Chorzy piszą do nas - czerwiec 2012
2013-06-06
Wyjątkowe odwiedziny
Mam 89 lat. Z powodu mojego stanu zdrowia i amputowanej nogi poruszam się na wózku inwalidzkim. W związku z tym nie wychodzę z domu, a opiekę zapewnia mi moja kochana córka Basia. Nie mogę także, jak dawniej pójść do mojego parafialnego kościoła, by spotkać się z Bogiem. Od lat jest odwrotnie – to Jezus odwiedza mnie w moim domu. Raz w miesiącu przychodzi do mnie ks. proboszcz Stanisław. Wtedy się spowiadam i przyjmuję Komunię Świętą. To są krótkie ale bardzo piękne odwiedziny, zawsze bardzo się na nie cieszę i czekam zarówno na Pana Jezusa jak i na swojego proboszcza. Podczas takiej wizyty księdza mogę zamówić mszę w konkretnej intencji, chwilę porozmawiać.
Osobnym tematem jest wizyta szafarza w każdą niedzielę z Komunią Świętą. To jest zawsze niezwykle uroczysta wizyta i trwa dłużej. Szafarz przychodzi, ubiera białą albę, na stole są przygotowane świece, krzyż, biały obrus z miejscem, gdzie kładzie się Ciało Jezusa. Wizyta zawsze rozpoczyna się od śpiewania pieśni eucharystycznych. A ja bardzo lubię śpiewać. Potem szafarz czyta niedzielną Ewangelię. Czyta pięknie, powoli. Potem klęka i zaczyna na głos rozmawiać z Panem Jezusem, który jest położony na białym obrusie. Oddaje Jezusowi w modlitwie kapłanów, całą parafię, wszystkich chorych. Zawsze wymienia wiele osób i wiele intencji. Jest też moment wspólnej modlitwy przeproszenia, modlitwy przed Komunią Świętą i sama Komunia. Potem jest zawsze czas na ciszę i modlitwę po Komunii – moment dziękczynienia i uwielbienia Pana Boga.
Szafarz poza udzielaniem mi Komunii Świętej zawsze ze mną rozmawia o moich sprawach, zawsze ma ochotę mnie wysłuchać. Szczerze go za to podziwiam, bo ja jestem raczej gadułą i zdarza się, że opowiadam mu całe moje życie, a trochę lat już przeżyłam. Ten czas rozmowy jest dla mnie bardzo ważny i cenny. Potrzebuję tego. Na co dzień są przy mnie moi bliscy, ale oni wszystko już o mnie wiedzą. A ja chcę się czasem zwyczajnie wygadać, opowiedzieć, co u mnie słychać.
Cotygodniowe odwiedziny szafarza z Panem Jezusem dają mi ogromną siłę w chorobie, siłę do walki, by się nie poddawać, by trwać mimo trudności. Czasem sobie myślę, że Pan Bóg zrobił mi psikusa, że mam już 89 lat i jeszcze jestem na świecie. Często się zastanawiam, czy Pan Bóg nie pomylił czegoś w tych swoich papierach, czy czegoś nie przeoczył. No i dziękuję Mu za to przeoczenie. Jestem wdzięczna, że mimo choroby i cierpienia mam wiele powodów do radości, staram cieszyć się każdym dniem. Cieszę się, że mam dobrych ludzi wokół. Humor mi dopisuje, staram się dużo uśmiechać. Czasem bywa ciężko. Wtedy powierzam się Maryi i proszę Ją o pomoc. Jestem naprawdę wdzięczna Bogu, że mogę sama jeszcze wiele rzeczy zrobić, że sobie radzę. Nie narzekam, bo są ludzie, którzy cierpią o wiele bardziej.
Gertruda Zagozda
(spisała Renata Katarzyna Cogiel)