Stale odkrywać obecność Matki Bożej
Homilia w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze
2017-08-28
Siostry i bracia
Pośród wielu grup i wspólnot, ważnych osób Kościoła i naszego Państwa, licznego grona pielgrzymów modlących się w dzisiejszą uroczystość na Jasnej Górze, znalazło się także Apostolstwo Chorych. Apostolstwo Chorych to wspólnota osób chorych i niepełnosprawnych, od ponad 80 lat służąca naszej Ojczyźnie, Kościołowi w Polsce i Kościołowi Powszechnemu. Należący do Apostolstwa ofiarują swoje cierpienia za Kościół. Osoby te, chociaż najmniej widoczne i najbardziej ukryte, jakby nieobecne, tworzą najcenniejsze klejnoty w duchowej Koronie Maryi. Będąc dzisiaj u stóp Matki Częstochowskiej modlimy się za nie i przyzywamy wobec nich, Jej, szczególnego orędownictwa. Przedstawiciele Apostolstwa, związani m.in. z Zakładem Opieki Leczniczej w Mikołowie, prowadzonym przez siostry boromeuszki, są obecni pośród nas.
Swoje orędownictwo, wstawiennictwo Maryja potwierdzała licznymi znakami i uzdrowieniami. Czyni to nadal. Przykładem może być uzdrowienie francuskiego diakona stałego, Jeana Michela Audureau cierpiącego na dyskopatię. Choroba powodowała niemożność chodzenia, Jean Michel musiał siedzieć na wózku inwalidzkim. W maju zeszłego roku, podczas nabożeństwa w Lourdes, ukląkł. Następnie podniósł się – relacjonując – „jak kwiat”. Od czasu owego nabożeństwa lourdzkiego chodzi. Wiszące w kaplicy jasnogórskiej kule, protezy świadczą również o licznych uzdrowieniach dokonywanych w tym miejscu dzięki Maryi. Ona nadal uważnie słucha naszych próśb i podziękowań. Maryja – przywołując dzisiejszą Ewangelię – jest stale obecna. „Była tam Matka Jezusa” – słyszymy w opisie wydarzenia z Kany Galilejskiej. Maryja towarzyszy w chwilach podniosłych, radosnych, takich jak zawarcie małżeństwa. Była obecna 300 lat temu, gdy na Jej skronie nakładano korony, wyraz głębokiej pobożności ludu polskiego i jest obecna dzisiaj, gdy jej koronami stają sią nasze dobre postanowienia. Jest także obecna w chwilach trudnych, naznaczonych cierpieniem. Jest w Kanie Galilejskiej, stoi również na Golgocie. Nie jest obecna w tych wydarzeniach jako bierny widz, ale aktywnie się włącza. Zawsze delikatna, nie narzucająca się, dyskretna. Kobieca. Przede wszystkim Jej Serce jest otwarte i gotowe. Jest spostrzegawcza. Interweniuje zanim kogoś dotknie bieda. Zaradzając konkretnej potrzebie – nowożeńcom zabrakło wina – idzie z nią do Syna. Prosi Go o pomoc. Wino jest symbolem radości płynącej z obecności Jezusa. Jezus u początku wesela w Kanie jest jakby na drugim planie. Maryja odpowiadając na prośbę sług, wskazuje na Niego. Gest Maryi wskazujący na Jezusa widzimy także na jasnogórskim obrazie. Maryja wprowadza Jezusa na pierwszy plan życia człowieka.
Ona jest Matką Jezusa. Jest także naszą Matką. Jest Twoją Mamą. I jest moją Mamą. Od początku, prosty lud chrześcijański wyrażał wiarę, iż Maryja jest Matką Boga, Matką Kościoła i Matką wszystkich wierzących. W 431 r., gdy zwoływany był Sobór Efeski, ów prosty lud chrześcijański domagał się, aby Maryja otrzymała tytuł Matki Bożej, Theotokos. Ten sam prosty lud, mieszkający na tych ziemiach, ułożył pieśń „Bogurodzica”. Do dzisiaj w godzinie Apelu Jasnogórskiego śpiewana jest ta pieśń przez rzesze pielgrzymów. Sześć lat temu ks. Pascual Chávez, Przełożony Generalny Zakonu Salezjanów, tutaj na Jasnej Górze, dzielił się świadectwem. W 1955 r. kardynał Montini, arcybiskup Mediolanu, późniejszy papież Paweł VI, zwrócił się z prośbą do salezjanów, aby przejęli ośrodek reedukacyjny w Arese, niedaleko Mediolanu. Podjęto wezwanie. Salezjanie weszli do budynku, rozpoczęli prace adaptacyjne. Na ścianie jednej z celi odkryli napis: „Bez mamy życie nie ma sensu”. Poruszyły ich te słowa, przywieźli figurę Maryi, postawili ją na boisku, a pod jej stopami umieścili ów napis. Od tamtego czasu w domu tym, podobnie jak w Kanie, „była Matka Jezusa”.
Siostry i bracia
Przybywamy i my dzisiaj na Jasną Górę, do Jej domu, do naszej duchowej stolicy Polski, z sercem pełnym trosk i problemów, rodzących nieraz smutek. Bo wiemy, iż „bez Mamy życie nie ma sensu”. Jak pierwsi chrześcijanie, do których pisał swoją Ewangelię św. Jan – był to czas wielkich prześladowań – tak i my boimy się wielu spraw dotykających nas osobiście, dotykających także naszej Ojczyzny. Choroba, niepełnosprawność, starość rodzą osamotnienie. Martwimy się o przyszłość wiary w Polsce i w Europie. Brak wina jest symbolem braku wartości, szczęścia, czystej miłości, prawdy; ostatecznie jest symbolem braku sensu życia. Wielu ludzi, nie tylko młodych, szuka złudnego szczęścia w coraz silniejszych doznaniach: w pornografii, w alkoholu, w hałasie. Zrywa relacje ze swoimi rodzicami, dziadkami uznając ich za „nienowoczesnych”. Pogłębia to osamotnienie tych drugich.
Słowa „nie mają już wina” wyrażają głębokie pragnienia szczęścia, doświadczenia miłości. Są wołaniem o prawdę. Wesele w Kanie Galilejskiej odbyło „po trzech dniach”. „Po trzech dniach” Bóg przekazał Mojżeszowi Dekalog na Górze Synaj. Maryja w Kanie Galilejskiej i na Jasnej Górze wskazuje na Jezusa. On przez swoją śmierć oraz zmartwychwstanie „po trzech dniach” zawarł Nowe Przymierze. Posłuszeństwo przykazaniom Dekalogu Starego Przymierza oraz przykazaniu miłości Nowego Przymierza jest wypełnieniem polecenia Maryi: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Życie w prawdzie, wypełnienie wszystkich przykazań Dekalogu oraz przykazania miłości, nadaje naszemu życiu sens, smak. „Starosta weselny skosztował wody, która stała się winem” i od razu „przywołał pana młodego”. Inni widząc „smak” życia ludzi, których ogarnęła Miłość Boga, stawiają sobie pytanie: „skąd oni to mają”. Osoba chora, niepełnosprawna, osłabiona przez wiek może głęboko przeżywać swoje życie, tylko gdy jest zjednoczona z Chrystusem. To On i Jego Matka nadają „smak” życiu, nadają sens.
W tych krajach, gdzie utrudnia się misję Kościoła katolickiego, gdzie – ośmielę się wyciągnąć także i ten wniosek – zamyka się działalność Apostolstwa Chorych, ludzie tracą sens, wprowadza się eutanazję. Przywołując jeszcze raz słowa z Arese: „bez Jezusa, bez Mamy życie nie ma sensu”. Odpowiedzią na obecność Maryi jest nasza obecność przy Niej: „Jestem przy Tobie czuwam” – śpiewamy w Apelu Jasnogórskim. Wyrazem naszej obecności staje się stałe ofiarowanie siebie Matce Najświętszej, jak kiedyś czynił to św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: „Jestem cały Twój, a wszystko co mam jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję Twoją świętą Matkę”. Oddawajmy siebie w opiekę, niewolę, zależność wobec Maryi, nie raz, nie dwa w życiu. Stale. Oddawajmy siebie, chorych i wspólnoty, w których żyjemy, także Apostolstwo Chorych.
Siostry i bracia
Na koniec spójrzmy jeszcze na „diakonów” z dzisiejszej Ewangelii, na sługi. Bez ich wysiłku przelania 600 litrów wody nie byłoby cudu. Bez okazywanej pomocy osobom chorym: bez leczenia ich, bez towarzyszenia im duchowo, trudno byłoby nieraz im doświadczyć obecności Boga. Bez wytężonej pracy u podstaw w społeczeństwie nie będzie owoców wiary innych. Maryjo, Matko Boża Częstochowska, powierzamy Tobie siebie, nasze rodziny, Kościół i naszą Ojczyznę. Szczególnie wszystkich chorych. Przyjdź im z pomocą. Amen.