Drugie oblicze Niedzieli Palmowej
Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona na Jasnej Górze podczas VI Pielgrzymki osób walczących z mukowiscydozą i ich rodzin, która odbyła się w dniach 23-24 marca br.
2024-03-25
Liturgia Niedzieli Palmowej ma dwa oblicza. Pierwsze – radosne, związane z uroczystym wjazdem Jezusa do Jerozolimy, któremu towarzyszą entuzjastyczne okrzyki: „Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”. Z tym pogodnym aspektem liturgii wiąże się zwyczaj święcenia palm. Do niedawna ta radosna strona dzisiejszej niedzieli dominowała w sercach wielu wiernych.
Jednak Niedzielna Palmowa ma też drugie oblicze: bolesne. Nazywana jest przecież Niedzielą Męki Pańskiej. Usłyszeliśmy przed chwilą opis męki Jezusa. To oblicze prowadzi nas do spojrzenia na nasze cierpienia związane z chorobami w świetle drogi krzyżowej Pana Jezusa.
Cierpienie Pana Jezusa dostrzegamy w życiu tych, którzy ciężko przechodzą mukowiscydozę. Trwa obecnie na Jasnej Górze Pielgrzymka osób walczących z mukowiscydozą – w większości rodziców dzieci chorych na tę chorobę. Mukowiscydoza to wrodzona, genetyczna choroba, wciąż nieuleczalna i śmiertelna. W chorobie tej organizm przez mutacje genowe wytwarza nadmiernie lepki śluz, zaburzający funkcjonowanie narządów z gruczołami śluzowymi. Objawy mukowiscydozy dotyczą głównie układu oddechowego i przewodu pokarmowego. Średnia długość życia chorych różni się pomiędzy krajami – związana jest z dostępem do specjalistycznej opieki i zakresem refundacji leków. Średnia długość życia chorych w Polsce to 35 lat, połowa pacjentów umiera przed ukończeniem 24. roku życia.
Specjaliści, analizujący śmierć Jezusa, przypuszczają, że bezpośrednią przyczyną Jego śmierci było uduszenie. Możemy powiedzieć, że w Jego męce i śmierci duchowo znalazły się wszystkie ludzkie cierpienia, także te związane z duszeniem się oraz ze śmiercią, spowodowaną niewydolnością płuc. Chorzy na mukowiscydozę w dalszych stanach choroby doświadczają podobnych skrajnych stanów do tego, który przeżywał Chrystus na krzyżu.
Życie z tą chorobą to nie tylko przeżywanie trudności w sensie somatycznym. Nieraz mukowiscydoza prowadzi także do trudnych stanów izolacji i bólu osamotnienia. Chorzy na mukowiscydozę nie mogą ze sobą bezpośrednio się spotykać, ze względu na tzw. zakażenia krzyżowe.
Ten ból osamotnienia nie jest obcy także innym chorym, zwłaszcza osobom starszym.
Medytujemy dzisiaj nad Chrystusem doświadczającym wielkiej samotności w czasie modlitwy w Ogrójcu, podczas drogi krzyżowej, szczególnie w czasie agonii na krzyżu. Apogeum tego osamotnienia był moment, kiedy odczuł opuszczenie nawet ze strony Boga: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Słowa te – zrelacjonowane przez św. Marka – rozdzierają niebo i ziemię. Jezus kończy życie, oddając ducha. Każdy inny umierający człowiek pragnie naturalnie zachować ducha. On dobrowolnie oddał Ojcu swojego ducha. W ostatnim odruchu ciała, oddaniu swojego ducha, zwierzył Bogu siebie i każdego z nas.
Kiedy z różnych przyczyn będzie nam doskwierać izolacja, gdy poczujemy się samotni, a może nawet opuszczeni przez samego Boga, który zdaje się milczeć w obliczu naszych błagalnych próśb, to spójrzmy wówczas z ufnością na krzyż Pana Jezusa. Wspomnijmy Jego samotność. Wspomnijmy Jego zawierzenie Ojcu. Inni ewangeliści dodają słowa, z którymi Jezus zakończył życie: „W Twoje ręce powierzam ducha mego”. Te słowa mogą być także dla nas światłem w obliczu wielkiego cierpienia.
Na drodze krzyżowej znalazł się Szymon, który co prawda został przymuszony, jednak pomógł nieść krzyż. Tradycja przywołuje także postać św. Weroniki. Ich zachowania wobec Jezusa są obrazem pomocy, jeden drugiemu w czasie choroby. Lekarze, pielęgniarki, duszpasterze, ale także dobrzy sąsiedzi, ludzie dobrej woli, nade wszystko sama rodzina – mogą być tymi, którzy ulżą innym w przeżywaniu cierpień fizycznych lub psychicznych związanych z chorobą.
Dzisiaj na Jasnej Górze dziękujemy Dobremu Bogu, że coraz więcej pacjentów na mukowiscydozę objętych jest terapią leków przyczynowych. Skutki ich przyjmowania są coraz lepsze. Ze względu na włączenie tych leków od 12. roku życia dostrzegalna jest zmniejszona liczba zgonów, kobiety mogą rodzić dzieci. Dzisiaj także prosimy Dobrego Boga, jak i odpowiedzialnych w Polsce za ochronę zdrowia, aby wszyscy pacjenci na mukowiscydozę byli jak najwcześniej objęci terapiami. Dziękujemy tutaj za medyków, za ich wielką pomoc i prosimy, aby dalej prowadzili chorych na mukowiscydozę i pomogli także w sytuacjach, gdy chory posiada inne, sprzężone z mukowiscydozą choroby. I prosimy, aby badania nad kolejnymi mutacjami genowymi, były coraz bardziej rozszerzane.
Oczywiście, tak jak pod krzyżem Jezusa, stali szydercy, tak i w trudnym doświadczeniu choroby znajdą się prześmiewcy. Może będą i tacy, którzy wykpią ludzi wierzących i zapytają, gdzie wasz Bóg, który wcale nie pomaga w chorobie. Staną się wówczas podobni do tych, którzy pod krzyżem wołali: „Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie! (…) Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli”. Nasze pokorne wczorajsze zawierzenie chorych i ich rodzin, niech strzeże nas przed zniechęceniem w takich trudnych próbach, które nas dotykają.
Siostry i bracia
Spojrzenie na krzyż w czasie choroby ma jeszcze jedno znaczenie. Bóg, dopuszczając tak wielkie cierpienia na ludzi, pragnie, by oni sami zwrócili się ku Jego Synowi. By odkryli na nowo, a może po raz pierwszy w życiu, że zbawienie człowieka nie jest w rękach samego człowieka, ale że płynie ono z męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Choroba, choć związana z bólem i cierpieniem, może stać się paradoksalnie także szansą dla człowieka, aby z nową wiarą i miłością mógł spojrzeć na mękę Pana Jezusa i zobaczyć w niej drogę prowadzącą do życia.
Drugie czytanie tak przedstawia Jezusa: „uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył”. Nasze zjednoczenie przez wiarę i miłość z krzyżem Jezusa daje nam nowe siły w doświadczeniu cierpień choroby, pomaga przebrnąć przez zwątpienia, a ostatecznie prowadzi nas do życia wiecznego. Jezus na drodze męki krzyżowej wysłużył nam zbawienie. My, przez nasze cierpienia zjednoczeni z krzyżem Jezusa, także możemy duchowo uczestniczyć w dziele zbawienia świata. Dzisiaj zwłaszcza, gdy przeżywamy Narodowy Dzień Życia, te zjednoczone z Chrystusem nasze cierpienia, mogą duchowo pomóc w ochronie życia wielu dzieci w naszej Ojczyźnie.