Okres zwykły
W Niedzielę Chrztu Pańskiego zakończył się okres Bożego Narodzenia. Co prawda, nadal śpiewamy kolędy i wciąż jeszcze w naszych kościołach stoją piękne stajenki upamiętniające przyjście na świat Pana Jezusa. Ale liturgicznie przeżywamy już okres zwykły, którego pierwsza część potrwa do wtorku przed Środą Popielcową, druga – zacznie się w poniedziałek po Uroczystości Zesłania Ducha Świętego i zakończy przed I Nieszporami I Niedzieli Adwentu. Charakterystyczny dla tego czasu jest zielony kolor szat liturgicznych.
2018-09-07
Kiedy spojrzymy na kalendarz liturgiczny, mogą nas zastanowić proporcje czasowe okresów liturgicznych. Najkrótsze jest Triduum Paschalne, które rozpoczyna się Mszą Wieczerzy Pańskiej, sprawowanej wieczorem w Wielki Czwartek, trwa przez kolejne dwa dni, tj. Wielki Piątek oraz Wielką Sobotę, i kończy II nieszporami Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Chociaż są to zaledwie trzy dni, to jednak wtedy przeżywamy największe tajemnice naszego zbawienia: mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Okres Bożego Narodzenia, w którym rozważamy przyjście na świat Zbawiciela, trwa około dwóch tygodni. Przygotowujemy się do jego przeżywania podczas Adwentu, który obejmuje cztery kolejnie niedziele i trwa od 23 do 28 dni. Z kolei przez czterdzieści dni Wielkiego Postu podejmujemy różne wyrzeczenia i umartwienia, chcąc przygotować swoje serce na przeżywanie Triduum Paschalnego i trwające pięćdziesiąt dni radosne obchody zmartwychwstania Pańskiego. W każdym z tych okresów rozważamy jakąś szczególną tajemnicę, objawioną nam w Osobie Jezusa Chrystusa. Jednak żaden z nich nie jest tak długi, jak okres zwykły.
W Konstytucji o liturgii Soboru Watykańskiego II czytamy: „Z biegiem roku Kościół odsłania całe misterium Chrystusa, począwszy od wcielenia i narodzenia aż do wniebowstąpienia, do dnia Pięćdziesiątnicy oraz do oczekiwania błogosławionej nadziei i przyjścia Pana. W ten sposób obchodząc misteria odkupienia, Kościół otwiera bogactwo zbawczych czynów i zasług swojego Pana, tak że one uobecniają się niejako w każdym czasie, aby wierni zetknęli się z nimi i dostąpili łaski zbawienia” (KL 102). W tym kontekście warto pomyśleć, dlaczego przez większą część roku przeżywamy w Kościele okres zwykły.
Nie chodzi tu jednak o naukową refleksję – tym zajmują się liturgiści. Można natomiast popatrzeć na to z naszej życiowej perspektywy. A w naszym życiu często jest tak, że najpierw na coś bardzo czekamy (narodzenie dziecka, zakończenie szkoły, dzień ślubu), potem przeżywamy wielką radość, aż wreszcie wszystko „wraca do normy” i życie toczy się dalej, do następnego wielkiego wydarzenia. Wbrew pozorom, tych „wielkich wydarzeń” wcale nie jest tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Przez większą część naszego życia po prostu żyjemy, wypełniając powierzone nam zadania i obowiązki. Ot, szara codzienność bez gwałtownych zwrotów akcji, taki „okres zwykły” w naszym życiu. Ale właśnie w tej zwyczajności dokonuje się nasze uświęcenie, to w niej realizujemy nasze życiowe powołanie, to w codzienności spotykamy się z Jezusem – w naszych bliskich, w sakramentach świętych, w Słowie Bożym, w przeżywanym cierpieniu. Takie też było życie Jezusa – zanim wyszedł ze swojego rodzinnego domu, by wzywać do nawrócenia, głosić ludziom królestwo Boże, uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych, przez trzydzieści lat żył w ukryciu, w Nazarecie. Tam codziennie modlił się, uczył, pracował.
To jest też wezwanie dla nas, byśmy w bliskości Boga przeżywali nasze życie, nawet jeśli jest bardzo zwyczajne. Tylko od nas zależy, czy nasza codzienność będzie „szara” – czyli bezbarwna, nijaka, czy też będzie miała kolor zielony – kolor nadziei, kolor wciąż odradzającego się życia, który jest też kolorem szat liturgicznych okresu zwykłego…