„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział”.
Jezus uczy nas, abyśmy wpierw postawili stabilny fundament naszego życia, które jeśli jest pełnym zaufaniem Bogu, wtedy może przenosić góry. Solidność postawionego fundamentu zależy przede wszystkim od naszej wiary, czyli decyzji pójścia za głosem Boga i sumienia.
Jezus stoi dziś przed nami i mówi wprost: „to Ja Jestem Bogiem”. Czy Mu uwierzę? Czy pójdę za nim? Czy też zacznę rzucać za Nim kamienie lub zaprowadzę Go na krzyż?
Przebaczając tym, do których czujemy gniew, otwieramy się na Bożą miłość, która leczy nasze serce z urazów, gniewu, zapiekłości i uzdalnia do wyrozumiałości, cierpliwości i miłosierdzia.
W naszym życiu my również potrzebujemy usłyszeć: „Effatha” do wszystkiego, co jest w nas pozamykane przez trudne i bolesne doświadczenia życiowe.
Potrzebujemy wyobraźni miłości i miłosierdzia. Miłość bowiem i miłosierdzie domagają się wyjścia poza siebie i zainteresowania się innym.
Zaakceptujmy Boga i Jego do nas przyjście i przychodzenie, a wtedy staniemy się Jego dziećmi. Przyjmijmy Jego słowo i wejdźmy z Nim w dialog miłości. Oddajmy Mu swoje troski, kłopoty, radości dnia codziennego i słuchajmy co do nas mówi każdego dnia.
Czasem tak bardzo jesteśmy przywiązani do swoich poglądów i do swoich racji, że niezależnie od tego, kto i co mówi, nie potrafimy się zmienić. Nasze uszy są zamknięte na słowa, które naruszają nasze dobre samopoczucie, wskazują, że powinniśmy coś w sobie zmienić.
Chrześcijanin to człowiek zaproszony do odczytywania znaków czasu. Chrześcijanin jest także zaproszony do czujności i wierności Bogu w każdej sytuacji życia. Nie znamy bowiem dnia ani godziny, kiedy przyjdzie nam „zdać sprawę” ze swojego życia.
Panie Jezu – prosimy – obdarz nas łaską, która pomoże nam w naszym ziemskim życiu w pełni realizować przykazanie miłości.