Najważniejsza dieta
Nikt z nas nie ma żadnych wątpliwości, że sposób żywienia wywiera istotny wpływ na nasz organizm, na nasze zdrowie i samopoczucie.
2018-09-07
Dieta
Nie wiem, czy wśród moich znajomych jest chociaż jedna osoba, która przynajmniej raz w życiu nie byłaby „na diecie”, wynikającej z powodów zdrowotnych czy też z troski o piękną sylwetkę. W kobiecych czasopismach oraz periodykach dotyczących profilaktyki zdrowotnej nie brakuje porad żywieniowych. Sami pewnie wiele razy słyszeliśmy: „jedz marchewkę, jest dobra na wzrok”, „pij mleko, będziesz mieć zdrowe kości”.
Jakość naszej krwi również zależy od tego, co jemy. Dlatego w naszym jadłospisie nie może brakować produktów bogatych w witaminę B12 (np. wątroba wołowa i wieprzowa, chude mięso, jaja, sery, ryby), żelazo (jak podroby, warzywa strączkowe, brokuły, buraki, brukselka) i kwas foliowy (np. soja, szpinak, szparagi, bób, brokuły, groszek zielony, otręby pszenne, wątróbka). Mało tego, coraz głośniej mówi się o tym, że każda grupa krwi wymaga odrębnej diety.
Bez właściwej troski o naszą krew grozi nam anemia, zwana inaczej niedokrwistością, czyli spadek stężenia hemoglobiny, hematokrytu lub liczby erytrocytów (krwinek czerwonych) poniżej wartości prawidłowych. Obniżenie poziomu któregokolwiek z tych składników ma poważne konsekwencje dla całości naszego funkcjonowania, ponieważ krew odgrywa bardzo ważną rolę w naszym organizmie: przenosi tlen i substancje odżywcze do każdej komórki, odbiera produkty rozpadu, które powstają w procesach przemiany i muszą ulec wydaleniu, zapewnia „łączność” w całym organizmie.
Dietetycy zwracają również uwagę, że zdrowsze jest jedzenie 4-5 posiłków dziennie, za to w mniejszych ilościach, niż objadanie się 2-3 razy w ciągu dnia.
Pokarm duchowy
Skoro nikogo nie dziwi, że to, co jemy, wpływa na funkcjonowanie zarówno poszczególnych organów, jak i całego ciała, warto przyjrzeć się jeszcze jednemu „pokarmowi”, który spożywamy. Jako chrześcijanie – katolicy, przystępując do Komunii Świętej, mamy możliwość przyjmowania Ciała i Krwi Chrystusa.
Co dzieje się z nami po przyjęciu Komunii Świętej? Pierwsza odpowiedź, jaka przychodzi do głowy, brzmi „nic”. Niestety, najczęściej jest to prawda… Kto z nas na widok białej hostii przypomina sobie, że to jest Pan Jezus? Kto z nas jest świadomy tego, że wraz z Ciałem i Krwią przyjmuje duszę i bóstwo Chrystusa? Kto z nas myśli o tym, że w jego żyłach zaczyna krążyć Krew Jezusa? Kto z nas po wyjściu z kościoła pamięta, że przystąpił do Komunii Świętej? Co więcej, kto z naszych znajomych, kolegów z pracy czy szkoły, członków rodziny, potrafi zauważyć, że jesteśmy inni, przemienieni, napełnieni Jezusem?
Z drugiej strony, często naszym dietom towarzyszy leczenie farmakologiczne oraz konieczność zrezygnowania z ulubionych, lecz szkodliwych potraw. Nie inaczej jest w przypadku Komunii Świętej. Jeśli ma ona być „skuteczna”, czyli przynosić owoce w naszym życiu, postawie, zachowaniu, to musimy ją wspomóc dodatkowymi środkami: modlitwą, czytaniem i rozważaniem Pisma Świętego, regularną spowiedzią św., dorocznymi rekolekcjami. Musimy też zrezygnować z rzeczy, które często są przyjemne, lecz mają zgubny wpływ na naszą duszę: z grzechów.
Wreszcie, jeśli Komunia Święta ma faktycznie przemieniać nasze życie, nie może być przyjmowana od czasu do czasu, okazjonalnie. Nikt z nas nie jada raz na tydzień. Dlaczego tak łatwo rezygnujemy z tego duchowego pokarmu, jaki zostawił nam Pan Jezus w Eucharystii? Dlaczego, nawet jeśli chodzimy często na Mszę św., to nie przystępujemy do Stołu Pańskiego?
Jakiś czas temu w jednym z publikowanych na naszej stronie internetowej rozważań do fragmentu Ewangelii Autorka dzieliła się swoim doświadczeniem. Będąc w domu osoby chorej, niewierzącej, usłyszała: „jest w pani coś, czego nie znam, nie potrafię określić, jakieś światło, coś pięknego, co mnie dotyka”. Niewiele myśląc, odpowiedziała: „wie Pani, przed chwilą byłam na Mszy św., przyjęłam Komunię św., to na pewno obecność Boga w moim sercu”. I o to właśnie chodzi…