Nie chcę w życiu innego światła!
Homilia Księdza biskupa Marka Szkudły na Wielki Piątek, wygłoszona w katowickiej katedrze Chrystusa Króla.
2017-04-15
Krzyżu wierny i szlachetny,
Spośród wszystkich drzew wybrany,
Żaden las nie zrodził drzewa
Piękniejszego ponad ciebie;
Tylko tyś jest godne przyjąć
Na ramiona okup ziemi
I ukazać port bezpieczny
Dla tonących w wirach świata,
Ciebie bowiem krew Baranka
Uświęciła swą czerwienią.
Siostry i Bracia,
Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, ile w życiu widziałem krzyży. I prawdopodobnie nikt z Was, obecnych w tej katedrze nie jest w stanie tego zrobić… Krzyż jest dla nas czymś tak oczywistym, że jego prawdziwe piękno chowa się nam gdzieś pod korcem przyzwyczajeń. A przecież spośród wszystkich świateł, których pod korcem stawiać nie należy, światłość płynąca z krzyża najskuteczniej oświetla ludzkie ścieżki… Dla tonących w wirach świata, najjaśniej potrafi wskazać drogę do portu bezpiecznego. Prawdziwe piękno krzyża…
Wspominam często pieśń sprzed lat…
O, Chrystusowa męko - kluczu mego życia,
Ile się w Tobie uczyć, ile kochać.
O, Chrystusowa męko - Tyś jest błyskawica,
Co czarnego nieba odsłaniasz sens, przestrzeń.
Zachwyć mnie Tobą Krwią broczący Boże.
Czy można się zachwycić widokiem krwi? Nie - na pewno nie. Przecież kiedy leje się krew, odwracamy oczy. Niektórzy mdleją. Czy można się zachwycić widokiem kogoś, kogo Izajasz opisał tak, jak usłyszeliśmy to w pierwszym czytaniu:
Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
A jednak jest taka krew, która może zachwycić. To Krew brocząca z ran Boga, w których jest nasze zdrowie. Dlatego, że jest kluczem. Dlatego, że wiele się w niej uczyć trzeba i jeszcze więcej kochać. Dlatego, że odsłania sens - przestrzeń tego, co ciemne w naszym życiu.
Dzisiaj, jak w każdy Wielki Piątek, całym sercem chcemy objąć krzyż. Obejmować go będziemy ramionami i całować w trakcie adoracji. Zanurzymy się w głębię tych ran w trakcie adoracji Bożego Grobu na indywidualnej modlitwie. I to jest skarb. Dobrze, że to zrobimy. Kiedy jednak mowa jest o owocach, o uczeniu się i kochaniu, trzeba sobie to powiedzieć, że przychodzi czas na udzielenie odpowiedzi na najważniejsze z pytań:
- Ile z Chrystusowego krzyża nauczyłem się i pokochałem przez wszystkie ostatnie lata?
- Czy tonąc w wirach świata, dostrzegam port bezpieczny wskazany przez krzyż?
- Czy krzyż powoduje we mnie odruch przyciągania czy paniki? Ucieczkę czy zaufanie?
Mój krzyż. Codzienny i bolesny. Który Chrystus chce uczynić swoim krzyżem…
Siostry i Bracia,
Kiedy Pan Jezus wisząc na krzyżu zawołał do swojego Ojca - „czemuś mnie opuścił?”, stojący naokoło ludzie, korzystając z podobieństwa imienia Boga i imienia proroka Eliasza ukuli drwiącą grę słów. Tak o tym czytamy w pięknym opisie Romana Brandstaettera.
Zaczęli więc wołać, że Jezus przyzywa Eliasza. „Zobaczymy, czy przyjdzie, aby mu pomóc!” Jak to zapisał Brandstaetter - zrobili tak dlatego, że to prorok Eliasz, jak głosi pradawny midrasz, był wykonawcą szczególnej posługi owego niezwykle trudnego posłannictwa, które mu przypadło w udziale podczas składania przez Abrahama ofiary z jego jedynego syna...To Eliasz został posłany, by sprowadzić baranka, uwikłać go rogami w zarośla i podsunąć Abrahamowi jako zastępczą ofiarę za syna. Naigrawali się więc i kpili, i niedbale udawali oczekiwanie i niecierpliwość, i krzycząc: „Zobaczymy, czy mu pomoże! - nie wiedzieli, że przed wiekami, na górze Moria, uwikłany rogami w zaroślach Baranek nie był zwyczajnym barankiem, ale świętym znakiem Elohim, który sam siebie niezawodnymi rękami proroka Elijahu, podsunął pod wzniesiony nóż patriarchy.
Moi kochani, Brandstaetter zakończył ten fragment zdaniem wstrząsającym: Już wtedy Pan tęsknił za własną śmiercią.
Przywołuję to zdanie dzisiaj - w Wielki Piątek - zdanie o Bogu, który tęsknił za własną śmiercią. I robię to celowo, ku poruszeniu naszych serc… Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. Czy wiecie dlaczego Bóg tęsknił za własną śmiercią? Dlatego, żeby nikt z nas nie musiał się bać własnej. Śmierci…
Siostry i Bracia,
Niemający wdzięku i blasku Jezus stał się najpiękniejszym obrazem rzeczywistości odkupienia. Krzyż uświęcony czerwienią krwi Baranka, jest jedynym światłem, w które warto się wpatrywać na tej ziemi. Nawet jeśli nie potrafię, jak i Wy, policzyć wszystkich krzyży, które w życiu widziałem, to jedno jest dla mnie pewne: nie chcę w życiu innego światła… nie chcę za innym światłem iść... i nie chcę innego światła zanieść ludziom...