Skarby w naszych domach

„Skarbie” – tak często zwracamy się do osób, które kochamy: do męża, żony, dziecka…

zdjęcie: www.pixabay.com

2018-05-22

Ile razy mówimy tak do naszych rodziców, brata, siostry, współsiostry? A przecież oni także są naszymi „skarbami”…

Piąta rano, budzi się kolejny dzień w naszym klasztorze. Trudno powiedzieć, czy ja się budzę – raczej wstaję zaspana, słysząc głos mojej starszej współsiostry: „siostrzyczko, ja muszę z moczem…” W przeciwieństwie do mnie, jest bardzo przytomna, tryska humorem od samego rana. Ma prawie 94 lata, jest najstarsza w naszym domu. Kilka miesięcy temu upadła i złamała nogę, więc od tego czasu któraś z nas śpi z nią w pokoju, żeby pomóc w razie konieczności. Bardzo cierpi, bolą ją nogi, plecy, ale jak sama powtarza z uśmiechem: „każdego coś boli”.

Pomagam jej wstać, umyć się. Mruczy pod nosem, że „tyle roboty z tą starą babką”. Żartuję z niej, żeby uważała, co mówi, bo jedyne, co trzeba zrobić ze „starą babką”, to po prostu ją zjeść zanim całkiem się zeschnie. Śmiejemy się. Pomagam założyć świeżą koszulkę – z komentarzem: „tylko nie urwij mi głowy, nie mam zapasowej”. Już nie śpię, muszę przecież pomyśleć, jakim żartem jej odpowiedzieć. Poranne czynności przed wyjściem na Mszę św. kończy podziękowanie: „co ja bym tu sama zrobiła”. Niezmiennie jej odpowiadam, że dałaby sobie świetnie radę, tylko pewnie wstać musiałaby trochę wcześniej… Ale w sercu myślę: „a co ja bym bez Ciebie zrobiła?” Z pewnością, byłabym bardziej wyspana, nie musząc kilka razy wstawać w nocy; mogłabym dłużej wieczorem posiedzieć, nie martwiąc się, że nocna lampka czy szum komputera przeszkadza komuś w śnie; mogłabym pospać 15 minut dłużej, gdybym nie musiała pomagać w porannej toalecie i ubieraniu… Ale wiem też, że moje życie byłoby dużo smutniejsze, bo nie śmiałabym się tak często, i to od samego rana; nie musiałabym gimnastykować umysłu, by odpowiedzieć na żart; nie miałabym okazji, by uczyć się cierpliwości i bezinteresownej miłości.

Zdarza mi się, że mówię do mojej współsiostry „Skarbie”. Chcę, żeby wiedziała, że jest dla mnie Skarbem, kimś bardzo ważnym, kto ubogaca moje życie. Nie tylko swoim cierpieniem, ofiarowywanym Panu Jezusowi, chociaż to też jest szalenie ważne. Ale przede wszystkim swoim uśmiechem, pogodą ducha, poczuciem humoru, cierpliwością. Kiedy przychodzą trudne dni, kiedy w swoim cierpieniu staje się nieznośna, trudna dla otoczenia, to wtedy przypominam sobie, że chociaż tym razem ból wygrał z jej uśmiechem, to jednak jej obecny stan nie pokazuje całej prawdy o niej.

Żal mi tych sióstr, które nie odwiedzają mojego „Skarbu”. Nie wiedzą, ile tracą. Rozumiem je, sama kiedyś nie wiedziałam, o czym z taką staruszką rozmawiać, bałam się, że nie będę umiała się zachować. Jednak tym, co pomogło mi znaleźć z nią wspólny język, jest po prostu miłość… Pomyślałam sobie kiedyś, że mojej babci się nie bałam, że w relacjach z nią, nawet wtedy, gdy już była zniedołężniała i mnie nie poznawała, zawsze kierowałam się miłością: bo to przecież moja babcia, której wiele zawdzięczam. Ta sama miłość przerzuciła most między mną a moją starszą współsiostrą i pozwoliła mi dostrzec w niej prawdziwy Skarb.

Autorzy tekstów, S. Aleksandra, Polecane, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024