Wiara i formacja
Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona w Bazylice Krzyża Świętego w Warszawie, w niedzielę 27 czerwca.
2021-06-27
Siostry i bracia, drodzy chorzy.
W czasie półrocznej posługi w szpitalu tymczasowym dla chorych na Covid-19 w Międzynarodowym Centrum Kongresowym wielu pacjentów, całe rodziny modliły się o łaskę zdrowia dla chorych. Większość pacjentów wróciła do domu. Jest dzisiaj zdrowa. Niestety wielu zmarło. Czy Bóg nie mógł wysłuchać wszystkich proszących Go? Dlaczego nie przywrócił życia i nie obdarzył zdrowiem podobnie jak uczynił to z bohaterami dzisiejszej Ewangelii? Spróbujmy zmierzyć się z tymi pytaniami. Pośród wątpliwości i ciemności szukajmy światła w Bożym Słowie.
Św. Marek pisał Ewangelię do pierwszych chrześcijan. Była to najwcześniej z wszystkich napisana Ewangelia. Pisał, aby pomóc im w pierwszych duchowych krokach podążania drogą wiary. Znał kruchość wiary adresatów.
Głębia lub kruchość naszej więzi z Chrystusem weryfikowana jest przez życie, zwłaszcza w sytuacjach skrajnych. W trudnym położeniu gdy brak jest wiary, człowiekowi grozi zwątpienie i rozpacz. Groziły one pacjentom szpitala tymczasowego. Konieczna była tam nie tylko posługa lekarzy i pielęgniarek, ale i kapelanów. Ci ostatni zanosili chorym Eucharystię, dawali możliwość przyjęcia innych sakramentów oraz towarzyszyli duchowo. Wspominam dzisiaj te chwile, gdyż utkwiły mi one głęboko w sercu. Niektórzy pomimo osłabienia klękali – nie było to absolutnie powinnością chorych, a jednak z własnej inicjatywy to czynili; inni spontanicznie modlili się, prosili, dziękowali i uwielbiali Boga; jeszcze inni wskazywali pacjentów potrzebujących wsparcia duchowego. Również w strefach objętych szczególnym rygorem epidemicznym pacjenci prosili o sakramenty.
Trudne położenie pacjentów jest odbiciem sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie dzisiejszej Ewangelii: kobieta cierpiąca od 12 lat na krwotok oraz przełożony synagogi, któremu umarła 12-letnia córka. Przyjrzyjmy się bliżej ich historiom. Pierwsza kobieta, żyła w stałym, fizycznym i psychicznym cierpieniu związanym ze społeczną izolacją. Wypływała ona z prawa o zaciągnięciu rytualnej nieczystości, prawa de facto chroniącego społeczność przed chorobą. Chora kobieta ze względu na swoją przykrą dolegliwość stale była uznawana za nieczystą. Śmierć córki Jaira – w drugiej historii przywołanej dzisiaj przez Ewangelistę – również powodowała sytuację nieczystości rytualnej. Wejście w strefę uznaną rytualnie za nieczystą, dotknięcie zmarłej, powodowały zaciągnięcie tej nieczystości. Kwestie dotyczące izolacji, kwarantanny nie są również i nam współcześnie obce. Wiemy, jak mogą być one uciążliwe.
Chrystus nie łamiąc ówczesnego prawa chroniącego społeczność przed rozszerzaniem się chorób, stosując się do niego, miał równocześnie odwagę spotykać się z izolowanymi osobami. To one przychodziły do Niego ze swoimi potrzebami, ze swoją samotnością, zwątpieniem, rozpaczą, ale i z wyznawaną wiarą.
Cierpiąca od 12 lat kobieta dotknęła ubrania Jezusa. Przywołując narrację św. Marka, dowiadujemy się, że gdy usłyszała słowa Jezusa, przestraszyła się. Wiedziała bowiem, że przez ten gest mogła wprowadzić Go w rytualną nieczystość. W drugiej historii, odwrotnie w stosunku do pierwszej, to sam Chrystus przyszedł do córki Jaira i dotknął ją – chwycił za rękę. W Ewangelii czytamy o natychmiastowym skutku dotknięcia, zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku.
Kapelani szpitali covidowych dostosowując się do obowiązujących rygorów sanitarnych, aby udzielić sakramentów proszącym o nie pacjentom również dostosowywali się do wymogów sanitarnych. Podobnie jak inni pracownicy służby zdrowia szczepili się, ubierali odpowiedni strój ochronny. Gdy pacjentka zakażona wirusem z wariantem hinduskim, odizolowana od reszty pacjentów szpitala, jako jedyna leżąca w specjalnie przygotowanym miejscu, poprosiła o sakramenty święte, zastosowano dodatkowe środki ostrożności. Wszystko po to, by dostosowując się do słusznych zaleceń sanitarnych, pomóc osobie cierpiącej. Dla wspomnianej pacjentki opieka duchowa była równie ważna, jak medyczna. Po kilku tygodniach wyszła uleczona ze szpitala.
Siostry i bracia,
Nie uzdrowienie, nie wskrzeszenie są jednak głównym przesłaniem dzisiejszej Ewangelii. Jest nią wiara oraz formacja uczniów Jezusa: trzech apostołów, kobiety uzdrowionej oraz rodziny wskrzeszonej dziewczynki. Wąskie grono formowanych kontrastujące z otaczającym i napierającym na Jezusa tłumem. Ci ostatni pomimo bliskiego kontaktu z Nim, nie doświadczyli łaski wiary. Ich kontakt z Chrystusem pomimo bliskości był zewnętrzny. Życie tych ludzi niewiele się zmieniło. Właściwie wszystko pozostało po staremu. Nie nawrócili się. W przeciwieństwie do nich, Jair, choć był przełożonym synagogi, czyli osobą mającą autorytet w społeczności, od samego początku, w geście skłonu, uznawał godność Jezusa i wyznał w Niego wiarę.
A kim byli towarzyszący Jezusowi w cudzie uzdrowienia i wskrzeszenia apostołowie? Piotr, Jakub i Jan? To na nich skierowana jest cała uwaga Ewangelii. Jezus wziął ich ze sobą, bo ich formował. Ci sami apostołowie później byli świadkami Przemieniania Pańskiego. Odkrywamy pedagogię Pana Jezusa. Objawia przed nimi małymi krokami, kim jest.
Apostołowie wchodząc w przestrzeń wiary, otwierają się na nią, bo widzą, kim jest Ten, za którym idą, z którym związali swoje życie. Widzą, że ten wybór ma sens. Jezus umacnia ich w tym wyborze. To bardzo ważne również dla nas, próbujących iść za Jezusem w życiu. Także nam Pan Jezus daje chwile umocnienia wiary, dzięki którym bardziej doświadczamy Jego obecności. Wspominajmy je. Pamiętam chwile przebudzenia pacjentów na OIOM-ie, pacjentów wracających z OIOM-u na oddział wewnętrzny, pacjentów oklaskiwanych i wracających do domu, chorych jednających się z Bogiem i rodziną.
Wróćmy do pytania postawionego na początku homilii dotyczącego kwestii wysłuchania lub nie przez Boga próśb o zdrowie. Spróbuję odpowiedzieć na nie odwołując się znowu do doświadczenia z życia szpitalnego. Pamiętam odejście do wieczności pewnej pacjentki. Dobrze ją znałem – była moją nauczycielką języka polskiego ze szkole podstawowej. Bardzo cierpiała przez Covid. Była przyjęta do szpitala w szczycie zachorowań, na wiosnę. Było wówczas wiele pracy w szpitalu. Pani Annie udzieliłem sakramentów. Byłem już długo na oddziale, coś mi wewnętrznie mówiło, aby zostać dłużej przy niej. Nie wiedziałem, że będą to jej ostatnie chwile świadomości. Usiadłem przy łóżku, pomodliliśmy się wspólnie koronką do Miłosierdzia Bożego. Mówiła o swojej rodzinie, którą bardzo kochała. W następny dzień została przyjęta na OIOM, zaintubowana. Zmarła. Pamiętam słowa córki, które mocno utkwiły mi w sercu. Najpierw wraz z całą rodziną modliła się o zdrowie dla mamy. Gdy zmarła powiedziała, że Bóg wiedział, co dla jej mamy było najważniejsze. „Bóg dał nam, rodzinie – mówiła – cały dodatkowy rok życia mamy, rok ten nas scalił”. Wcześniej bowiem pani Anna zachorowała na inną poważną chorobę. Wyszła z niej. Po roku zachorowała na Covid. Ta choroba zakończyła się śmiercią. Postawa córki pani Anny była dla mnie niezwykła. W każdej sytuacji, zarówno w momencie zachorowania swojej mamy, jak i po jej śmierci, zachowała wiarę. Odnosiła wszystko do Boga. Bolało. Dalej bardzo boli. Ale w tym bólu szła z wiarą do Boga. Wiara była dla niej latarnią pośród ciemności żałoby. Był to jej ważny etap wiary.
Piotr, Jakub i Jan będąc świadkami uzdrowienia i wskrzeszenia, byli na innym etapie wiary – doświadczyli wielkiej radości. Dosłownie tłumacząc z greckiego zdanie: „Osłupieli wprost ze zdumienia”, można je oddać w słowach: „Wpadli wszyscy w wielką ekstazę”. Stan ekstazy był ważnym etapem formacji uczniów Jezusa – etapem pociągnięcia ich przez Jezusa, fascynacji Jego Osobą. Dalszymi etapami były: Golgota i śmierć męczeńska apostołów. Przypomnijmy, św. Jakub zginął męczeńsko jako pierwszy z dwunastu, św. Piotr oddał życie za Chrystusa w Rzymie umierając na krzyżu głową w dół, św. Jan zaś został zesłany na wyspę Patmos za czasów cesarza Domicjana. Apostołowie w ostatniej godzinie życia zachowali wiarę. Zarówno pani Anna umierając, jak i jej bliscy również tę wiarę zachowali. Pomogła im w przejściu przez trudny czas. A Bóg wybrał najlepszy czas na to przejście.
Siostry i bracia,
W każdym położeniu, z wiarą, poszukując więzi z Jezusem, próbujmy patrzeć na życie Jego oczyma. Może dzisiaj doświadczamy pierwszego etapu drogi wiary, słysząc słowa Chrystusa skierowane kiedyś do dwunastoletniej dziewczynki: „egeire”, z greckiego, „obudź się”, „wstań”. Obudź się z letargu duchowego, powstań z grzechu i idź za Jezusem. Amen.