Szpital miejscem zwyczajnego i nadzwyczajnego działania Jezusa
Homilia Krajowego Duszpasterza Apostolstwa Chorych
2018-07-01
Kazanie Krajowego Duszpasterza Apostolstwa Chorych, ks. Wojciecha Bartoszka, wygłoszone w XIII Niedzielę zwykłą 1 lipca 2018 r. w bazylice św. Krzyża w Warszawie .
Siostry i bracia,
Przychodzi jeden szczególny moment w życiu, gdy człowiek uzmysławia sobie, że wszystko, co osiągnął w sensie materialnym, jest nic nie warte, jest „marnością”, jak mawiał biblijny Kohelet. To czas choroby i starości. Choroba i starość sprowadzają człowieka do przysłowiowego „parteru”. Przychodzą zawsze nie w porę. Nie można ich zaplanować, jak planuje się wycieczkę albo spotkanie z drugim człowiekiem. Demaskują iluzję oczekiwania na życie bez trudu, lansowaną współcześnie ze szczególną wyrazistością.
W tym trudnym czasie próby niektórzy odchodzą od Boga, nie chcą słyszeć o spotkaniu z księdzem, na propozycję sakramentu spowiedzi świętej odpowiadają: „jeszcze nie teraz”. Inni szukają pomocy u Boga, głębiej się modlą. Jedni buntują się, „chyba nie udała się Bogu starość” – myślą. Inni szukają u Niego wsparcia. Mówią do Niego: „Jezu, Ty się tym zajmij”. Autor Księgi Mądrości, w pierwszym czytaniu, przypomina nam dobitnie: „śmierci Bóg nie uczynił (…), weszła [ona] na świat przez zawiść diabła”. To on jest sprawcą ludzkiego cierpienia i osamotnienia, nie Bóg!
Jak ważne są relacje z bliźnimi, obecność, przebaczenie, przyjęcie przebaczenia, pokazuje zwykła codzienność w hospicjum. To bezcenne skarby, które posiadamy w życiu. Wielu chorych i starszych niestety jest ich pozbawionych – rodzina, przyjaciele, sąsiedzi nie mają czasu, aby ich odwiedzić... Przeżywają osamotnienie. W takie doświadczenie bólu wkracza Jezus!
Siostry i bracia,
Gdy czytam dzisiejszą Ewangelię, przychodzi mi na myśl obraz szpitala. W obecnym czasie bliska mi osoba została poddana hospitalizacji. W ewangelii widzimy Jezusa śpieszącego z pomocą dwom osobom: Jairowi, którego córka umiera oraz kobiecie cierpiącej na krwotok. Jezus idzie tam, gdzie człowiek cierpi. Dynamikę Jego działania podkreślają wyrażenia użyte przez ewangelistę: „zaraz ustał krwotok” kobiety; a „gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie” i mówili Mu, On zaś aktywnie ich słuchał; „dziewczynka natychmiast wstała”. Jezus „nie traci głowy”, gdy równocześnie przychodzi do niego kilka osób w potrzebie.
Zwyczajnym „przedłużeniem rąk Jezusa” w szpitalu mogą stać się ręce lekarza, pielęgniarki, ratownika medycznego, salowej, kapelana. Począwszy od pierwszego kontaktu z pacjentem na Izbie Przyjęć, ręce pracownika służby zdrowia mogą stać się rękami Jezusa: diagnozującego, podającego lekarstwo, pielęgnującego, karmiącego, podtrzymującego chorego. Od serca pracownika służby zdrowia i od serca pacjenta, od ich wewnętrznej refleksji, będzie zależało, czy pomagający i przyjmujący pomoc, będą mogli otworzyć się na nadprzyrodzoną rzeczywistość – na Boga. Otwarcie takie uspokaja relacje, pomimo trudnej sytuacji pacjenta. Jezus utożsamia się z osobą chorą (por. Mt 25, 40). Jest także Miłosiernym Samarytaninem. Odkrycie wymiaru powołania w zawodzie lekarza i pielęgniarki wydaje się być dzisiaj niezwykle istotne. Nie wszystko w procesie leczenia i pielęgnacji można sprowadzić do procedur, przeliczenia i techniki…
Uczyła tego niedawno beatyfikowana Hanna Chrzanowska, pielęgniarka z Krakowa, prekursorka hospicyjnej opieki domowej. Jest ona autorką Rachunku Sumienia Pielęgniarki. Rozpoczyna go od następujących słów: „Moja praca, to nie tylko mój zawód, ale powołanie. Powołanie to zrozumiem, jeśli przeniknę i przyswoję sobie słowa Chrystusa «nie przyszedłem, aby mnie służono, ale abym służył».”
Siostry i bracia,
Nie tylko ręce pracownika służby zdrowia wyrażają czynną miłość, wypływającą z wiary. W ewangelii dzisiejszej czytamy o chorej kobiecie, która „od dwunastu lat cierpiała na krwotok. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło”. Dłonie tej kobiety również mogą nam coś ważnego powiedzieć. Zwróćmy uwagę na determinację, z jaką dotknęła płaszcza Jezusa. Położenie, w którym znalazła się z racji choroby, było beznadziejne. Uznana za „nieczystą”, nie miała dostępu do świątyni. Wszystko, czego się dotknęła, stawało się nieczyste. Skazana na osamotnienie. Przekraczając zakazy, którymi była objęta, zbliżając się do Jezusa i dotykając Go, wykazała się heroizmem wiary. Dosłownie, przylgnęła do Jezusa, z wiarą. Inaczej, niż pozostali z tłumu, którzy tłoczyli się na Niego. Św. Grzegorz Wielki komentując dzisiejszą Ewangelię, pisał: „Wielu tłoczy się wokół Pana, lecz tylko jedna Go dotyka, ponieważ wszyscy ludzie cieleśni, którzy gromadzą się dokoła Niego w Kościele i dalecy są od Niego. Dotykają Go jedynie ci, którzy łączą się z Nim w prawdziwej pokorze”.
Jaka jest nasza postawa wiary? Czy nie tłoczymy się na Jezusa, domagając się od Niego natychmiastowej interwencji, bez głębszej refleksji, iż On jest Bogiem, a my stworzeniem? Ewangeliczna kobieta zanim podjęła decyzję, by zbliżyć się do Jezusa, oczyściła się duchowo. Negatywne doświadczenia, choć powinny w niej zabić wiarę w zmianę na lepsze, sprawiły de facto, iż jej wiara skupiła się na jednym – na Jezusie, by Go dotknąć.
Również heroizmem wiary wykazał się Jair. Zaufał słowom Jezusa: „nie bój się, tylko wierz”, uchwycił się tych słów, pomimo otrzymanej niepomyślnej wiadomości o śmierci córki. Ufać Bogu pomimo niepomyślnej diagnozy lekarskiej, pomimo osamotnienia, pomimo…, to niebłaha sprawa. Ufać Bogu, łączyć swoje cierpienia z Jezusem, ofiarować je za Kościół, czego uczy Apostolstwo Chorych, to wielki dar ofiarowany bliźniemu. Mówił o tym w zeszłym tygodniu kaznodzieja w bazylice.
Dziewiętnaście lat temu Ania uległa wypadkowi. Razem z rodzicami i młodszym bratem wracała wieczorem z kościoła. Zostali potrąceni przez pijanego kierowcę. Po miesiącu ojciec Ani zmarł. Ona zaś od tego czasu siedzi na wózku inwalidzkim. Ma dzisiaj trzydzieści sześć lat. Cały czas czuje bolesne drętwienie w nogach spowodowane urazem rdzenia i uszkodzeniem nerwów obwodowych. Ma również bóle spastyczne. Dzieliła się ostatnio: „Sam fakt wypadku nie był dla mnie powodem pretensji i buntu wobec Pana Boga. Owszem pytałam Go, dlaczego takie nieszczęście przytrafiło się naszej rodzinie, ale nigdy nie było we mnie nienawiści i gniewu. Doświadczyłam wewnętrznej przemiany, gdy zaczęłam uwielbiać Pana Jezusa. Dwa lata temu rozpoczęły się w mojej parafii wieczory uwielbienia. Zaangażowałam się w tę formę modlitwy. Odkryłam wielką wartość uwielbiania Go w Najświętszym Sakramencie i podczas Eucharystii. Zrozumiałam, że najdoskonalszym uwielbieniem Boga jest każda Msza święta. Dotarło do mnie, że taka zwykła, wieczorna Msza parafialna, w której uczestniczy kilka staruszek, ma dokładnie taką samą wartość, jak ta, na której są setki osób i różne «efekty specjalne». Nie muszę szukać uzdrawiającego Jezusa gdzieś daleko, bo On jest tuż obok mnie”.
Siostry i bracia,
Cierpienie człowieka jest tajemnicą. Jezus nie zostawia nas samych w tym doświadczeniu, jak nie pozostawił ewangelicznych bohaterów: kobiety i Jaira, jak nie zostawił Ani. Pomaga zwyczajnie, przez pracowników służby zdrowia; pomaga także w sposób nadzwyczajny – łaską: w modlitwie, przez sakramenty. Ostatecznie – prowadzi do jednego celu, do Siebie. Bo On jest Życiem, Zbawieniem. Jezus – czytamy w dzisiejszej Ewangelii – ujął dziewczynkę za rękę i podniósł ją swoim słowem: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!”. Podczas namaszczenia chorych Jezus również kładzie swoje dłonie na chorym i podnosi go duchowo.
Siostry i bracia,
Na koniec pragnę zaprosić Was, jak co roku to czynię, na kolejną, już 53. Ogólnopolską Pielgrzymkę Osób Chorych, Niepełnosprawnych i Starszych Wiekiem na Jasną Górę, która odbędzie się w przyszły piątek, 6 lipca, we wspomnienie Matki Bożej Uzdrowienia Chorych, patronki Apostolstwa Chorych. Pomóżmy chorym w dotarciu na Jasną Górę. Amen.