Najważniejsze zdrowie?
Dzisiaj, w Światowym Dniu Zdrowia, warto zadać sobie pytanie, czy zdrowie jest najwyższą wartością w naszym życiu? Często, przy różnych okazjach, życzymy sobie zdrowia, „bo zdrowie jest najważniejsze”. Czy jednak na pewno?
2022-04-07
Otóż zdrowie nie jest najważniejsze. A co jest? Zbawienie i życie wieczne.
Zbawienie jest nam dane i zadane. Dane – ponieważ już ponad dwa tysiące lat temu Jezus Chrystus „przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył” – i zadane, ponieważ nasze osobiste zbawienie nie odbędzie się bez naszego działania. „Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem” (Flp 2, 12) – nakazuje święty Paweł. Nie zdrowie zatem, nie życie doczesne nawet, jest kluczowym dobrem, o które człowiek powinien z całych swoich sił troszczyć się i zabiegać, lecz zbawienie. „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 24) – przypomina Pan Jezus. Stawianie na pierwszym planie zdrowia grozi niebezpieczeństwem lekceważenia zbawienia. Jeżeli bowiem zdrowie jest dla kogoś najważniejsze, to zbawienie musi być mniej ważne. A o sprawy drugoplanowe zwykle troszczymy się znacznie mniej.
Nie znaczy to, że mamy nie dbać o zdrowie, czy też na zdrowiu sobie szkodzić. Wręcz przeciwnie! „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego?” – pyta święty Paweł, by natychmiast dodać w formie zalecenia: „Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6, 19-20). O ciało bezwzględnie należy się troszczyć, bo nie jest ono naszą własnością. Jak słusznie zauważa św. Paweł w Liście do Rzymian, „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14, 7-8). Nasze ciała zostały nam oddane w użytkowanie – niejako wynajęte przez Stwórcę – i mamy obowiązek o nie dbać, bo chociaż ostatecznie ulegną one śmierci i rozkładowi, to jednak dopóki spoczywają w naszej pieczy, odpowiadamy za nie przed ich Właścicielem. Więcej, mamy obowiązek uczynić z naszych ciał dobry użytek na drodze ku zbawieniu.
Gdyby zdrowie było najważniejsze, chorobę należałoby postrzegać jako największe możliwe zło, którego człowiek doświadcza w życiu. Tymczasem wcale tak nie jest. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że „choroba może prowadzić do niepokoju, do zamknięcia się w sobie, czasem nawet do rozpaczy i buntu przeciw Bogu, ale może także być drogą do większej dojrzałości, może pomóc lepiej rozeznać w swoim życiu to, co nieistotne, aby zwrócić się ku temu, co istotne. Bardzo często choroba pobudza do szukania Boga i powrotu do Niego” (KKK 1501). Choroba jest złem, ale bynajmniej nie największym w ludzkim życiu. Największym złem, którego może doświadczyć człowiek, jest grzech, i to jego powinniśmy się strzec za wszelką cenę – choćby za cenę utraty zdrowia, a nawet życia. „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16, 26).
A choroba, niemoc, ułomność czy kalectwo – na co w historii znajdujemy liczne dowody – mogą się okazać błogosławieństwem, łaską, przyczyną nawrócenia i ratunkiem dla duszy. W Światowym Dniu Zdrowia nie zapominajmy o uzdrawiającej sile choroby. Właśnie tak: o uzdrawiającej sile choroby. Choć sformułowanie to wydaje się mocno trącić wewnętrzną sprzecznością – odbierze je w ten sposób tylko niewierzący. Chrześcijanin doskonale wie, że Bóg może także z sytuacji choroby uczynić przestrzeń wielkiego duchowego dobra. Dobra, które rozlewa się nie tylko na samego chorego, ale także – przez jego ofiarowanie cierpienia w różnych intencjach w łączności z Panem Jezusem – na innych.