Czy Wielki Post jest fit?
Zauważyłam, że coraz częściej zamiennie używa się pojęć dieta i post, minimalizm i ubóstwo, filantropia i jałmużna, modlitwa i terapia. Takich zamienników mamy coraz więcej. Świat, który twierdzi, że nie potrzebuje Boga i religii, tworzy sobie różne bożki i świeckie rytuały. Inaczej traci sens istnienia, a pustka staje się nie do wytrzymania.
2023-02-22
Zauważyłam, że zamiennie używa się pojęć dieta i post, minimalizm i ubóstwo, filantropia i jałmużna, modlitwa i terapia. Takich zamienników mamy coraz więcej. Świat, który twierdzi, że nie potrzebuje Boga i religii, tworzy sobie różne bożki i świeckie rytuały. Inaczej traci sens istnienia, a pustka staje się nie do wytrzymania.
Ale jak dieta nie jest postem, jak minimalizm nie jest ubóstwem, a filantropia jałmużną, tak „miłość świata nie zgadza się z miłością Boga” (św. Leon Wielki).
Kościół wyznacza nam czas Wielkiego Postu jako czas modlitwy, postu i jałmużny nie po to, żeby nam było smutno, żebyśmy nagle stali się strasznie poważni, zwiesili głowy i zamienili się w cierpiętników. Albo żebyśmy się poczuli zdrowi, poprawili sposób odżywiania się, stali się lżejsi, bardziej modni, bardziej fit i poczuli się lepsi, bo współczujący i pomagający.
Bóg daje nam czas łaski, żebyśmy zbliżyli się do Niego. Pomaga nam wyciszyć się, doświadczyć Jego bliskości w naszych zagłuszanych smutkach, przypudrowanych ranach i ukradkiem wycieranych łzach. Bóg daje nam czas na odnalezienie siebie w prawdzie. Czas na zwolnienie tempa. Może codziennie biegniemy, mijając kogoś bez refleksji, bez spojrzenia w jego stronę. Teraz Bóg jakby mówi: Bądź uważny. Zatrzymaj się. Spójrz na drugiego. Nie bój się popatrzeć mu w oczy. Zainteresuj się nim. Ty też możesz komuś pomóc. Nie wszystko musi kręcić się wokół ciebie. Bóg chce nas nauczyć dawania, dzielenia się, nawet jeżeli wydaje nam się, że sami nic nie posiadamy. Wydaje nam się. Przyjrzyj się sobie uczciwie. Masz bardzo wiele. Nie musisz dawać pieniędzy, jeżeli ich nie masz. Bogactwo wcale nie jest ograniczone do pieniędzy. Możesz podzielić się z człowiekiem czasem, życzliwością, opowiedzieć mu o swoim doświadczeniu Boga, możesz mu pomóc załatwić różne sprawy, możesz zrobić komuś zakupy, zaprowadzić do lekarza, do kościoła. Nie myśl tylko o tym, co możesz dać, ale pomyśl, czego drugi człowiek w tym momencie potrzebuje. To wymaga twojej uwagi, zainteresowania, czasem więcej wysiłku.
To jest czas przede wszystkim na budowanie mojej bliskości z Bogiem. Bo czym jest to „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”? To odwrócenie się od tego wszystkiego, co tylko wydaje mi się ważne, a w istocie jest marnością, zupełnie zbyteczną, czasem wyniszczającą mnie, podczas gdy Bóg jest na ostatnim miejscu i w najlepszym przypadku musi poczekać do niedzieli...
Modlitwa. Jej nie da się zastąpić żadnym świeckim odpowiednikiem, żadną terapią, żadną rozmową z najlepszym nawet przyjacielem. To czas z Bogiem.
Kiedy przestanę postrzegać 40 dni Wielkiego Postu jako czas zakazów i nakazów, a odkryję je jako czas, w którym pokusy szatana będę zwyciężać Słowem Bożym, kiedy rzeczywiście odkryję, że to jest mój miecz, kiedy odkryję, że jałmużna daje mi wolność, że post daje mi siłę, że całe życie mogę zamienić w modlitwę, czyli nieustanne przebywanie w obecności Boga, kiedy przestanie mi to ciążyć, a stanie się uskrzydlająca radością, zapragnę tak żyć nie przez 40 dni w roku, ale każdego dnia.
Dlatego Wielki Post to nie dieta, minimalizm i filantropia. To czas mojego nawracania się do Boga, wciąż na nowo. Pustynia, która staje się miejscem spotkania.