Rozmowa z Joanną Tabor, koordynatorką wolontariatu w Stowarzyszeniu Opieki Hospicyjnej i Paliatywnej „Hospicjum” w Chorzowie.
Nie buntowałam się, nie zadawałam Panu Bogu pytania: „dlaczego ja?”. Uklękłam przed Panem Jezusem i w modlitwie zawierzyłam Mu siebie i swoją chorobę. Prosiłam Go o siły do walki z chorobą i zgodę na Jego wolę, jakakolwiek by ona była.
Temu właśnie mają służyć takie dni jak Światowy Dzień Chorego czy Światowy Dzień Walki z Rakiem. Mają służyć skupieniu się na chorych, a nie na samej chorobie. Mają służyć chwaleniu życia, a nie śmierci. Mają być celebrowaniem solidarnej więzi z cierpiącymi, a nie dopatrywaniem się luk w systemie opieki zdrowotnej.
Nadzieja odnosi się do przyszłości, chociaż szukamy jej źródeł i motywacji także na drogach przeszłości, chcąc zaczerpnąć z nich światła na dziś i jutro. Nadzieja jest oczekiwaniem dobra, odkrycia sensu, odnalezienia celu. Nadzieja jest oczekiwaniem dobra, nawet jeśli człowiek nie wie, co przyniesie przyszłość.
Nowotwór budzi strach, bo kojarzony jest ze śmiercią. Okazuje się jednak, że nie jest to cała prawda o tej chorobie.
Obrona życia to nie tylko domena Kościoła, ale sprawa ogólnoludzka. Ustawy chroniące życie to nie narzucanie innym światopoglądu katolickiego, ale to ochrona najmniejszych członków społeczności.
Jeśli człowiek sam arbitralnie ustala, czym jest dobro i jakimi środkami należy do niego dążyć, to co może go powstrzymać przed aborcją, dzieciobójstwem czy eutanazją?
Na lekarzach spoczywa szczególna odpowiedzialność za życie.
O miłości matek, które oddały życie dla swoich dzieci.
Całe stworzenie wychwala Boga