Każda relacja, także ta z Jezusem, przechodzi przez różne fazy, od fascynacji po okresy poczucia Jego nieobecności zwłaszcza wtedy, kiedy jest najtrudniej. Tak więc ciągle jestem w drodze a Biblia, która w fascynujący sposób przedstawia mi Boga, jest jakby kluczem do poznania.
Z Nim możemy przejść przez największy rozłam i rozdwojenie, przewidywanie śmierci, napięcie i cierpienie. Z Nim nasze życie może stawać się podobne do zroszonego ogrodu. Czyż nie jest to piękny obraz, pełen świeżości, kolorów, zapachów, kwiatów i owoców?
Ta droga zmiany naszego serca, słów i gestów, tego, co myślimy i co robimy, będzie trwała prawdopodobnie do końca życia. A wolność i radość to efekt uboczny tej przemiany. Chciejmy być podobni do Ojca.
Przypisywanie ciemnych mocy Jezusowi, który wszystko robi mocą Bożą, świadczy o uporze i twardym, kamiennym sercu. Taka postawa przekreśla możliwość uwierzenia w misję i Osobę Jezusa.
Czy Oboje zdają sobie sprawę, że są bohaterami największego wydarzenia w historii świata, czy zachowują się jakoś wyjątkowo? Zdecydowanie nie! Bo życie może być takie proste! Najważniejsze sprawy mogą być przekazane przez zwykłe gesty i proste słowa, w których wyraża się ogromna miłość i czułość.
Dzień po dniu uczę się oddawać wszystko i wszystkiego od Ciebie, Boże, oczekiwać. Uczę się ufności i radości przyjmowania tego, co mi dajesz!
Czy jest w nas akceptacja kruchości wszystkiego, co posiadamy? Zgoda na to, że w jednej chwili wszystko może nam być zabrane?
Jeżeli Boże światło jest w centrum, nie muszę o tym mówić, wszyscy to widzą, i ci którzy żyją ze mną i ci nowi, których ciągle poznaję. Jeżeli nie zasłaniam go sobą albo jakimiś rzeczami, to Boże światło jest zawsze przyjazne i pociągające.
Jak nie pobłądzić, nie stać się złym przewodnikiem? Droga donikąd rozpoczyna się wtedy, gdy zaczynam myśleć, że jestem blisko Boga dzięki moim staraniom.
Na co dzień pozostaje nam odczytywać wszystkie znaki, jakie Bóg nam posyła i wytrwać w wierze w Jego bliską obecność wtedy, kiedy nic nie widzimy i nie słyszymy.