Postawić wszystko na Maryję
Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona na Jasnej Górze w Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej.
2020-08-26
Siostry i bracia
Przybywamy na Jasną Górę w dniu uroczystości odpustowej, aby za sługą bożym kard. Stefanem Wyszyńskim wszystko, co w naszym życiu „postawić na Maryję”. „Postawić na Maryję” to znaczy zawierzyć się Jej.
Kard. Wyszyński tak – w modlitwie przez siebie ułożonej – tłumaczył ten duchowy akt: „Postanawiam sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. Nie pozwolę nigdy, aby inni cokolwiek czynili, co uwłaczałoby czci Twojej. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności”.
Jako duszpasterz Apostolstwa Chorych pragnę zawierzyć Maryi wszystkich chorych w Polsce, całe dzieło Apostolstwa Chorych oraz wszystkich nas, obecnych w kaplicy jasnogórskiej. Spróbujmy to zawierzenie uczynić także osobiście, w modlitwie, np. po przyjęciu Komunii świętej. Zawierzenie to nie sprawi, iż trudności naszego życia znikną. „Postawienie wszystkiego na Maryję” w życiu kard. Wyszyńskiego również nie sprawiło, iż trudności jego życia, życia Kościoła w Polsce w czasie jego posługi pasterskiej, zniknęły. Wręcz odwrotnie to one niejako poprowadziły Prymasa Tysiąclecia do „postawienia wszystkiego na Maryję”.
Nasze zawierzenie nie sprawia, iż trudności naszego życia znikają. Ale staje się źródłem pokoju wewnętrznego. Uświadamiamy sobie przez wiarę, iż nie jesteśmy sami. Jest z nami Maryja i Jej Syn, Chrystus. Ich obecność pozwala nam przechodzić przez życie, z ich wyciągniętą dłonią. Jak Piotr kroczący po wodzie pośród burzy na jeziorze i trzymający się dłoni Jezusa. Nieraz krótkie westchnienie do Jezusa i Maryi, chorego mającego trudności w przemieszczaniu się, sprawia, że potrafi on uczynić jeden, drugi i kolejny krok. To jak cud chodzenia po wodzie. Podobnie odkrycie Boga w kolejnym dniu spędzonym w samotności podczas trwającej epidemii, jest spełnieniem modlitwy autora psalmu: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23, 4). Zawierzając się Maryi, chcemy wraz z Nią, czynić jeden, drugi i kolejny krok w wierze, w wierze, która nieraz jest kroczeniem w ciemnościach.
Z zawierzeniem wiąże się wysiłek. To naśladowanie cnót Maryi: Jej czystości, męstwa, Jej rozmodlenia, pracowitości oraz pokory. Naśladowanie tych cnót sprawia, iż zawierzenie Maryi nie jest czymś jedynie zewnętrznym, czy wręcz magicznym. Ale prowadzi do głębokiej zażyłości z Nią, oczyszcza naszą wiarę i prowadzi do zjednoczenia z Chrystusem, jedynym naszym Zbawicielem.
Chcemy więc wpierw naśladować dziewiczą czystość Maryi. Wynika ona z Jej Niepokalanego Poczęcia oraz pracy duchowej nad sobą trwającej całe Jej życie oraz wzajemnej relacji ze św. Józefem. Dziewicza czystość Maryi jest dobrym lekarstwem dla nas, na wszelkie formy nieczystości: myśli, spojrzenia i czynów. Jest balsamem uzdrawiającym zainfekowane przez grzech serce.
Chcemy ponadto naśladować Maryję w Jej męstwie. Stojąc pod krzyżem Syna, nie uciekła w godzinie największej próby. Z Jej przebaczenia, współcierpienia, z Jej mężnej wiary i niezłomnej miłości, zrodził się największy dar – Kościół – Kościół mający swoje źródło w przebitym boku Zbawiciela, jak i w przeszytym boleścią Sercu Maryi. To dla nas druga ważna lekcja duchowa. Szczególnie bliska członkom Apostolstwa Chorych, którzy na wzór Matki Bolesnej, ofiarują swoje cierpienia w zjednoczeniu z Chrystusem za Kościół święty.
Po trzecie, chcemy naśladować Maryję w Jej rozmodleniu. Ona nieraz rozważała w swoim sercu, medytowała, nad tym, jak Bóg Ją prowadzi. Podobnie Bóg nas prowadzi. Stąd i my potrzebujemy, jak Maryja, namysłu. Chrześcijańska tradycja nadała Jej kiedyś tytuł Virgo orans – Dziewicy modlącej się. Ikonografia przedstawia Ją jako Orantkę, czyli Tę, która wnosi swe ręce w modlitewnym błaganiu za każdego człowieka. W ikonie jasnogórskiej Czarna Madonna wskazuje jedną dłonią na swojego Syna, przekazując tym gestem, abyśmy kierowali nasze modlitwy do Jej Syna. Ona jest Pośredniczką w tej modlitwie. Jak w Kanie Galilejskiej przekierowała prośbę uczestników uczty weselnej na Jezusa.
Zawsze była blisko Jezusa. Jest „Niewiastą Cienia”, jak określił Ją Roman Brandstaetter w powieści Jezus z Nazaretu. „Niewiastą Cienia”, bo nigdy nie przesłoniła sobą Jezusa, stoi w Jego cieniu. Czarna Madonna jest jakby dowodem tego cienia. Maryja wskazuje na Jezusa. Tak w posłudze chorym mamy stawać się „cieniem Jezusa” obecnego w cierpiącym. Zanosić chorego przed tron Maryi w modlitwie oraz w służbie – naszej codziennej pracowitości. Również ta cnota – pracowitości – przywoływana przez kardynała Wyszyńskiego, staje się dla nas na dziś potrzebna, w społeczeństwie, w służbie choremu, w Kościele, w duszpasterstwie.
Maryja była obecna pod krzyżem Jezusa i była obecna w Wieczerniku, gdy na apostołów zstąpił Duch Święty. Ona wciąż jest w Chrystusowym Kościele jako Wszechmoc Błagająca za każdym z nas. Dzięki Jej orędownictwu u Boskiego Syna każdy może odnieść zwycięstwo w walce ze Złem. Maryja – Virgo orans, Dziewica modląca się – jest bowiem apokaliptyczną Niewiastą, które depcze głowę smoka szatańskiego (por. Ap 12). Ona swoją pokorą chroni nas od pychy Złego. I pozwala w godzinie śmierci spokojnie przejść w Jej kochające ramiona.
Maryjo, naśladując Twoje cnoty: czystości, męstwa, rozmodlenia, pracowitości oraz pokory, pragnę wszystko co mam, postawić na Ciebie. Amen.