę ks. Jana w samym Berlinie, prawdopodobnie nadeszło na czas, ale komuś bardzo zależało, aby do tej egzekucji jednak doszło. Młody kapłan został zgilotynowany jako ostatnia z 12 osób, na których tej nocy, tuż przed wyzwoleniem Katowic, wykonano wyrok śmierci.
Po krótkiej modlitwie o rychłą beatyfikację Sługi Bożego ks. Jana Machy, dyrektor Ośrodka „Najświętsze Serce Jezusa” p. Dariusz Sitko podziękował Pani Profesor za wspaniałe świadectwo i ofiarował jej wykonany przez siebie portret ks. Jana Machy, którego określił mianem męczennika chrześcijańskiego Caritasu.
W drugiej części tego dnia swoich rekolekcji ich uczestnicy przedstawili kilka scenek z życia innej młodej bohaterki, która również oddała swoje życie za Ojczyznę. W przeciwieństwie do ks. Jana Machy, oprawcami stali się jej rodacy z polskich służb bezpieczeństwa, służący rozwijającemu się nowemu, komunistycznemu totalitaryzmowi. Młodziutka, zaledwie osiemnastoletnia „Inka”, czyli Danuta Siedzikówka sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej z pokolenia bohaterów, których dziś nazywamy „żołnierzami wyklętymi” została zastrzelona. Szczególnie przejmująca była scena spowiedzi, jaką Inka odbyła w więzieniu, po której zwróciła się z prośbą do spowiednika, aby ten przekazał jej rodzinie, iż „zachowała się jak trzeba”. Niezwykle sugestywnie i wzruszająco „aktorzy” przedstawili również scenę egzekucji Inki i jej towarzysza. Ksiądz dr hab. Antoni Bartoszek zachęcając uczestników rekolekcji, aby i oni w każdej sytuacji "zachowali się jak trzeba", zauważył również, że dla wielu ludzi, w tym kibiców rozmaitych klubów sportowych, „Inka” i inni „żołnierze wyklęci” są dziś często niekwestionowanymi autorytetami. Zwrócił jednak uwagę na niebezpieczeństwo pojawiającej się tu i ówdzie agresji pomiędzy kibicami, niegodne ludzi, którzy przyznają się do tych polskich bohaterów.
Podczas tegorocznych rekolekcji nie zabrakło też momentów humorystycznych. Zarówno bowiem ks. Antoni Bartoszek, jak i część uczestników rekolekcji wystąpiła w szalikach sportowych drużyn. Stało się to okazją do zwrócenia uwagi, że dobrym przykładem realizowania pokojowego i opartego na przyjaźni oraz współistnieniu obok siebie kibiców różnych drużyn jest właśnie Ośrodek dla Osób Niepełnosprawnych „Najświętsze Serce Jezusa” w Rudzie Śląskiej-Halembie.
Pod koniec drugiego dnia rekolekcji ich uczestnicy mieli okazję do poprzedzonej rachunkiem sumienia spowiedzi świętej u kilku zaproszonych kapłanów. W tym czasie, gdy jedni się spowiadali, pozostali odmawiali Drogę Krzyżową powiązaną z epizodami z życia Karoliny Kózkówny. Drugi dzień rekolekcyjnego czuwania zakończyła Komunia święta.