Bóg wybiera to, co małe w oczach świata
Homilia wygłoszona przez krajowego duszpasterza Apostolstwa Chorych, ks. Wojciecha Bartoszka, podczas Dnia Chorego w Turzy Śląskiej 13 października 2017 r.
2017-10-17
Duch Święty prowadzi nas dzisiaj do odkrywania Bożego piękna w naszym życiu. Uczy nas przez św. Łukasza - Ewangelistę i malarza zarazem, abyśmy potrafili odkryć to piękno, abyśmy tak przetarli oczy, by zobaczyć, gdzie w naszym życiu jest Bóg.
Jako ewangelista i malarz przedstawia nam dziś św. Łukasz piękny obraz Zwiastowania. W Ewangelii św. Łukasza znajdują się dwa takie obrazy: Zwiastowania Zachariaszowi i Zwiastowania Maryi. To taki dyptyk, złożony z dwóch części. Być może, znamy dobrze te opisy Zwiastowania, spróbujmy jednak w nowym doświadczeniu naszego życia, spojrzeć na tę Ewangelię.
Jako malarz św. Łukasz stosuje technikę kontrastu, by wydobyć pewne ważne prawdy. Pierwszy obraz to świątynia jerozolimska, drugi – to wiejska chata w Nazarecie. Zarówno do świątyni w Jerozolimie, jak i do wiejskiej chaty przyszedł ten sam posłaniec Boga, anioł Gabriel. W świątyni rozmawiał z kapłanem Zachariaszem, w chacie – z wieśniaczką, Maryją. Nazaret ówcześnie był małą, nic nieznaczącą wioską. Dopiero z Ewangelii dowiadujemy się o istnieniu Nazaretu. Bóg przychodzi zarówno do wielkiego miasta, jak i do małej wioski; Bóg przychodzi i pokazuje swoją obecność zarówno w centrum duchowości, jak i na peryferie. Z jednej strony, potężna świątynia, a w niej miejsce Święte Świętych, ołtarz, złocisty świecznik, zapach kadzidła; z drugiej – uboga wiejska chata przypominająca raczej slums. Z jednej strony, sprawujący święte czynności kapłańskie Zachariasz; z drugiej – młoda wieśniaczka, krzątająca się po domu – wyobrażam sobie Maryję przepasaną fartuchem, z zakasanymi rękawami i rozpuszczonymi włosami. Miejscem najświętszym w świątyni była Arka Przymierza, Święte Świętych, gdzie przechowywano kamienne tablice z tekstem Dekalogu. Miejscem najświętszym w domostwie Maryi była „studnia” Słowa Bożego, z której często czerpała. Na Zachariasza Gabriel czekał w miejscu Świętym Świętych, na Maryję – przy „studni” Słowa. Bóg objawia się w świętym mieście oraz daleko od uroczystej liturgii i zapachu kadzidła, w miejscu, które Ewangelia nazywa „Galileą pogan”.
Niezwykłe. Biedna chata Maryi w Nazarecie stała się centrum świata. Mikroskopijny punkt we wszechświecie. Fatima, Lourdes, Gietrzwałd – to dzisiaj wielkie sanktuaria. W czasie objawień, były to miejsca, o których świat zapomniał. To tam Bóg ukrył swoje perły przed światem. Świat jest często zbyt pyszny, zapatrzony w siebie, by je dostrzec i zachwycić się ich pięknem. Ale Bóg ma swoje trasy pielgrzymkowe. Pielgrzymuje z aniołem Gabrielem do miejsc ubogich, zwyczajnych, do domu wieśniaczki z Nazaretu, do miejsc spotkań dzieci z Fatimy, do groty w Lourdes – miejsca wypasu świń, do Turzy Śląskiej. Bóg wybiera się na liturgię do miejsc pogardzanych przez ludzi, niegodnych w oczach świata. Uczy nas tego św. Łukasz.
Bracia i Siostry,
W lutym, w jednej z parafii naszej archidiecezji, odeszła do Wieczności 38-letnia Gabrysia. Poznałem ją kilka lat temu, na Dniu Chorego w Czarkowie. Nie wiedziałem wówczas, że na mapie archidiecezji katowickiej znajduje się taka wieś. Czarków znany jest z plantacji truskawek. Gabrysia zachorowała w 2007 r. Miała rzadką chorobę: zespół Devica. Była to choroba autoimmunologiczna, czyli taka, w której organizm atakuje i niszczy własne komórki. Powodowała zapalenie rdzenia kręgowego i nerwu wzrokowego. Poznałem ją, gdy była już na wózku i gdy choroba postępowała. Wcześniej, przed chorobą, była barmanką i zawsze wokół niej było sporo ludzi. To, co mnie pociągało w jej postawie, to jej niezwykły hart ducha, prostota i bezpośredniość, którymi kierowała się w relacjach z innymi; przede wszystkim zaś wiara. W ostatnim okresie choroby, co miesiąc, albo i częściej, była w szpitalu. Zawsze pogodna. Psycholog w szpitalu wysyłała do niej innych chorych przed operacjami, którzy byli zniechęceni swoją sytuacją chorobową, by Gabrysia ich motywowała, chociaż sama była o wiele poważniej chora. Raz jej powiedziała: „Wiesz, to ty jesteś właściwie psychologiem i chyba powinnyśmy się zamienić miejscami”. Rok temu, dokładnie 10 października, odbyła się w mieszkaniu Gabrysi Msza święta. Mieszkała w domu na ulicy o mało oryginalnej nazwie: na Krótkiej. Mszy przewodniczył bp Marek. Widziałem wówczas, ilu ludzi Gabrysia z Krótkiej 5 w Czarkowie, przyprowadziła do Chrystusa. Wcale nie byli wcześniej – jak do tego się przyznawali – tacy święci. Widząc jednak postawę Gabrysi i jej wiarę, nawracali się. Przed śmiercią mówiła: „jeśli stracę wzrok na jedno oko, mam jeszcze drugie. A jeśli w ogóle przestanę widzieć, to mam przy sobie anioła”. Tak nazywała swojego ojca. Gdy zmarła, to on mówił, że jej choroba, chociaż naznaczona wielkim cierpieniem, zrodziła wiele dobra. Dlaczego? Bo Gabrysia coraz bardziej wierzyła i coraz bardziej kochała. Przywołałem jej historię, bo współcześnie nie tylko w Nazarecie, nie tylko w Fatimie – jak mawiał ks. Jerzy Szymik – „ale również w dorzeczu Wisły i Odry rodzą się święte i piękne dziewczyny”. Prawdziwe perły.
Siostry i Bracia,
Perły, czy jak to powiedział św. Jan Paweł II, „prawdziwe skarby” to osoby chore. Wspomniany papież rozpoczął swój pontyfikat od odwiedzin chorego kardynała Deskura. Nieraz może wydawać się osobom starszym, chorym i niepełnosprawnym, iż znajdują się na peryferiach społeczeństwa i Kościoła. Przywołując lekcję, której udziela nam dzisiaj Duch Święty, widzimy, iż tak nie jest. Maryi, ubogiej wieśniaczce z Nazaretu, Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie z Fatimy, Gabrysi z Krótkiej 5 w Czarkowie, nam dzisiaj zebranym na Dniu Chorego w Turzy Śląskiej, członkom Apostolstwa Chorych, Bóg objawia swoją szczególną miłość. Aby to odkryć, aby nie dać się przytłoczyć złym myślom, różnym formom pokusy, które w nas uderzają, potrzebujemy tego, co miała Maryja i czego uczyła swoje dzieci. Mówiliśmy już o tym na początku. Miejscem najświętszym w domostwie Maryi była „studnia” Słowa Bożego, z którego często czerpała. Magnificat pokazuje, jak bardzo to Słowo Boże było w Jej sercu, że wypowiedziała, wyrecytowała fragmenty ze Starego Testamentu jako modlitwę do Boga. Maryja „zmieszała się na słowa [Gabriela] i rozważała” je – czytamy w Ewangelii. Maryja nie buntowała się wobec Boga żyjąc w ubóstwie, „nie tupała nogami”, nie mając większych perspektyw życiowych, mieszkając w Nazarecie, ale najpierw SŁUCHAŁA. My również, będąc w naszych domach, często może gdy jesteśmy sami, możemy SŁUCHAĆ – najpierw Boga. SŁUCHAĆ także naszych bliźnich. A następnie – jak Maryja – ROZWAŻAĆ, medytować to Słowo. Przeciwieństwem słuchania i rozważania jest gadulstwo, niespokojność ducha, melancholia i krytyka innych. Maryja była zajęta tysiącami spraw, jednak nie traciła pokoju serca, koniecznego, aby zachować w sobie Słowo Boże.
Prowadzeni przez dzieci z Fatimy, przez anioła, przez Gabrysię z Czarkowa, przez św. Łukasza, żyjmy w tej głębokiej jedności z Jezusem i Maryją, z ich Sercami – Najświętszym Sercem Jezusa i Niepokalanym Sercem Maryi. I uczmy się codziennie powierzać siebie, mówiąc jak Maryja „Fiat”, bądź wola Twoja. Amen.