Po co biegnie się do Mamy?
Każdy przychodzi do Mamy ze swoimi sprawami. Przychodzi, bo wie, że matczyne serce mieści w sobie cały świat i wszystkie ludzkie historie. Kochana Mamo, patrząca na mnie z Jasnogórskiej Ikony, ogarnij dzisiaj swoim wzrokiem całe moje życie i życie tych, których kocham.
2022-08-26
Dzisiaj, 26 sierpnia w Kościele obchodzona jest uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, czczonej na Jasnej Górze w cudownym obrazie Czarnej Madonny.
Z bagażem ludzkich spraw
Jest środa, 6 lipca tego roku. Sezon pielgrzymkowy w pełni. Na Jasną Górę raz po raz wchodzą kolejne rozśpiewane grupy. Dostrzegam głównie młode twarze, widzę całe rodziny. Są też chorzy, niepełnosprawni i starsi. Jedni na wózkach, inni o kulach, jeszcze inni wsparci o silne ramiona swoich „aniołów stróżów”. Przyglądam się z zachwytem i podziwem wszystkim naraz i każdemu z osobna. Urzeka mnie ich wiara. Chciałabym, aby moje serce było choć trochę podobne do serca któregoś z nich. Bezgłośnie proszę więc Maryję o wiarę – taką prostą, dziecięcą... W tym momencie podchodzi do mnie starszy pan i pyta o miejsce spowiedzi świętej. Wskazuję mu drogę. Po 15 minutach pan wraca do mnie i jakby nigdy nic, czule obejmuje mnie ramieniem. – Wiesz córciu, przyjechałem z daleka, zupełnie sam. Muszę załatwić z Panem Bogiem kilka spraw. Do Świętej Panienki też mam interes – mówi. Trochę onieśmielona, grzecznościowo pytam o to, skąd przyjechał. – Jestem spod Drawska Pomorskiego, jechałem z przesiadkami 2 dni. Dawno tutaj nie byłem. Jakoś się nie składało. Ale teraz przyjechałem, bo koniecznie muszę podziękować za moje dobre zdrowie i zdaną maturę wnuka. No i chcę też prosić, by on sam zechciał kiedyś tu przyjechać, bo na razie mu z Panem Bogiem nie po drodze. Rozmawiamy jeszcze krótką chwilę. Kiedy starszy mężczyzna w końcu odchodzi, próbuję sobie wyobrazić, jak bardzo kochające musi być jego serce, skoro gotów jest na takie poświęcenie. Ile musi być w nim wiary w Bożą dobroć i niezawodną opiekę Matki Bożej skoro jedzie 2 dni – pewnie w niewygodzie – by po prostu podziękować i prosić...
Spotykam też młodych małżonków z trójką dzieci. Jedno z nich wiozą na wózku inwalidzkim. Przedstawiam się i proszę o chwilę rozmowy. Zgadzają się krótko opowiedzieć o sobie. – Przyjechaliśmy z Piotrkowa. Nasza córka Paulinka urodziła się z niedowładem czterokończynowym. Potrafi poruszać się o kulach, ale kosztuje ją to wiele wysiłku. Intelektualnie rozwija się prawidłowo i jest bardzo radosnym dzieckiem. Cieszymy się, że jest z nami i nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Dzięki Paulince i jej niepełnosprawności nasza rodzina zbliżyła się do siebie. Wszyscy się nią opiekujemy. Przyjechaliśmy do Matki Bożej z wieloma sprawami. Najbardziej chcemy prosić o zdrowie i siły, byśmy mogli jak najdłużej pomagać Paulince i pozostałej dwójce naszych dzieci, które są zupełnie zdrowe. Ale oprócz próśb mamy też specjalny podarunek dla Maryi. Kilka miesięcy temu postanowiliśmy z mężem, że codziennie będziemy wspólnie odmawiać jedną część Różańca, by dziękować za wszystkie otrzymane łaski i prosić o zgodę między nami. Udaje się nam, póki co, dotrzymać danego słowa. Nie zatrzymuję ich dłużej, bo spieszą się na Mszę świętą. Przy pożegnaniu mężczyzna obiecuje, że pomodlą się również za mnie. Jestem im wdzięczna i za modlitwę i za rozmowę. Ruszając dalej, zastanawiam się, czy przypadkiem niepełnosprawność Paulinki nie okazała się dla tych młodych małżonków największym błogosławieństwem życia... Dzięki chorobie córki zbliżyli się przecież do siebie, odkryli, co naprawdę jest w życiu ważne i zaczęli realizować nie swoje, a Boże plany. Znów proszę Maryję o dar wiary. Tym razem szczególnie na czas trudności i cierpień.
W rzece pielgrzymów płynącej do Jasnogórskiej Królowej jest także starsza, mocno pochylona kobieta. Obserwuję ją przez dłuższą chwilę, zanim decyduję się do niej podejść. Początkowo jest trochę nieufna, ale w końcu zdradza mi powód swojej obecności w tym miejscu. – Przyjeżdżam tutaj już od 20 lat. Obiecałam Matce Najświętszej, że jeśli uprosi u Boga ratunek dla małżeństwa mojej córki, to będę każdego roku modlić się przed Jej Cudownym Wizerunkiem w Częstochowie, dziękując za wszystkie otrzymane łaski. Pytam, czy było jej łatwo dotrzymać słowa danego przed laty Maryi, bo to przecież poważne zobowiązanie. – No łatwo nie było. Ale tylko jednego roku nie przyjechałam do Maryi. 6 lat temu miałam poważną operację serca i nie dałam rady dotrzeć tutaj o własnych siłach. Poza tym jednym razem, przyjeżdżam regularnie. Nie mogłabym postąpić inaczej. Słowo to słowo. Małżeństwo mojej córki przetrwało najtrudniejsze chwile, a był już nawet złożony pozew o rozwód. Maryja pomogła. Uprosiła u Boga ratunek dla rodziny. Jak więc mogłabym teraz zawieść? A wie pani, że czasem to i kilka razy w roku udaje mi się tutaj przyjechać! Zobaczymy, ile jeszcze sił wystarczy... Z wrażenia nie zapytałam nawet, skąd przyjechała. Ale sądząc po ilości siatek i rozmaitych zawiniątek – z bardzo daleka. Jakże prosta, a zarazem głęboka okazuje się być wiara tej kobiety! Ileż trzeba mieć w sercu miłości, by nie zważając na trudności, wiernie spełniać raz daną obietnicę. Kogo dzisiaj stać na coś takiego? Tym razem proszę Maryję o wiarę konsekwentną i wierną. Taką, która nie cofa się w obliczu wymagań.
Każdy przychodzi do Mamy ze swoimi sprawami. Przychodzi, bo wie, że matczyne serce mieści w sobie cały świat i wszystkie ludzkie historie. Kochana Mamo, patrząca na mnie z Jasnogórskiej Ikony, ogarnij dzisiaj swoim wzrokiem całe moje życie i życie tych, których kocham.
Odrobina historii
Wokół historii obrazu narosło wiele legend. Miał go namalować św. Łukasz Ewangelista na deskach stołu w domu Maryi w Jerozolimie, skąd cesarz Konstantyn Wielki przeniósł go do Konstantynopola i umieścił w świątyni, gdzie z kolei zobaczył wizerunek książę ruski Lew Halicki, który uprosił cesarza, aby mu go darował. Kiedy obraz trafił do księcia opolskiego Władysława, ten otoczył obraz szczególną opieką, bo podczas późniejszego oblężenia zamku bełskiego przez Litwinów i Tatarów modlitwa przy nim i orędownictwo u Maryi przyniosły mu zwycięstwo nad najeźdźcami. Gdy chciał przewieźć ikonę do Opola, konie zaprzężone do wozu z obrazem nie chciały ruszyć z miejsca. Wówczas postanowił, że obraz nie trafi do Opola, lecz do fundowanego przez niego klasztoru na Jasnej Górze.
Tak rzeczywiście się stało: 9 sierpnia 1382 roku Władysław Opolczyk przekazał sprowadzonym z Węgier paulinom kościół parafialny Najświętszej Maryi Panny na wzgórzu koło Starej Częstochowy i erygował tam klasztor, po czym, dwa lata później, powierzył ich opiece cudowny wizerunek Matki Bożej.
Dzisiaj o godzinie 14.00 w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze zostanie odprawiona Msza święta w intencjach Apostolstwa Chorych. Zapraszamy wszystkich do modlitwy i duchowej łączności. Transmisję Mszy świętej można śledzić na stronie internetowej Jasnej Góry.