Droga na Golgotę
W czwartej tajemnicy bolesnej rozważamy drogę Jezusa na Golgotę, a więc przywołujemy także w pamięci spotkania których Jezus doświadczył podczas tej drogi.
2013-06-06
Anna Komorek
Najpierw spotyka swoją Matkę, potem kolejno Cyrenejczyka, Weronikę i niewiasty. Trzykrotnie upada, ale powstaje, by do końca wypełnić wolę swojego Ojca. Jezus powiedział: „Jeżeli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” /Mt16,24/. Słowa te stawiają jednoznaczne wymagania każdemu, kto chciałby być Jego uczniem. Przyjmując w milczeniu niesprawiedliwy wyrok Piłata i biorąc krzyż, Jezus pokazuje, że nie wymaga od nas czegoś, czego sam wpierw nie doświadczył. Biorąc na swoje ramiona krzyż, wziął na siebie także każdy ludzki krzyż, każde ludzkie cierpienie. Utożsamił się z krzykiem cierpiących, bólem poniżonych, cierpieniem zabijanych i prześladowanych. Utożsamił się z każdym człowiekiem pokrzywdzonym, złamanym na duchu. Dlatego każdy smutek, strapienie czy poniżenie jakie przeżywamy, są obecne w krzyżu Jezusa. W dźwiganiu naszego życiowego krzyża nie jesteśmy sami. Niesiemy go razem z Jezusem, a może nawet to On dźwiga nas na swoich ramionach… Warto pamiętać, że dźwigam swój krzyż razem z Jezusem i dla Jezusa. Jeśli tylko chcę Mu ofiarować swoje cierpienie i złączyć z Jego cierpieniem, mogę swemu przeżywaniu bólu nadać wartość nadprzyrodzoną i stanie się ono zasługą lub wynagrodzeniem.
Upadki, czyli ciągle zaczynam od nowa
Pod ciężarem krzyża Jezus upada. Pismo święte mówi o trzech upadkach, tyle też rozważamy w drodze krzyżowej. Trzykrotny upadek to symbol upadku najbardziej dotkliwego i bolesnego. Jezus jednak za każdym razem podnosi się.
Gorycz upadku każdy z nas przeżywał wielokrotnie. Mimo ciągle ponawianych postanowień, że będziemy wierni Jezusowi i Jego przykazaniom, często okazuje się, że ludzka słabość bierze górę. Czasem upadki są niewielkie, a czasem kończą się poważnym kryzysem wiary. Jezus upadający pod ciężarem krzyża, ale powstający i idący dalej drogą na Golgotę pokazuje, że z każdego upadku możemy powstać.
Maryja, czyli miłość bez słów
W drodze na Golgotę Jezus spotyka Matkę. Nie wiemy jak wyglądało to spotkanie. Być może było tylko wymianą spojrzeń. Dla cierpiącego Zbawiciela oznaczało umacniające przypomnienie, że Jego Matka jest przy Nim, że z Nim współcierpi za zbawienie świata, że jest najdoskonalej z Nim zjednoczona. Dlatego rozważając mękę Zbawiciela pamiętajmy, by w naszych cierpieniach zawsze uciekać się do Maryi.
Cyrenejczyk – czyli pomoc wymuszona
Jezus był tak wyczerpany, że nie mógł sam nieść swego krzyża. Dlatego żołnierze zmusili Szymona z Cyreny, by dźwigał Jego krzyż. Była to pomoc wymuszona. Chrystus dotkliwie przeżył brak sił fizycznych ale chciał do końca wypełnić wolę Ojca. Brak sił był dla Niego bolesnym zderzeniem z ludzkim ograniczeniem, niemożnością. Cierpienie z pewnością potęgował fakt, że krzyża nie wziął żaden z Apostołów, żaden z uzdrowionych, żaden z tych, którzy jeszcze nie dawno okazywali Mu szacunek i sympatię. Krzyż wziął obcy, przymuszony do tego człowiek. Za każdym razem, kiedy przygniata nas bezsilność, kiedy jesteśmy bezradni wobec cierpienia innych, wobec problemów, wobec naszych ograniczeń, złączmy się duchowo z Jezusem, oddającym swój krzyż obcemu człowiekowi. Również wtedy, gdy czujemy się opuszczeni i zapomniani przez najbliższych, od których - wydawałoby się - mamy prawo oczekiwać pomocy w trudnej sytuacji, rozważmy tę scenę drogi krzyżowej. Ale też dziękujmy i przyjmujmy z wdzięcznością każdą pomoc i dobroć jakiej doznajemy. Dostrzegajmy ludzi, którzy potrzebują pomocy i bądźmy dla nich Cyrenejczykami z własnej, nieprzymuszonej woli.