Apostołka Żywego Różańca
Sługa Boża Paulina Jaricot.
2013-06-05
W styczniu tego roku minęło 150 lat od śmierci Sługi Bożej Pauliny Jaricot (1799–1862), założycielki Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary oraz Żywego Różańca. Jej życie jest świadectwem szczególnie dla tych, którzy łatwo poddają się zwątpieniu i rozpaczy. Ona pokazała, jak do końca można zaufać Miłosiernemu Bogu.
Pierwsze dzieło
Paulina urodziła się w Lyonie 22 lipca 1799 roku. Jej rodzina była zamożna. Gdy miała 18 lat, Bóg wkroczył w jej życie. Pod wpływem śmierci matki oraz kazań swojego proboszcza „o próżności tego świata”, przeżyła nawrócenie i zdecydowała się służyć tylko Bogu.
Dzięki swojemu bratu Fileasowi, który w seminarium Świętego Sulpicjusza w Paryżu przygotowywał się do pracy misyjnej w Chinach, dowiedziała się o dramatycznej sytuacji Chińczyków i konieczności misji w tym kraju. Sama bardzo pragnęła wyjechać na misje. Kiedy okazało się to niemożliwe, szukała sposobu, by pomóc misjonarzom.
Paulina zaczęła tworzyć grupy złożone z 10 osób, z których każda miała zachęcać do wspomagania misji kolejnych członków. W ten sposób z dziesiątek powstawały setki, a z setek tysiące. Każdy członek takiej grupy zobowiązywał się do codziennej modlitwy za misje i drobnej, cotygodniowej ofiary na ten cel. Ta bardzo liczna grupa przyjęła nazwę Lyońskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary zwane także Związkiem Lyońskim. W 1822 roku Dzieło przeniesiono do Rzymu i uczyniono je oficjalnym organem Stolicy Apostolskiej do zbierania środków materialnych na misje.
Z Różańcem w dłoni
Najbardziej jednak znanym i rozpowszechnionym na całym świecie dziełem Pauliny Jaricot jest Żywy Różaniec, którego działalność rozpoczęła się w 1826 roku. Zasady organizacyjne były niemal identyczne jak w przypadku Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Paulina zebrała najpierw Różaniec) i zaproponowała im odmawianie codziennej modlitwy, którą miała być jedna dziesiątka Różańca wraz z rozważeniem tajemnicy, losowanej co miesiąc. W ten sposób 15 osób w ciągu miesiąca wspólnie odmawiało cały Różaniec. Ta modlitewna wspólnota rozprzestrzeniła się niczym pożar. Najpierw w samej tylko Francji, potem w Europie i wreszcie objęła swym zasięgiem cały świat.
Ofiara
Paulina zaangażowała się również w problemy społeczne ówczesnych robotników Francji. Chciała przyjść z pomocą zwłaszcza młodym tkaczom, których próbowała jednoczyć i stworzyć dla nich nowe miejsca pracy. Pragnęła wprowadzić w życie projekt społeczny, oparty na wartościach chrześcijańskich. Stworzyła Kasę Solidarności, w którą zainwestowała cały swój majątek. Inicjatywa ta, choć początkowo działała bardzo prężnie, na skutek nieuczciwości przeciwników Pauliny upadła, pozostawiając ją w ogromnych długach.
Paulina od tego momentu doświadczała wielu upokorzeń, cierpień, zniewag i pomówień. Już do końca życia przyszło jej zmagać się z samotnością, nędzą i niesłusznymi oskarżeniami.
Trudności, które spotkały Paulinę Jaricot, nie zdołały złamać jej ducha. Pozostała ona wierna wyznawanym wartościom, a wszelkie cierpienia oddawała Bogu i Maryi jako przebłaganie za grzechy jej prześladowców i w innych intencjach.
Dawid i Goliat
Patrząc na życie Pauliny, przychodzi na myśl Dawid, który stawił czoła Goliatowi.
Jeśli Paulina jest Dawidem, to Goliatem jest antykościelna atmosfera w jej środowisku a także liczni oszczercy i oszuści, którzy nękali ją aż do śmierci. Paulina w duchu pokory i zawierzenia Bogu starała się z nimi „walczyć” dosyć nietypowo. Na swoją „broń” wybrała modlitwę, miłosierdzie, pokorę i zaufanie Bogu. Zdradzona, oszukana przez wspólników, doświadczyła porażki wielu prób spłacenia wierzycieli. Jeszcze za życia pozbawiono ją wszelkich zasług. W swojej niemocy doświadczyła jednak mocy Boga. Mawiała często, że „najbardziej trzeba kochać te najboleśniejsze krzyże, ponieważ są one wybrane przez Boga dla naszego uświęcenia”. Paulina do końca życia z miłością niosła wszystkie swoje krzyże, wierna ofierze, którą sama złożyła Chrystusowi w tajemnicy Jego Męki, będącej motorem jej wszelkich zaangażowań. Przytłoczona, ale nie zniechęcona, całkowicie oddała się Bogu.
Nawet największe trudności nie mogły zachwiać jej ufności. Opisała siebie jako podobną do dziecka, które nie dąży do tego, aby wiedzieć, do czego Pan chce doprowadzić: „Każdego dnia zauważam, że Bóg chce Swojego uwielbienia na Swój sposób i nasze myśli nie są Jego myślami”.
Wciąż czeka na swoją kolej
Paulina nie tylko za życia doznała wyjątkowo licznych przeszkód, upokorzeń i opuszczenia. Mimo że właśnie minęła 150. rocznica jej śmierci, wciąż pozostaje prawie nieznana, jakby w cieniu swych dzieł. Od 1963 roku, kiedy to Jan XXIII podpisał dekret o heroiczności jej cnót, wciąż cierpliwie „czeka” w kolejce do chwały ołtarzy.