By umieć «być w swoim wieku»

Podeszły wiek wcale nie musi być nieszczęściem. Nauczmy się starzeć z młodym sercem.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2017-01-25

Kilka lat temu, bodajże w 2011 roku, miałam okazję uczestniczyć w pewnej konferencji naukowej zorganizowanej w Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego. Jej tematyka skupiała się wokół nieco prowokacyjnego pytania „Starość nie radość?”. Wśród znakomitych prelegentów znalazł się Pan profesor dr hab. Krzysztof Wielecki z Uniwersytetu Warszawskiego z wykładem na temat: „Komunikacja międzypokoleniowa w cyklu życia”. Pan Profesor – polemizując z popularną tezą, że „lepiej być młodym, zdrowym i bogatym, niż starym, chorym i biednym” zauważył, że dziś nie tylko wypada być młodym, ale trzeba też być szczęśliwym. Tyle, że szczęście utożsamiane jest z przyjemnością. A przecież doświadczenie uczy, że do wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość prowadzi droga przez cierpienie. Zatem kult młodości jest zupełnie oderwany od życia. Wynika z przeobrażeń w świecie wartości oraz z faktu, że ludzkie życie przestało być zakorzenione w tym co nadprzyrodzone. Dlatego tak trudno dostrzec zalety starości. Trudno też o dialog międzypokoleniowy, bo młodość ma zupełnie inny punkt widzenia niż starość. Młodzi z powodu braku przeszłości patrzą w przyszłość. A przecież gdyby jedni i drudzy spróbowali zwrócić się ku sobie, odkryliby, że starość może być bardzo piękna, pod warunkiem, że będzie „przeglądać się” w młodości. Podobnie jak młodość – jest piękna i sensowna, jeśli może „przeglądać się” w starości. „Potrzebujemy siebie wzajemnie” – dowodził Profesor Wielecki, a na poparcie swej tezy przywołał pewną anegdotę z czasów studenckich: „Gdy studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim, znaliśmy pewnego romanistę, który miał wtedy ponad 80 lat. Latem, gdy jeździł po Krakowie swoim starym samochodem z odkrytym dachem, jego szal powiewał na wietrze. Był bardzo młodzieńczy i żywotny! Uwielbialiśmy zapraszać go do kawiarni. Sadzaliśmy go w głowie stołu, a on sypał anegdotami jak z rękawa. Nasze koleżanki w ogóle nie chciały na nas patrzeć, ponieważ my nie mieliśmy żadnej osobowości; byliśmy szarzy, nie mieliśmy nic do powiedzenia. Za to patrzyły na tego osiemdziesięcioletniego starca. Ale wybaczaliśmy im to – bo my też go kochaliśmy. Ten człowiek nauczył nas, że starość może być piękna. Zobaczyliśmy, że jest taka odmiana starości, która jest potrzebna młodym, do której młodzi ludzie lgną. Trzeba nie tylko umieć się zestarzeć, trzeba umieć «być w swoim wieku»”.

Starość może być piękna w różny sposób i to nawet w sytuacjach wcale niepięknych, takich jak ciężka i bolesna choroba. Wracam pamięcią do wspomnienia o mojej dawno nieżyjącej babci. Kiedy umierała po ciężkiej chorobie, byłam małą niespełna 11-letnią dziewczynką. Ale zapamiętam jej pogodną, choć bardzo zmizerowaną twarz i przesuwany w wychudzonych palcach różaniec. Nie było mnie przy jej śmierci, ale była moja mama, ciocia, wujek no i dziadek. Myślę sobie dziś: taka wzajemna wymiana darów. Bo starość i jej konsekwencje to wyzwanie moralne nie tylko dla osób w podeszłym wieku, ale i dla ich otoczenia, zwłaszcza rodziny. Wystarczy tylko zadbać o odpowiedni porządek miłości. Nie można pomóc całemu światu, trudno kochać wszystkich ludzi. Czasem wystarczy zaakceptować obecność babci i dziadka, dostrzec zalety starszych rodziców, pokonać wzajemne uprzedzenia oddalające nas od starszych sąsiadów – a mur dzielący pokolenia po prostu runie.

„Gdyby młodzi zrozumieli, jak wiele do zaoferowania mają osoby starsze! „Konieczne jest, abyśmy znów spojrzeli na życie jako na całość, z właściwej perspektywy. Także starość ma swoją rolę do odegrania w tym procesie stopniowego dojrzewania człowieka zmierzającego ku wieczności – nauczał wcześniej Jan Paweł II . – Z tego dojrzewania czerpie oczywiste korzyści również środowisko społeczne, do którego należy człowiek sędziwy. Ludzie starzy pomagają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia, ponieważ dzięki życiowym doświadczeniom zyskali wiedzę i dojrzałość. Są strażnikami pamięci zbiorowej, a więc mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości, które są podstawą i regułą życia społecznego” – mówił Jan Paweł II w październiku 1999 roku. Na ile jednak młodzi skłonni są korzystać z doświadczeń starszego pokolenia? Z kolei my, starsi, mówimy o nich: „zachowują się, jakby pozjadaliśmy wszystkie rozumy”. To prawda, że pokończyli po kilka fakultetów, są młodsi, sprawniejsi fizycznie, przebojowi, zwiedzili pół świata a w dodatku potrafią niemal od niemowlęctwa obsługiwać komputerową myszkę i kilka innych gadżetów XXI wieku… ale.

Czasem tak mi przykro, kiedy tu i ówdzie dostrzegam niepokojące objawy niezrozumienia między pokoleniami. Niekiedy ich przyczyn trzeba szukać w sobie samych, w swoim własnym stosunku do starości. Zazdroszcząc młodszym zbyt często zapominamy, że człowiek to nie tylko mniej lub bardziej piękne ciało i umysł? Żeby umieć cieszyć się swoją starością trzeba wierzyć, że na moje „ja” składa się cała moja przeszłość, teraźniejszość i przyszłość , to także suma dobra i miłości, jaką udało mi się kogoś obdarzać i jaką nadal chcę się dzielić z innymi.

Nie traktujmy starości tylko jako niechcianego gościa, który przychodzi nie w porę, w naszym odczuciu za wcześnie – niepotrzebny i niekochany. Starość zawsze wyprzedza naszą świadomość własnego wieku, ale to znak, że nasze dusze, za którymi ciało z każdym rokiem bardziej nie nadąża, pozostały młode. Dlatego właśnie, zamiast mówić o niej, że się „Panu Bogu nie udała”, warto cieszyć się swoją starością, która daje nam czas, by bardziej zadbać o wiecznie młodą duszę.  

Pięknie o starości napisali Phil Bosmans i Florian Werner: „Starzenie się nie jest żadną katastrofą. Podeszły wiek wcale nie musi być nieszczęściem. Naucz się starzeć z młodym sercem. (…) W starych ludziach są ukryte skarby. Powinniśmy znaleźć czas i chęć, aby je odkryć. Jakżeż zbawienną pomocą są oni dla nas: świadomi biegu świata, niemający już żadnych iluzji. Jakże wartościowi są dla nas! Sama ich cicha obecność świadczy o prawdziwej wartości życia”.

To właśnie ta „cicha obecność” mojej Babci, która na końcu potrafiła już tylko trzymać w ręku różaniec i modlić się za nas, powraca do mnie, jako jedno z najlepszych moich wspomnień. Chciałabym takie dobre wspomnienie o sobie pozostawić także własnym wnukom.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024