Dzień Dziecka Bożego
Dzisiaj, w Międzynarodowym Dniu Dziecka, przychodzi mi do głowy myśl o tym, że człowiek wierzący – i to niezależnie od wieku – codziennie może świętować Dzień Dziecka Bożego.
2022-06-01
Bardzo lubię spacerować po lesie lub parku. Tutaj ludzie przeważnie niczego nie udają, są naturalni i zachowują się spontanicznie. Wybrawszy się któregoś popołudnia na spacer, widzę w alejce mężczyznę z małym chłopcem – jestem świadkiem nauki chodzenia. Malec wspina się na swoich mininóżkach, by mocno uchwycić się wielkiej ręki taty, tata z kolei idzie zgięty w pół, by być w zasięgu wzroku syna. Uśmiechając się pod nosem myślę: każdy krasnoludek ma swojego olbrzyma.
Przywołuję w pamięci ten ciepły obrazek przy okazji dzisiejszego Dnia Dziecka. Słowo Boże naucza, że „uczeń nie przewyższa nauczyciela, ani sługa swego Pana”. Dzisiejszy dzień to dobra okazja, by na nowo przyznać się, że nie jestem samowystarczalna i nie ze wszystkim potrafię sobie poradzić. Potrzebuję nauczyciela, przewodnika, mistrza. Potrzebuję kogoś, kto złapie mnie za rękę i nigdy nie puści. Kogoś, kto przeszedł już drogę, którą teraz ja podążam. W moim sercu rodzi się w tej chwili wdzięczność za wszystkie osoby, które mnie kształtowały i kształtują do dzisiaj. Wdzięczność za rodziców, nauczycieli, wychowawców, kapłanów. Wdzięczność za autorytety.
Ale rodzi się też tęsknota za tym jedynym prawdziwym Mistrzem. Mistrzem z Nazaretu. Jest pragnienie słuchania Go, wpatrywania się w Jego Oblicze i kroczenia po Jego śladach. Przeczytałam kiedyś takie słowa: „Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się mistrz”. Jak to dobrze, że Jezus nie zwleka z przyjściem do czasu, aż będę gotowa Go przyjąć i słuchać. Jakie to szczęście, że nie czeka na specjalne powitania i godowe szaty. On przychodzi w tych najbardziej „nieodpowiednich” momentach i na nowo uczy mnie chodzić. Jak olbrzym, który prowadzi krasnala. Jezus ciągle jest przy mnie obecny, jak ojciec u boku dziecka, które stawia swoje pierwsze kroki. Obym tylko nie próbowała wyrywać się z Jego ręki. Obym tylko nie zechciała realizować własnych scenariuszy. Wtedy będę bezpieczna i pewna właściwego kierunku. Dzisiaj kolejny raz dociera do mnie, że od mojej pewności w wielu kwestiach, dużo ważniejsze jest codzienne powtarzanie Bogu: „Wierzę Ci jak dziecko”. Dlatego kolejny raz oddaję życie w nieswoje ręce, znowu zdaję się na cudze siły. Mam szczęście. Jezus prowadzi i wybiera dla mnie drogę. On jest Drogą!