Polski Szarbel
„Nie silił się na rzeczy nadzwyczajne, ale zwyczajne, nadzwyczajnie wykonywał”
2019-01-10
W tym miesiącu wpatrujemy się w osobę św. Maksymiliana Kolbego – właśnie mija 125 lat od jego urodzin. Warto w tym kontekście zapoznać się także z przyjacielem ojca Maksymiliana, dziś mało jeszcze znanym, kandydatem na świętego, Sługą Bożym, ojcem Wenantym Katarzyńcem. To właśnie dzięki jego orędownictwu w niebie, gazeta „Rycerz Niepokalanej” mogła się ukazać, mimo znacznych problemów finansowych wydawnictwa Franciszkanów.
W zasadzie, przy pierwszym spojrzeniu na fotografię Wenantego, widzimy zwykłego młodego chłopaka, nic szczególnego nie maluje się na jego twarzy, wydaje się taki zwyczajny. Niech nas to jednak nie zmyli.
Zakonne początki
Naprawdę nazywał się Józef Katarzyniec (imię Wenanty przyjął po wstąpieniu do zakonu), pochodził z bardzo biednej rodziny, z okolic Lwowa, cichy, skromny, pokorny. Był zdumiewająco dobrym uczniem, dzięki czemu mógł nieźle zarabiać i wieść wygodne życie. Zdecydował jednak, że woli wstąpić do klasztoru. Twierdził, że świat by go zepsuł. Już we wczesnej młodości był ukształtowany niczym dojrzała osoba, żyjąca blisko Boga.
Młody Józef trafił do seminarium Franciszkanów w Krakowie, gdzie szybko dał się poznać jako wspaniały kolega, który chętnie pomagał innym klerykom w nauce, nie afiszując się przy tym ze swoją rozległą wiedzą. Nikogo nie oceniał, nie krytykował, nie mówił źle o innych, zawsze wiele wymagał od siebie, unikał wygodnictwa i dogadzania sobie. Umiłował i propagował nabożeństwo do Niepokalanej, a także każdego dnia spędzał godzinę na adoracji Najświętszego Sakramentu.
Jako kapłan słynął ze wspaniałych kazań, był doskonałym spowiednikiem, doskonale dogadywał się z młodymi klerykami, a także ochoczo chodził odwiedzać chorych mimo groźnych chorób, jakie dziesiątkowały ludność w tamtym czasie.
Przyjaźnił się z młodszym od siebie o. Maksymilianem Kolbe, znali się jeszcze z czasów kleryckich, można powiedzieć, że mieli wspólne dążenia i podobne podejście do szerzenia ewangelii wśród wiernych. Całym sercem Wenanty zachęcał o. Maksymiliana do wydawania „Rycerza Niepokalanej”.
Niestety, przyszła gruźlica, która powoli wyniszczała organizm o. Wenantego. Mimo to z pogodą ducha powtarzał o. Maksymilianowi Kolbe, że po śmierci zrobi znacznie więcej dla Zakonu i wszystkich dzieł, które są w nim podejmowane. Tak się też stało. Umarł młodo, w wieku 32 lat (1889 -1921), w opinii świętości, został pochowany w Kalwarii Pacławskiej.
Pierwsze cuda
Franciszkanie zaplanowali, że pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej” ukaże się w styczniu 1922 roku. Niestety, kasa świeciła pustkami. Ktoś wpadł na pomysł, by pomodlić się do Maryi za pośrednictwem Wenantego. Rzeczywiście, ta modlitwa szybko przyniosła efekty, pismo się ukazało o czasie. Odtąd został na stałe patronem redakcji „Rycerza”, mało tego, odczuwało się niemal fizycznie pomoc o. Katarzyńca przy zakupie drukarni i zakładaniu Niepokalanowa.
W samym „Rycerzu Niepokalanej” ukazało się wiele świadectw oraz opisu cudów mniejszych i większych. jakie dokonały się za pośrednictwem Wenantego. O. Maksymilian Kolbe podsumował kiedyś przyjaciela: „Nie silił się na rzeczy nadzwyczajne, ale zwyczajne, nadzwyczajnie wykonywał”.
Ludzie zaczęli za pośrednictwem o. Wenantego wypraszać wiele łask, a o. Maksymilian będąc już w Japonii, wysłał list do prowincji, by rozpocząć starania o proces beatyfikacyjny o. Wenantego Katarzyńca.
Wszystko toczyło się dobrze do czasu zmiany granic i zamknięciu Niepokalanowa przez Niemców.
W 2016 roku papież Franciszek wydał zgodę na publikację dekretu o heroiczności cnót, odtąd Wenantemu Katarzyńcowi przysługuje tytuł czcigodny Sługa Boży. Kościół czeka teraz już tylko na zatwierdzenie cudu uproszonego za jego wstawiennictwem.
Polski Szarbel
Dziś Wenanty Katarzyniec często bywa określany mianem polskiego Szarbela, bo i jest wiele podobieństwa między nimi: obaj wiedli życie wewnętrzne, ciche, skromne, ascetyczne, zaczęli działać „na wielką skalę” dopiero po swojej śmierci, wiele spraw i łask wypraszając proszącym, a do tego czynią to niesamowicie szybko.
Popularność Wenantego w Polsce rośnie z każdą chwilą. Niedawno ukazała się książka Tomasza P. Terlikowskiego pt. „Wenanty Katarzyniec – polski Szarbel”. Jej autor otwarcie mówi o sumie 130 tys. złotych, która została umorzona dzięki modlitwom za sprawą Wenantego.
O tym, jak działa ten Sługa Boży, możemy się przekonać, zaglądając na stronę wenanty.pl – jest tam wiele informacji, tekstów, audycji, a także tekst 9-dniowej nowenny, którą i my możemy odprawić w konkretnej intencji.
Na tej stronie internetowej publikowane są także sprawy i cuda, w których Wenanty Katarzyniec miał swój udział, można także pozostawić swoje konkretne intencje, które nosimy w sercu.
Na koniec inspiracja, słowa Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca: „Nie mogę już tego naprawić, co minęło. Dnia jutrzejszego nie jestem pewien, tylko dniem dzisiejszym mogę rozporządzać. Czas, w którym żyjemy, jest drogi jak niebo, jak Przenajświętsza Krew Pana Jezusa, jak sam Bóg”.