Dzień chwały i... rozczarowanie

Dlaczego nie chce wykorzystać swej mocy? Mógłby tak wiele zrobić dla swego narodu. Nie rozumie tego? Nawet w dniu największego tryumfu nie potrafi zachować się „jak należy”? Gdy wołają mu „Hosanna” i ścielą kobierzec z gałązek palmowych, On… płacze. „A myśmy się spodziewali...”.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2016-03-20

Niedziela Palmowa – dzień uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Dzień chwały i uznania. Niestety, jeden z nielicznych takich dni w ziemskim życiu Chrystusa. Jakże bardzo kontrastuje on z tyloma innymi epizodami z życia Zbawiciela świata. Zawiedzeni uczniowie, którzy już wkrótce, po krzyżowej śmierci swojego Nauczyciela, będą uchodzili do Emaus – skwitują to wszystko, co się wydarzyło jednym zdaniem: „A myśmy się spodziewali…”.

Rodzi się nocą z dala od rodzinnego gniazda, w jakimś zabitym dechami Betlejem i do tego w  żłobie, na sianie, wśród bydląt. Jego Matka jest zwykłą kobietą, jakich wiele wśród młodych Nazaretanek. Owszem – jest pobożna, uczynna i dobra, ale…  Ten, którego uważano za Jego Ojca zarabia na chleb jako zwykły cieśla. Owszem – jest pracowity, uczciwy i sumienny, ale… „A myśmy się spodziewali”.

I któż to wita Króla królów na tym ziemskim świecie? Jakaś hołota i pasterze owiec. Owszem – pojawia się i anioł, przybywają i Mędrcy z godnymi darami, ale… „A myśmy się spodziewali”.

Ma wprawdzie kochającą Matkę i oddanego Opiekuna, ale to stanowczo za mało. Przecież każdy wie, że dziecko potrzebuje domu, poczucia bezpieczeństwa, jakiejś małej stabilizacji. A tymczasem On, zanim jeszcze zacznie pojmować, musi uciekać przed ludzkąa nienawiścią, skazany na tułaczkę w nieznane… „A myśmy się spodziewali”.

A czy potem jest lepiej? Trzydzieści długich lat życia i… nic. Wieka cisza. Decydujące dla mężczyzny lata spędza w ukryciu, w ciszy rodzinnego domu. Jakiś czas spędza wprawdzie na pustyni… tylko po co? Nawet On, Bóg, nie jest wolny od pokus Szatana. Wreszcie wchodzi z ukrycia. I cóż czyni? Idzie nad Jordan, by stanąć u boku grzeszników. Pozwala się nawet ochrzcić, jakby był jednym z nich… „A myśmy się spodziewali”.

Z czasem przybywa mu przyjaciół, słuchaczy, uczniów… ale jeszcze szybciej przybywa Mu zaciekłych i nieprzejednanych wrogów. A ci przyjaciele – kimże są? To zwykli ludzie, a może nawet mniej niż zwykli; rybacy, celnicy, cudzołożnice. Jest wprawdzie kilku znaczniejszych i szanowanych, ale są zbyt dyskretni w swym oddaniu. Taki Nikodem na przykład – odwiedza Go tylko nocą… „A myśmy się spodziewali”.

Kiedy wreszcie wydaje się, ze zdobył sobie należne uznanie i zaczyna wokół siebie gromadzić tłumy, okazuje się, że nie potrafi właściwie wykorzystać tego momentu; Nie pozwala ogłosić się królem, ucieka, oddala się. Dokonuje niezwykłych rzeczy, jest wspaniałym mówcą i cudotwórcą, ale nie potrafi uczynić z tego właściwego użytku. Kiedy wskrzesza córkę Jaira zupełnie niepotrzebnie mówi, że ona „nie umarła, tylko śpi”. A kiedy uzdrawia paralityka dodaje te dziwne słowa: „Odpuszczają ci się grzechy twoje”. Po co? Jakaż to kiepska strategia! Czy nie rozumie, że wrogowie tylko czekają na taki dowód bluźnierstwa?... „A myśmy się spodziewali”.

Dlaczego nie chce wykorzystać swej mocy? Mógłby tak wiele zrobić dla swego narodu. Dlaczego tego nie rozumie? Nawet w dniu swego największego tryumfu nie potrafi zachować się „jak należy”. Kiedy wołają mu „Hosanna” i ścielą kobierzec z gałązek palmowych, On… płacze. „A myśmy się spodziewali”.

A przecież mogło być zupełnie inaczej…, gdyby tylko zechciał… Tymczasem On pozwala się pojmać i osadzić bez jednego słowa sprzeciwu. Dlaczego? Tego, którego jeszcze niedawno chcieli ogłosić królem koronują teraz zgoła inna koroną, chłostają ramiona, plują Mu w twarz. Nawet wątłej nicy sympatii i dobrej woli Piłata nie potrafi wykorzystać… „A myśmy się spodziewali”.

Wszystko przepadło! Została tylko szaleńcza nienawiść tłumu i droga, która musi przebyć pod ciężarem krzyża… Tych rozczarowanych ludzi nawet trudno osądzać – oni przecież tez spodziewali się czegoś innego. Być może nawet w tym okrutnym okrzyku: „zejdź z krzyża” rzuconym w twarz umierającego Skazańca, kryje się wielka gorycz utraconych nadziei. Wobec takiego haniebnego końca wszystko traci znaczenie, nawet ta niewielka grupa wiernych do końca, stojących pod krzyżem Jezusa. Nawet grobu nie ma własnego… „A myśmy się spodziewali”.

Ale tego, co wydarzyło się trzeciego dnia nie spodziewali się. To przerastało wszystko, co byli w stanie przeczuć, przewidzieć, wyobrazić sobie. To przerosło ich zdolność pojmowania, przerosło ich wiarę. „Pan rzeczywiście zmartwychwstał” – zaświadczył Szymon i inni.

A my? Teraz „widzimy jakby w zwierciadle”, kiedyś „zobaczymy twarzą w twarz”. My też mierzymy Go dzisiaj naszą ludzką, śmiesznie małą miarą… Kiedyś zawołamy z innymi: „Zmartwychwstał prawdziwie, Alleluja!”.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024